Słodko-gorzkie wyniki sprzedażowe Porsche. Nowy hit może zaskoczyć
Porsche opublikowało wyniki sprzedażowe za pierwszą połowę roku. Dwa modele znacznie zyskiwały - i możecie się trochę zdziwić, gdy dowiecie się, o których mowa.

Porsche Macan od lat było najlepiej sprzedającym się modelem marki. Kompaktowy SUV był dla wielu klientów sposobem na wejście w świat marki - jego dwulitrowa, benzynowa odmiana kosztowała tylko trochę więcej od różnych GLC, X3 czy Q5 (a czasami i mniej, zależnie od wyposażenia), więc niektórzy woleli dorzucić. W zestawie dostawali nie tylko prestiżowy znaczek, ale i wspaniałe prowadzenie.
Teraz nowy Macan jest elektryczny
Na niektórych rynkach spalinowy Macan wciąż jest dostępny, ale w Polsce klienci mogą wybrać albo auta używane, albo ostatnie sztuki ze stocku. Wygląda na to, że Macan wróci w nowej odmianie na benzynę, ale to kwestia przyszłości.

Czy sprzedaż tego modelu spadła? I jak w ogóle marka radzi sobie w dobie napędowych przemian? Sprawdźmy. Jak podaje marka - „w pierwszej połowie 2025 roku Porsche znacznie zwiększyło udział dostarczanych zelektryfikowanych samochodów sportowych: od stycznia do czerwca klienci na całym świecie odebrali łącznie 146 391 nowych aut producenta ze Stuttgartu-Zuffenhausen, z czego 36,1 proc. miało napęd zelektryfikowany (+14,5 punktu procentowego). Składa się na to 23,5 proc. modeli w pełni elektrycznych oraz 12,6 proc. hybryd typu plug-in”.
Co z Macanem?
Macan zanotował największy wzrost ze wszystkich modeli Porsche. Względem analogicznego okresu 2024 r. jego sprzedaż zwiększyła się o 15 proc. Jak podaje Porsche, „w pierwszej połowie roku klienci odebrali 45 137 egzemplarzy Porsche Macan. Blisko 60 proc. z nich (25 884) stanowiły warianty linii w pełni elektryczne. Na większości rynków poza UE nadal oferowany jest Macan z silnikiem spalinowym, który trafił w ręce 19 253 klientów.”

Czyli klienci powoli przekonują się do wersji elektrycznej, ale ogólnie nie jest wspaniale. Wzrost wynika raczej z tego, że rok temu trwała zmiana modelowa i klienci albo nie mieli co kupować, albo wstrzymywali się z decyzją. Gdyby nie obecność wersji spalinowej, statystyki wyglądałyby gorzej. Przypomnijmy: 40 proc nabywców wciąż zdecydowało się na auto, które ma konstrukcyjnie już 11 lat.
Rośnie też sprzedaż Panamery
Wynik tego wozu wzrósł o 13 proc., co nie dziwi, bo Panamera doczekała się nowej odsłony, więc klienci teraz chętnie ją wybierają. Niestety - podobnie dobrych wyników nie notuje Taycan, też przecież niedawno odnowiony. „Technologiczny update”, zwiększenie zasięgu i polepszenie i tak już świetnych osiągów nie pomogły. Spadek wynosi 6 proc.

Spada też wynik Cayenne (aż o 23 proc. - firma tłumaczy, że to „częściowo z powodu efektu zaspokajania wysokiego popytu po odbiciu w tym samym okresie poprzedniego roku”) i 911. Jeśli chodzi o najbardziej legendarne Porsche, wynik spadł o 9 proc. To podobno przez wysoką sprzedaż poprzedniej odmiany i przez to, że nowe warianty po liftingu są wprowadzane stopniowo. Na wszelki wypadek może pójdźcie kupić jakieś 911, to będę spokojniejszy o przyszłość modelu. Spada też (o 12 proc.) też sprzedaż 718 Boxsterów i Caymanów, bo musiały odejść ze względu na przepisy o cyberbezpieczeństwie. To bardzo smutne, a wizja nadjeżdżającego, elektrycznego następcy nieszczególnie pocieszają.
Ogólnie sprzedaż w Europie spada
Spadła o 8 proc., nie licząc Niemiec. W ojczyźnie, sprzedaż Porsche zmalała aż o 23 proc. „Spadek w obu regionach po części wynika z mocnej ubiegłorocznej bazy – efektu „odrabiania” spadków z 2023 roku” - podaje marka.

Pozostaje nam liczyć na powrót spalinowego Macana. Projekt „Taycan” chyba na dobre stracił wiatr w żaglach. Elektryczne 718-tki też niekoniecznie staną się hitami. Chętnie poprawiłbym wynik Panamery albo 911. Może kiedyś któraś z cyferek w tych statystykach będzie moją zasługą.
Dowiedz się więcej o marce Porsche: