REKLAMA

Nasze auta są mocniejsze o prawie 100 KM niż w 2000 r. Szybciej się wam w korku stoi?

IBRM Samar opublikował zestawienie obrazujące, jak zmienił się nasz motoryzacyjny krajobraz od początku tego wieku. Porównali w kilku aspektach rok 2000 z 2024.

Nasze auta są mocniejsze o prawie 100 KM niż w 2000 r. Szybciej się wam w korku stoi?
REKLAMA

Liczby, liczbami, ale czy dzięki postępowi, który się dokonał, szybciej się wam stoi w korkach? Samochody są ponad dwukrotnie mocniejsze niż były, przynajmniej po uśrednieniu. To chyba rozwiązało większość naszych problemów komunikacyjnych, prawda?

REKLAMA

Motoryzacyjny rok 2000 a rok 2024 - porównanie

Samar pokusił się o zabawę danymi. Nie dowiemy się, czy nasze motoryzacyjne życie zyskało, ale kilka refleksji można wysnuć. Największy postęp dokonał się tam, gdzie był zupełnie niepotrzebny, ale nie uprzedzajmy faktów.

Źródło: Samar

W 2000 r. zarejestrowaliśmy 361 146 nowych samochodów, a w tym roku prognoza wynosi 540 tys. sztuk. Tu za bardzo nie ma co komentować. Mamy więcej pieniędzy, kupujemy więcej samochodów, tak o 200 tys. więcej. Tak na marginesie, to właśnie takie wzrosty upewniają mnie w przekonaniu, że z ograniczania emisji węgla z samochodów osobowych wyjdzie niewiele. Jest cała lista krajów, które chcą się rozwinąć choć tak, jak my. I oni wszyscy będą kupować spalinowe samochody. Koniec dygresji.

Na początku wieku tylko 4,6 proc. nowych aut kupowanych było przez firmy. Teraz jest to 68,9 proc. Trochę nie wiem, jak to skomentować. Może w 2000 r. nie istniały tak atrakcyjne warunki leasingu?

Ależ teraz mamy wybór, a to jeszcze nie koniec.

To mnie trochę zaskoczyło. W 2000 r. liczba marek oferujących u nas nowe auta wynosiła 35, teraz jest ich 59. Niesamowite, gdzie one wszystkie się mieszczą. Nie sądziłem, że można naliczyć ich aż tyle. Jeszcze ich przybędzie, wraz ze wzrostem zainteresowania marek chińskich naszym kontynentem.

Do wyboru mamy aż 405 modeli, czyli dwukrotnie więcej niż 24 lata temu, gdy było ich 216. A wśród nich były takie asy jak Polonez. Oferta atrakcyjnych modeli, które w pełni zasługiwały na nazwę "samochód", była jeszcze mniejsza.

SUV-ów nie było. Stanowiły 0,86 proc. sprzedawanych aut. Honda HR-V, Toyota RAV4 i BMW X5 - takie SUV-y z tak długą historią przychodzą mi do głowy. Wszystkie, w kolejnych generacjach, obecne na rynku. Teraz ten typ nadwozia odpowiada za 56 proc. rejestracji w Polsce. Tym samym postawiliśmy na auta, które z klucza zużywają więcej paliwa i są droższe w eksploatacji. Widocznie nam się powodzi.

Segment premium stanowi 24,3 proc. sprzedaży, a było to tylko 1,3 proc. Ogromną pracę wykonały te marki, by swoją ofertę wpasować w możliwości finansowe klientów. SUV premium na firmę to obiekt polskich marzeń.

Średnia cena nie powie nam wiele. Kiedyś było to 40 097 zł, a obecnie 180 288 zł. Ciekawsze jest wyliczenie, ile średnich pensji trzeba było poświęcić na zakup samochodu. Tu zmieniło się niewiele — było 20,8 pensji, a teraz potrzebne są 22,2. Czyli jednak samochody podrożały, choć nie tak bardzo, jak się wszystkim wydaje. Sufit się przesuwa i jest mniej więcej ciągle w tym samym miejscu. Można nawet dowodzić, że się nam polepszyło, mimo tego wzrostu liczby pensji. Obecnie prawie każdy samochód to pełnoprawny i uniwersalny produkt, wyposażony w systemy bezpieczeństwa. Kiedyś sama nazwa samochód nie do końca wyczerpywała taką definicję (patrz: Fiat Seicento, czy Daewoo Tico).

Średnia pojemność silnika to dopiero chytry statystyka. Kiedyś średnia wynosiła 1,33, a obecnie 1,66 litra. To gdzie ten słynny downsizing? Wyeliminowano już prawie całkowicie pojemności typu 600 ccm.

Na koniec mam najlepsze. Po co nam tyle mechanicznych koni?

Mamy mocniejsze samochody.

Dawna średnia to 73,1 KM, a obecna to 163,2 KM. Nic ze wzrostu tej wartości nie wynika. Obecnie nawet auto miejskie ma grubo ponad 100 KM i zupełnie zbędną wartość przyspieszenia do setki. Tych danych w zestawieniu nie ma, ale na pewno samochody znacznie przyspieszyły. Teraz mieć powyżej 10 s do setki to prawie wstyd.

REKLAMA

Jeżeli gdzieś szybciej dojeżdżamy, to tylko dlatego, że mamy lepsze drogi. Kiedyś autostrady dopiero projektowano i to pod kątem, jak najlepiej je rozkraść. Teraz mamy rosnącą i przyzwoitą sieć dróg krajowych i autostrad. Nawet autem o mocy 73,1 KM dałoby się nimi sprawnie poruszać. Przyspieszałoby słabiej, ale czas przejazdu byłby taki sam. W dodatku trudniej byłoby zostać mistrzem lewego pasa. Czyli same plusy.

Zyskaliśmy w każdym aspekcie tego zestawienia, ale najbardziej spektakularny wzrost, czyli średnia moc, kompletnie nic pozytywnego nam nie przyniósł.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA