Grupa SPEED musi później kłaść się spać. Przez godziny pracy nie mogą łapać
Kiedyś otrzymałem na komisariacie protokół na kartce wyrwanej z zeszytu. Dlatego nie dziwi mnie, że policja ma problem z powstrzymywaniem nocnych wyścigów.
TVN24 zajęło się problemem nocnych wyścigów. Policja nie może sobie z nimi poradzić, a przyczyny tego stanu rzeczy są prozaiczne. Nic a nic mnie to nie dziwi, bo kiedyś zgłaszałem pewną sprawę w nowoczesnym komisariacie. Wyszedłem z potwierdzeniem zgłoszenia wydrukowanym na kartce z zeszytu w kratkę. Osoba, która mnie obsługiwała, musiała wziąć zeszyt swojego syna, bo skończył się jej papier do drukarki. Do komendanta nie chciała iść po nowy, bo w tym miesiącu już była. Było to już kilka dobrych lat temu, ale mam przeczucie, że moja kartka w kratkę nie była ostatnią tam wydaną. Jakoś tak mi się to przypomniało, gdy przeczytałem, jak stołecznej policji nie idzie łapanie kierowców biorących udział w nocnych wyścigach.
Wyścigi wciąż odbywają się nocą
Materiał TVN24 możecie przeczytać tutaj, zachęcam. Nie jestem taki, żeby dostępu do oryginału wam bronić. Należy im się kilka klików, choćby za jeden znakomity cytat, ale o nim za chwilę.
Problem jest taki, że niektórzy warszawscy kierowcy ścigają się i to podobno aż dwa razy w tygodniu. Jeden z takich dni nazwali sobie "czwartkowe ćwiartki" i prują tam na jedną czwartą mili. Doceniam fantazję w nazewnictwie. Podejrzewam, że dopóki trzymaliby się tak mocno zamkniętej jednoodcinkowej formuły, to przesadnego problemu by nie było. Nie chciałoby się nikomu za nimi ganiać. Wystarczy jednak, że jeden śmiałek wywinie coś na mieście i rusza medialna fala potępienia, z którą policja musi coś zrobić. I niby robi, ale coś nie idzie.
Pisaliśmy nawet o wielkiej akcji, w której skontrolowano 540 kierowców. Problem w tym, że średnia wysokość wystawionych mandatów wyniosła 100 zł. To mogło nie wystarczyć, by powstrzymać amatorów ścigania. I raczej nie wystarczyło. Grupa Warsaw Night Racing — uważana za organizatora nocnych wyścigów, co nawet ma w swojej nazwie — przegrupowała się, zmieniła aplikację do komunikacji z uczestnikami i działa w najlepsze dalej.
Grupa SPEED wtedy już śpi
TVN dotarł do policjanta z grupy SPEED i oto, co on rzekł o przyczynach niepowodzeń:
Oczywiście mimo tego drobnego utrudnienia walka z nocnymi wyścigami trwa, choć podejrzewam, że trudno być w pracy po wyjściu z pracy. Drobną przeszkodą jest też to, że policjantom bardziej opłaca się wystawiać więcej mandatów za drobne wykroczenia niż odbierać uprawnienia do kierowania pojazdami. Ich przełożeni wolą duże liczby.
Podobno walkę z nielegalnymi wyścigami udało się wygrać w Wielkopolsce, gdyż tam zatrzymano organizatorów takich wydarzeń. Podejrzewam, że zaraz pojawią się nowi, tylko sprytniejsi, a wielkopolska policja nie odróżnia się jakoś szczególnie od stołecznej. Poza tym warszawscy organizatorzy już wiedzą, co poszło nie tak, że tamci dali się złapać. Będą więc próbowali się nie dać. Ścigać można ich głównie za organizację imprezy masowej bez specjalnych zezwoleń. A ten, kto ma dobry samochód, pewnie też ma na dobrego prawnika.
Prognoza zatrzymań
A teraz, uwaga, prognozuję, co będzie. Będzie mniej więcej tak samo, chyba że ktoś będzie potrzebował głośnego medialnie sukcesu. Wtedy ustawiacze nocnych imprez mogą poczuć się naprawdę zagrożeni. Może ktoś ich nawet złapie. Gdy ewentualna burza już przejdzie, wszyscy zaczną dalej ścigać się tak samo. Tylko będą sprytniejsi, a policjantom w końcu się znudzi robieni z nich maszynek nabijania statystyk. Organizacja, w której pracownik woli nie iść z prośbą o papier do drukarki, raczej nie ma szans w starciu z kimś, kogo kręci zabawa w kotka i myszkę z policją. No i zmiana godzin pracy może być formalnym problemem. Za nadgodziny trzeba płacić, czy coś.
Czytaj dalej: