REKLAMA

Jedna trzecia zapytanych właścicieli samochodów elektrycznych prawdopodobnie wróci do spalinowego samochodu. Kropka

A jak się dobrze spojrzy, to nawet połowa. McKinsey przeprowadziło duże badanie ankietowe dotyczące posiadania elektrycznych samochodów i chęci powrotu do spalinowych. Wyniki są, ojej.

Jedna trzecia zapytanych właścicieli samochodów elektrycznych prawdopodobnie wróci do spalinowego samochodu. Kropka
REKLAMA

To nie jest małe badanko, jakaś mini ankietka z udziałem przypadkowej grupy. McKinsey przepytało 30 tys. osób z kilku krajów i kontynentów. Wyniki tego odpytywania nie spodobają się fanom samochodów elektrycznych, a przeciwnicy zawyją z zachwytu.

REKLAMA

Czy istnieje powrót do spalinowego samochodu?

Może tego nie wiecie, ale ja wam powiem. Dotychczas przyjęło się mówić, że gdy ktoś już raz spróbuje elektrycznego napędu, to nie wróci już do samochodu spalinowego. Wiadomo, kto tak mówi, ale się nie dziwię. Jak ktoś już nauczy się jak z nim żyć i dobrze dobierze auto do swoich potrzeb, to po co miałby wracać? Tymczasem wynik badania wskazuje, że chęć powrotu jest olbrzymia.

29 proc. właścicieli samochodów elektrycznych zadeklarowało, że wróciłoby do posiadania samochodu spalinowego. W USA, mateczniku Tesli, ta liczba jest jeszcze większa. Możliwość powrotu do samochodu spalinowego wyraziło 46 proc. zapytanych właścicieli samochodów elektrycznych z USA. To jest blisko połowa szczęśliwych nabywców. W Australii to już prawie idealnie połowa, bo 49 proc. użytkowników tak rzekło. Jak to w ogóle jest możliwe?

Dlaczego ludzie chcą wracać do samochodów spalinowych?

Na pewno odgadnięcie jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy. Powiecie, że to pewnie przez problemy z ładowaniem i zasięg elektrycznych samochodów. I się nie pomylicie. Wśród powodów ewentualnego powrotu wymieniano:

  • infrastrukturę ładowania — co jest dość zaskakujące w przypadku USA, gdzie ta sprawa wcale nie leży odłogiem
  • zbyt wysokie całkowite koszty posiadania, co również może być nie w smak ideologom elektromobilności, którzy głoszą, że są to sprawy tańsze niż barszcz
  • upośledzone podróżowanie na dalszych dystansach.

Te trzy przyczyny zebrały najwięcej głosów, ale następny wśród wymienianych jest brak możliwości ładowania w domu. Jedna czwarta badanych tak odpowiedziała. Troszkę dużo. To może należało przemyśleć to przed zakupem, no nie wiem, taka luźna myśl. Jeśli jedna czwarta osób kupiła sobie auto elektrycznie, nie mając miejsca do ładowania w domu i chyba niezbyt uważnie przyjrzała się infrastrukturze ładowania, to mogą faktycznie odczuwać pewne niedogodności.

Ludzie nic nie wiedzą o elektrycznych samochodach

Te wyniki stoją w kontrze do tego, co próbują nam wmówić rozmaite organizacje swoimi badaniami. Z rozmaitych ankiet wynika, że ludzie pragną elektromobilności, tak samo mocno jak stref czystego transportu. Tymczasem osoby pytane przez McKinsey o możliwość zakupu elektrycznego auta właściwie wskazują, że nic o nich nie wiedzą. Przyczyny, dla których go nie kupią, są łatwe do przewidzenia.

  • 29 proc. wskazało zasięg
  • 46 proc. wysokie koszty zakupu i utrzymania
  • a aż 60 proc. przyznało, że właściwie to nic o nich nie wie, nie bardzo nawet potrafią wytłumaczyć, co to jest.

Co można w sumie odgadnąć po odpowiedziach posiadaczy samochodów elektrycznych. Kupili elektryczne auto, a potem się okazało, że trzeba je ładować — tak z grubsza.

Interesującą wskazówką dla producentów może być to, że 55 proc. pytanych nie chce wcale nowoczesnych technologii. Samochód to jest do jeżdżenia.

Spisek?

Z opracowaniem raportu można zapoznać się tutaj. Wykracza poza opis chęci do pozbycia się elektrycznego samochodu. Można dowiedzieć się z niego na przykład, ile osób dopuszcza możliwość pozbycia się samochodu w ogóle, na rzecz transportu publicznego.

REKLAMA

Jeśli ten raport nabierze rozgłosu, to zaraz od elektromagów dowiemy się, jak bardzo jest zły, zmanipulowany, a może nawet padnie coś o tajemniczych źródłach finansowania. Tak duża liczba osób, które chcą wrócić do spalinowego samochodu, jest faktycznie szokująca i trudno w nią uwierzyć. Może wynika to z tego, że my żyjemy sobie w kraju, gdzie elektromobilność to ciągle sport dla pasjonatów. Samochody elektryczne kupili zapaleńcy i nawet przez głowę im nie przejdzie, że mogliby być z czegoś niezadowoleni. W krajach, w których sprzedaż jest już masowa, dużo łatwiej jest o klientów, którzy nie wiedzą, co kupują. Może to właśnie się wydarzyło.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA