REKLAMA

Święty Graal rynku wtórnego. Samochody z niskim przebiegiem i niską ceną (znaleźliśmy je)

Przebieg to tylko liczba. Przebiegiem się nie jeździ. Kupując fury z mniej niż 200 tys. km na liczniku sam dajesz się nabrać jak dziecko. Te teksty - i wiele innych - mają w sobie całkiem sporo racji, ale czasem po prostu człowiek chciałby kupić coś... mniej używanego. I wiecie co? To jest możliwe i nie zawsze kosztuje miliony monet.

samochód używany niski przebieg
REKLAMA

Co jakiś czas przez internet i prasę motoryzacyjną przewijają się różne samochody klasyczne, youngtimery i zwykłe graty, które mają bardzo niskie przebiegi - czasem wręcz salonowe, jak np. słynne Mazdy 323 i 626. W większości takich przypadków wspólnym mianownikiem takich ofert są stosunkowo wysokie ceny, a czasem wręcz horrendalnie duże. Stwierdziłem, że zajrzę w ogłoszenia i podzielę się z wami kilkoma przykładami tego, co znalazłem. Samochody widoczne poniżej poszeregowałem w kolejności alfabetycznej.

REKLAMA

Samochód używany z niskim przebiegiem, przykład nr 1 - Daewoo Nexia

Zdjęcie pobrane z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Autor: Rafał

4200 zł - tylko tyle trzeba, by stać się właścicielem auta, które zupełnie zniknęło z polskich ulic. Chodzi o Daewoo Nexię, które w wersji hatchback na dodatek zawsze było mniej popularne od sedana. A tu proszę: 1997 rok, tylko 41 tys. przebiegu, a na dodatek to podobno wersja GTX (w co akurat wątpię). Po tym wariancie spodziewałbym się 3-ramiennej kierownicy z Espero (albo i 4-ramiennej z airbagiem) i obecności obrotomierza, ale sprzedawca twierdzi, że pod maską siedzi 16-zaworowy silnik o mocy 90 KM, co akurat do GTX-a by pasowało.

Ale powiem wam, że nawet jeśli najzwyklejsza bieda-wersja z 8-zaworowym 1.5, to i tak nie umiem patrzeć nieprzychylnie na to ogłoszenie. Wiecie, co w tym wszystkim jest wisienką na czubku tortu? To, że ani na Otomoto, ani na OLX obecnie nie ma na sprzedaż żadnej innej Nexii. Nic. Zero. Null. Tylko ten stosunkowo zadbany rodzynek.

Samochód używany z niskim przebiegiem, przykład nr 2 - Fiat Seicento

Ale te oponki to by chyba trzeba dopompować. / Zdjęcie pobrane z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Autor: AUTO-DRAG Łukasz Drąg

Przyznam, że gdy widzę jak ktoś żąda 17 tys. zł za Seicento to robi mi się trochę słabo, ponieważ nie darzę tego samochodu zbytnią sympatią. Nie da się jednak ukryć, że 7 tys. km pokonane w 23 lata to faktycznie nie za wiele i może ktoś chciałby sobie sprawić prawie nowe pudełko oferujące zerowy poziom bezpieczeństwa biernego i równie imponujące wyposażenie z zakresu komfortu. Nie oceniam, ale na wszelki wypadek zaklepałem dla zainteresowanego tym autem termin u psychoterapeuty.

Samochód używany z niskim przebiegiem, przykład nr 3 - Ford Focus Mk1

Zdjęcie pobrane z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Autor: Radosław

Okej, ten samochód wstawiam bardziej w ramach ciekawostki niż jako przykład czegoś, co faktycznie chciałbym kupić, ale tych ciekawych elementów jest tu więcej. Po pierwsze: sam fakt istnienia tak ładnie wyglądającego Focusa 1. generacji zasługuje na uznanie, ponieważ większość egzemplarzy tych aut jest już najzwyczajniej w świecie przegnita - a szkoda, bo szczególnie hatchbacki nadal mogłyby cieszyć oko.

Tu mamy do czynienia z sedanem w wersji Ghia, i tu mamy drugą ciekawostkę: zwróćcie uwagę na wyposażenie tego egzemplarza. Ghia była ówcześnie najwyższą wersją wyposażenia Focusa, ale ten sedan nie ma ani alufelg, ani klimatyzacji, ani nawet elektrycznie otwieranych szyb z tyłu. Ma natomiast silnik 1.8 - całkiem nieźle, prawie szczyt gamy. Wyżej było już tylko 2.0.

Przebieg tego auta to 27 tys. km, a sprzedający chciałby za niego dostać 17 tys. zł. Pomijając horrendalnie drogie (90-95 tys. zł) RS-y, jest to więc najdroższy Focus Mk1 na Otomoto, i to z dużą przewagą - nawet od modeli ST170 jest wyraźnie droższy. Ale w zasadzie wszystkie inne Focusy tej generacji w ogłoszeniach mają przejechanie 150-250 tys. km lub więcej.

Samochód używany z niskim przebiegiem, przykład nr 4 - Kia Picanto

Zdjęcie pobrane z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Autor: Arkadiusz

18 tys. km w 13 lat to wynik godny uwagi nawet w aucie miejskim. Co więcej, mamy tu do czynienia z najładniejszą (moim zdaniem) generacją Picanto, na dodatek w ładnym kolorze. Szkoda tylko, że ma pod maską to, co ma - silnik 1.0 jako taki radzi sobie w mieście, ale na trasie, a tym bardziej na autostradzie nie bardzo jest sens odklejać prawy pedał od podłogi.

Kię wystawiono na sprzedaż za 32,5 tys. zł. Jak na tę generację na pierwszy rzut oka nie jest to zła cena, ale warto spojrzeć na rocznik - opisywane auto to sam początek produkcji Picanto II (2011 r.), a kosztuje tyle, co roczniki 2014-2016. Roczniki 2011 i 2012 kosztują o co najmniej 8 tys. zł mniej... ale mają też znacznie większe przebiegi. Moim zdaniem: wcale niegłupi pomysł, o ile ktoś nie potrzebuje mocniejszego silnika.

Ale wiecie co? Po napisaniu opisu tej Kii trafiłem na coś jeszcze lepszego: Hyundaia i10 1.0 z 2014 r., z przebiegiem co prawda odrobinę wyższym, bo 23 tys. km, ale za 32,9 tys. zł. Cena jak za inne, mocniej używane egzemplarze, a auto bardzo przyjemne (ponownie z zastrzeżeniem, że nie przy wyższych prędkościach). Po stronie ewentualnych wad można zapisać dyskusyjny kolor.

Samochód używany z niskim przebiegiem, przykład nr 5 - Mercedes E 220 Diesel (W210)

Zdjęcie pobrane z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Autor: futureclassic

Przedstawiam wam niezardzewiałego (!) Mercedesa W210 z 1996 r., z wolnossącym dieslem i przebiegiem, uwaga, 33,9 tys. km.

Samochód prezentuje się wspaniale, ale kosztuje 59,9 tys. zł, co czyni go godnym konkurentem cenowym dla modeli E 55 AMG - choć fakt, że z wielokrotnie wyższymi przebiegami. Chyba wolałbym jednak E 430 z przebiegiem 68 tys. km za 6 tys. zł mniej, ale życzliwie kibicuję sprzedawcy diesla - jeśli za tyle sprzeda coś, co nie ma szczególnie fajnego dźwięku, nie bardzo ma osiągi, a na dodatek może zardzewieć, gdy w sąsiednim województwie pada deszcz, to kiwnę głową z uznaniem.

Samochód używany z niskim przebiegiem, przykład nr 6 - Saab 9-3

Zdjęcie pobrane z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Autor: Jerzy

Mercedes odrobinę za drogi? To proponuję Saaba. Też z dieslem, konkretnie 2.2 TiD. Przebieg tego egzemplarza to 21 tys. km, a cena wynosi 42 tys. zł, co stanowi czołówkę wśród używanych 9-3, generalnie zdominowaną przez odmiany Viggen czy Aero. Ale to mnie jeszcze tak nie boli - bardziej uderza mnie, że sprzedający używa określeń w rodzaju autko w stanie kolekcjonerskim. Ależ by to była wspaniała kolekcja, do której pasowałby zupełnie zwykły srebrny Saab z ery GM, na dodatek z oplowskim dieslem.

Samochód używany z niskim przebiegiem, przykład nr 7 - Skoda Felicia

Zdjęcie pobrane z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Autor: Auto Test Przygoński Sp. z o.o.

Moc, osiągi, świetny komfort, wspaniałe nagłośnienie... to nie tutaj. Ale trzeba przyznać, że 28-letnia Felicia z przebiegiem 21880 km i bez rdzy (przynajmniej takiej widocznej na pierwszy rzut oka) robi wrażenie. Szkoda jedynie, że to tak podstawowa wersja, na dodatek z silnikiem 1.3, choć to też ma swój urok - wliczając w to stylistykę, która w egzemplarzach sprzed liftingu (z chromowanym grillem) bardziej do mnie przemawia.

Ten samochód wystawiono za 9900 zł do negocjacji, co wbrew pozorom nie czyni go najdroższą Felicią w ogłoszeniach. Nawet pomijając klasyczny egzemplarz z 1960 r. (do renowacji) i pickupa Felicia Fun wystawionego za kosmiczne 50 tys. zł, to i tak za te 9900 zł wystawiono dwie Skody - naszą oraz polifta z dwukrotnie większym przebiegiem.

Jak to jest z tymi cenami mało używanych starych samochodów?

Z pewnością wielokrotnie widzieliście ogłoszenia z cenami, które albo wydawały się pochodzić z kosmosu, albo jeszcze gorzej: z miejsca, w którym plecy kończą swą szlachetną nazwę. Takie oferty dotyczą zarówno samochodów, które można określić mianem bardziej pożądanych (np. sportowych czy luksusowych), ale też zupełnie zwykłych modeli segmentów C czy D sprzed 20-40 lat.

REKLAMA

Jednak jak najbardziej da się znaleźć samochody o bardzo, bardzo niskich przebiegach, które są przy tym zupełnie niegłupio wycenione - oczywiście zakładając ich sensowny stan. Jak jednak widać powyżej, zwykle są to modele generalnie rzecz biorąc niezbyt interesujące z punktu widzenia wyjątkowości danego modelu.

Można powiedzieć, że to raczej nie są propozycje dla tych, którzy szukają czegoś wyjątkowego, a raczej dla tych, którzy z jakichś względów wolą starsze auta od tych nowszych. Czasem może to być całkiem łatwe do wytłumaczenia - np. z powodu silnika V8 w Lexusie LS 460 z przebiegiem 11,3 tys. km, którego miałem też na tej liście, ale ogłoszenie zniknęło - a czasem niekoniecznie, patrz Daewoo Nexia czy, o zgrozo, Fiat Seicento za 17 tys. zł. Tym niemniej jakoś lżej mi na sercu, że nie każde auto z niskim stanem licznika kosztuje miliony. A jeśli komuś to za drogo - kupować nikt nie każe, zawsze można poszukać typowych ofert z autami, które mają za sobą 100, 200 czy 500 tys. km.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA