REKLAMA

Z wizytą w Porsche Exclusive Manufaktur. Tutaj można (prawie) wszystko

Przez cały dzień wybierałem, wybrzydzałem i zastanawiałem się, czy akwamarynowy lakier będzie pasował do foteli w kolorze ecru. Albo jakoś tak. Dowiedziałem się też, kiedy Porsche może powiedzieć klientowi stop!

Porsche Exclusive Manufaktur relacja
REKLAMA
REKLAMA

Wszystko zaczyna się od kawy. Całkiem zwyczajne, przyzwoite espresso. Piję, siedząc na wysokim krześle. Właściwie sam jestem zdziwiony, że w takiej chwili i w takim miejscu potrzebuję kofeiny, ale to długi i intensywny dzień. Akurat gdy biorę ostatni łyk, pojawia się obok mnie Fabian Haug – przemiły Niemiec w garniturze. Wita się ze mną i zaprasza mnie do pokoju obok. Będę musiał podjąć tam kilka ważnych decyzji.

Jestem w Porsche Werk 1 w Zuffenhausen.

Porsche Exclusive Manufaktur relacja
Kiedyś...
Porsche Exclusive Manufaktur relacja
...i dziś.

To w tym miejscu wszystko się zaczęło. Budowę tego niskiego budynku z czerwonej cegły w 1938 r. zleciła firma projektowa inż. Ferdinanda Porsche, gdy dotychczasowe biuro przy Kronenstrasse 24 w centrum Stuttgartu zrobiło się dla niej zbyt ciasne. Dziś – mimo że dookoła wyrosła arcynowoczesna i ogromna fabryka – Werk 1 nadal działa. Ciekawostką jest znajdujące się na pierwszym piętrze biuro Ferry’ego Porsche. - Wygląda i pachnie tak, jak w latach 80. – wspomniał ze śmiechem człowiek, który oprowadzał mnie po fabryce. Do biura jednak nie trafiliśmy. Nie było czasu. Przyjechałem tu po coś ważniejszego niż wąchanie 30-letniej farby drukarskiej.

Miałem skonfigurować Porsche moich marzeń.

Dokładniej – chodziło o wizytę w Porsche Exclusive Manufaktur, czyli w dziale marki, który zajmuje się odpowiadaniem na najbardziej wymyślne pragnienia klientów. Tam pracuje Fabian i tam spędzę dziś cały dzień.

Zaczęło się od spełniania pojedynczych życzeń ekscentryków. W latach 50. pewien jegomość zażyczył sobie, by pokryć jego Porsche 356 futrem. Od tamtego czasu do firmy co jakiś czas zgłaszali się szejkowie i artyści, którym nie wystarczała standardowa paleta dodatków i kolorów. W 1986 r. powołano dział Porsche Exclusive.

Teraz fabryczna indywidualizacja to duży i doskonały biznes. Na świecie co trzecie Porsche ma jakąś opcję z katalogu Exclusive. Wliczają się w to nie tylko topowe 911, ale i np. Macany z bazowym silnikiem.

Nad Wisłą ten odsetek jest o wiele wyższy. Sami przedstawiciele marki nie znają dokładnych liczb, ale jedno jest pewne – Polacy lubią bogate konfiguracje. Jednym z popularniejszych dodatków Exclusive jest herb Porsche tłoczony na zagłówkach foteli. Można kupić też np. folię ochronną na przód wozu, osłony progowe z karbonu albo pasy bezpieczeństwa w kontrastowych kolorach. Zamówienie da się złożyć w „normalnym” salonie Porsche. Ale jeśli ktoś naprawdę chce puścić wodze fantazji, najlepiej będzie, gdy przyjedzie do Zuffenhausen.

Tak jak ja.

Po dopiciu kawy poszedłem więc za Fabianem i usiadłem w niedużym pokoju z wielkimi oknami. Najpierw obejrzałem gablotkę z osłonami na progi. Mogę zażądać, by napis „Turbo S” był zielony albo pomarańczowy. Mogę też poprosić, by zamiast niego było napisane coś innego – na przykład widoczne na zdjęciu „Kills bugs fast” („Szybko zabija robaki”).

Porsche Exclusive Manufaktur relacja

-Był kiedyś klient – opowiada Fabian – który poprosił, by po jego stronie zamontować nakładkę z jego imieniem, a po drugiej z imieniem żony. Niestety, wkrótce potem się rozwiódł. Wtedy poprosił o rozwiązanie uniwersalne, czyli o nakładkę z napisem „Girlfriend”.

Po chwili przechodzimy do najważniejszego, czyli do kolorów. W szufladach ukryto próbki w kilkuset różnych odcieniach. Większości z tych kolorów nie potrafiłbym nazwać. Jedno jest pewne – nie wystarczy powiedzieć „poproszę czerwony”.

Porsche Exclusive Manufaktur relacja

Może się jednak zdarzyć, że ktoś nie znajdzie tu „swojego” lakieru.

Co wtedy? To proste. Porsche jest w stanie pomalować wóz na taki odcień, jaki tylko klient sobie zażyczy.

Porsche Exclusive Manufaktur relacja
Widzicie różnicę?

-Czy mogę poprosić o samochód w kolorze moich sznurówek? – pytam i pokazuję Fabianowi buty. -Oczywiście – odpowiada. Ale jest jeden warunek. Musimy zrobić próby. Na różnych powierzchniach i kształtach trzeba przetestować, czy kolor będzie odpowiednio się zachowywał i czy będziemy w stanie zapewnić jakość pasującą do Porsche.

To oznacza, że gdybym się uparł, pewnie musiałbym wrócić z Zuffenhausen boso. Co do kolorów, jest jeden wyjątek. Porsche nie maluje aut lakierami matowymi. Podobno klienci nawet już o to nie proszą. Kilka lat temu, gdy w najlepsze trwała moda na mat, jeszcze się zdarzało. Dziś – prawie nigdy.

Najdroższy lakier kosztuje między 60 a 80 tysięcy euro.

To taki typu Chromaflair, który jest nakładany ręcznie i potrafi kompletnie zmienić odcień w zależności od kąta patrzenia, padania światła i kilku innych warunków. Można za to kupić np. przyzwoicie wyposażonego Macana. Ale dla klientów Exclusive, cena raczej nie gra roli.

Porsche Exclusive Manufaktur relacja

Podczas wizyty w Exclusive Manufaktur, kupujący nie zna dokładnych kwot. Jest tylko informowany o orientacyjnych granicach cenowych wybranych przez niego opcji. Na dokładne podsumowanie przychodzi czas dopiero później, w nieco innym miejscu.

Z zewnątrz można zaszaleć jeszcze bardziej.

Kosmiczny lakier to nie wszystko. Można wybrać jeszcze dowolne malowanie felg, ale i na tym się nie kończy. Niektórzy klienci proszą o namalowanie na karoserii wzorów.

Porsche Exclusive Manufaktur relacja


- Czy mogę chcieć, żeby została tu namalowana moja twarz? – pytam. Fabian przygląda mi się przez chwilę, a później się uśmiecha. - Tak, oczywiście – odpowiada. Tak naprawdę, mogę poprosić o prawie o wszystko. Na masce 911 może pojawić się np. wizerunek mojego psa, moje imię albo kiczowaty landszaft. Jest tylko jeden warunek – treści nie mogą być obraźliwe, wulgarne ani rasistowskie. Nie można też usunąć z karoserii znaczków Porsche. Skaczący koń i kolory Wirtembergii muszą zostać.

Po wyborze wyglądu z zewnątrz, czas na wnętrze.

W pokoju, w którym wybrałem już kolor lakieru i napisy na progi, po drugiej stronie wisi masa próbek tapicerek. Kolorów wnętrza jest niemal tyle samo, co odcieni nadwozia.

Porsche Exclusive Manufaktur relacja

Porsche pozyskuje skóry ze swoich gospodarstw w Niemczech, Austrii, Hiszpanii i w Portugalii. Przedstawiciele marki twierdzą, że skóry z Europy są najlepsze, ze względu na klimat. I na to, że krowy ze Starego Kontynentu są relatywnie mało męczone przez gzy i inne owady. Im mniej pogryzione zwierzę, tym lepsza jakość tapicerki. Ale i tak każdy płat skóry, zanim trafi do fabryki (w której skóra jest przecinana wodą pod wielkim ciśnieniem – fascynujące!), musi być dokładnie sprawdzony. Jeśli wykwalifikowani kontrolerzy wykryją zbyt wiele śladów po ugryzieniach, dany fragment nie trafi do Porsche. Firma sprzedaje wtedy taką skórę przedsiębiorstwom szyjącym np. portfele czy torebki.

Skóra musi pochodzić z zaufanego źródła.

Porsche Exclusive Manufaktur relacja

Czasami to sprawia, że niektóre życzenia nie mogą zostać spełnione. Tak jak w przypadku pewnego stałego klienta z Teksasu, który dorobił się fortuny na bydle. Gdy wpadł do Zuffenhausen, by zamówić kolejny egzemplarz do swojej kolekcji, zapytał, czy tapicerka może być zrobiona ze skóry krów z jego stada. Usłyszał odmowę.
- Nie znamy tych krów, więc nie bylibyśmy w stanie zagwarantować jakości godnej Porsche – tłumaczy Fabian.

Autor tekstu podczas przypieczętowania swojej wizyty w Porsche.
Porsche Exclusive Manufaktur relacja
I efekt jego ciężkiej pracy.

Czy da się zamówić tapicerkę w dowolnym kolorze? -Mieliśmy taką opcję i wkrótce będziemy mieć ją znowu. Obecnie z pewnych przyczyn, taka możliwość jest wstrzymana – słyszę. Ale i tak z wielkiej palety znalazłbym coś dla siebie. Może bordowa z jasnymi przeszyciami? Ale czy będzie pasować do zielonego nadwozia? Od nadmiaru możliwości może rozboleć głowa.

Po wyborze, czas na oglądanie.

Najpierw zostaję oprowadzony po sali i po parkingu. Stoi tam 25 różnych aut demonstracyjnych w różnych konfiguracjach – od zupełnie zwyczajnych po abstrakcyjne. Mogę więc popatrzeć na ich kształty i detale i jeszcze raz się zastanowić, czy na pewno jestem pewien swojego wyboru. Podczas oglądania nikt mi nie przeszkadza. Zasadą Exclusive Manufaktur jest to, by w jednym czasie na miejscu było najwyżej dwóch kupujących. Gdy jeden ogląda, drugi wybiera kolory w innym pomieszczeniu. Tak, by nie wchodzili sobie w drogę.

Porsche Exclusive Manufaktur relacja

-Czy Porsche może odmówić klientowi, który skonfigurował potwornie brzydki samochód? – pytam. Co w sytuacji, w której ktoś fatalnie zestawił kolor nadwozia z wnętrzem i wybrał okropne detale? W końcu taki wóz pośrednio stanowi wizytówkę całej marki.

-Nie, Porsche nie ingeruje w sprawy gustu klientów – słyszę. – Mieliśmy kiedyś klienta, który poprosił, żeby każde z kół w jego GT2 RS było pomalowane na inny kolor. Osobiście nie uważam, by był to dobry pomysł, sam zrobiłbym inaczej. Ale klient ma zawsze rację!

Porsche Exclusive Manufaktur relacja
Brązowy lakier z limonkowym napisem??!!

Po oglądaniu „demówek”, pora na odrobinę świata wirtualnego. W kolejnym pokoju siadam na wygodnym krześle i biorę łyk coli. Na ekranie wyświetla się „moja” konfiguracja. Mogę oglądać wizualizację i obracać komputerowy samochód albo zaglądać do wnętrza.

Gotowe? To czas na wizytę w salonie.

Porsche Exclusive Manufaktur relacja

Tam klient dopina ostatnie szczegóły i poznaje ostateczną cenę tego, co stworzył. Może też zażyczyć sobie, by odebrać samochód tuż obok, w fabryce. Czas oczekiwania zależy od wybranych opcji, ale zwykle wynosi około 6 miesięcy. Gdy nadejdzie upragniony dzień, po krótkim zwiedzaniu całego zakładu, przychodzi pora na wizytę w specjalnym pomieszczeniu. Dostaje się kieliszek szampana, a z wozu opada biała płachta. Miło.

Taka możliwość jest często wykorzystywana przez klientów zza Oceanu. Zakładają na wozy próbne, niemieckie tablice rejestracyjne i zanim wjadą wozem na statek, nawet przez kilka tygodni mogą korzystać z „wolności” na autobahnach.

REKLAMA
Porsche Exclusive Manufaktur relacja

Co z Polakami? Niestety, ze względu na nasze przepisy, nie możemy odebrać nowego auta w Niemczech (ani nigdzie za granicą). Szkoda. Szkoda też, że tym razem nie jestem w Zuffenhausen w charakterze klienta, a auto, które sobie „złożyłem”, nie trafi do produkcji. Ale na pewno kiedyś mi się uda. Zapamiętałem wszystkie szczegóły. Póki co mogę co najwyżej poprosić o kolejną kawę…

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA