Nietrzeźwy to do domu nie zadziałało. Rzecznik broni skazanego za jeżdżenie po prywatnej posesji
Rzecznik Praw Obywatelskich staje w obronie człowieka skazanego za prowadzenie auta w stanie nietrzeźwości, ale na prywatnej posesji.
W Polsce trudno osiągnąć społeczną zgodę co do jeżdżenia samochodem w stanie trzeźwości. Pomijam samo jeżdżenie, ale naprawdę jest wiele osób, które uważają, że to nie jest problem, wypić i jechać. A co dopiero mówić o jeżdżeniu i piciu na własnym podwórku. Interwencja RPO spodoba się osobom, które uważają, że co jak co, ale po prywatnej posesji, to już na pewno można. Sprawa wcale nie jest taka oczywista.
RPO występuje w obronie skazanego kierowcy.
Mężczyznę skazano na 1 rok i 10 miesięcy więzienia. Dostał także dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów i 10 tys. zł świadczenia do zapłaty. To kara za jazdę samochodem w stanie nietrzeźwości oraz za to, że miał już 5-letni zakaz kierowania pojazdami mechanicznymi w ruchu lądowym, który tym samym naruszył. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że pojazd prowadził, ale poruszając się po prywatnej posesji.
Wcześniejsze wyroki sądów wskazują, że zakaz jeżdżenia w stanie nietrzeźwości nie dotyczy tylko dróg publicznych, ale mowa jest o ruchu lądowym. Własne podwórko też nie jest w porządku. Zdaniem RPO w tej sprawie jednak jest w porządku, bo gdzie na podwórku występuje ruch lądowy? Ma do tego dostęp zamknięta grupa osób i właściwie nie wiadomo, czy odbywał się tam jakikolwiek ruch. Dlatego wnosi o uchylenie wyroku i uniewinnienie.
Teren prywatny, teren wolności
Pomińmy ten wątek, że sądowi najprawdopodobniej udało się wyeliminować patologicznego pijaka, który mimo zakazu ciągle siadał za kółko. Na pewno działo się to tylko na podwórku. Nieładnie jest zakładać, że pewnie sąsiedzi mieli go już dość i podpowiedzieli, że akurat kręci kierownicą pijany. Inne pytanie jest ciekawsze, czy faktycznie powinno być dozwolone jeżdżenie w stanie nietrzeźwości po prywatnej posesji?
Jest to sprawa prawie kompletnie nieważna dla mieszkańców miast, bo oni nie mają prawie żadnych prywatnych posesji, po których mogliby jeździć pijani. O miejsce, w którym nie odbywa się ruch lądowy, jest tu wyjątkowo trudno. Sprawa nabiera znaczenia na terenach wiejskich.
Trzy prywatne sytuacje nietrzeźwości
Wyobraźmy sobie trzy sytuacje. Pierwsza — człowiek wypił dwie butelki niskoprocentowego alkoholu przy grillu. Ale zaistniała potrzeba pojechania po drewno na ognisko. W tym celu trzeba przejechać ciągnikiem przez pole i przez takie długie, nieogrodzone podwórko też. Tu przed stodołą jest podwórko, tam za stodołą też niby, ale tam się rzadziej chodzi, takie duże to podwórko jakieś. Albo lepiej, ktoś zasłabł w trakcie prac rolnych i trzeba go przywieźć, też przez to pole, zupełnie prywatne, może nawet nieużytkiem jest. Nie bardzo jest nawet po czym jechać, są tam głównie koleiny. Czy ten człowiek powinien móc wsiąść za kierownicę, czy nie?
I inna sytuacja. Staszek się napił i jeździł ciągnikiem po swoim podwórku. Tak sobie w kółko jeździ, bo doznał fantazji. Może, czy nie może? Podwórko puste jak pustkowie Smauga. Chyba nic złego w tym nie ma?
Nie ma:
Ale zróbmy z tego sytuację trzecią. W domu Staszka śpią jego trzy siostrzenice, w wieku 2,3 i 5 lat, bo akurat siostra przyjechała w odwiedziny. Niby śpią, ale może obudzi je dźwięk silnika i wyjdą nagle zobaczyć, co się stało. Nieszczęście gotowe, ale przecież ruchu lądowego nie było, podwórko było puste, a dostęp do niego miał tylko zamknięty krąg osób. Staszek pewnie bez alkoholu żadnym ciągnikiem by nie jeździł, a jakby jechał trzeźwy, załatwić jakąś sprawę, to łatwiej byłoby mu dzieci zauważyć.
Z dobrych chęci, rzeczy złe
Rozumiem motywacje Rzecznika. Trzeba stawać po stronie skrzywdzonych (potencjalnie, ewentualnie, hipotetycznie). Tylko po co stawać w sprawie, w której trzeba się opowiedzieć po stronie człowieka, który nie bardzo się przejmował zakazami dotyczącymi spożywania alkoholu i jeżdżenia. Lepiej nie naruszać poczucia, że alkohol i kierowanie czymkolwiek się nie łączą, bo i tak jest to u nas rzecz bardzo krucha. Da się żyć z brakiem możliwości jeżdżenia po spożyciu alkoholu po prywatnej posesji.