W Polsce mamy najwięcej 20-letnich samochodów. Pora się samobiczować za biedę
Mamy najwięcej 20-letnich (i starszych) samochodów w Europie. I co z tego?
Eurostat opublikował ładny wykres. Pokazał, które państwa mają stare pojazdy. Oczywiście, żadne państwo nie ma młodych pojazdów, to jest jakaś iluzja. Lecz to zestawienie to doskonała okazja, by się samobiczować. Zaraz wszyscy internetowi eksperci, którzy nie odróżniają spalin z diesla od polityki energetycznej kraju, podadzą tego tweeta dalej. Zupełnie, jakby miał coś znaczyć.
Nie ma młodych samochodów
No tak, wyszło, że Polska ma najstarsze samochody, udział 20-letnich i starszych mamy najwyższy w Europie. No co zrobić, może trzeba było nas nie bombardować, oddawać pod but ZSRR i nie kolaborować z nazistami. To zestawienie wzrusza mnie tylko tyle, że będę musiał je oglądać w całym internecie. Pojawią się zaraz wezwania rządu, by coś z tym zrobić, że cierpimy na samochodozę, trujemy, i jak to tak może być, przecież tu wszyscy zaraz umrzemy. Tymczasem wszyscy jeżdżą starymi samochodami.
Pierwsze miejsce w młodości samochodów ma Luksemburg, państwo trochę większe niż Warszawa z okolicami, ale za to z nieporównywalnie mniejszą liczbą ludności, będące jednocześnie mekką bankowości. 20-letnich samochodów nie mają wcale. To chyba znaczy, że zabytki też już zezłomowali. Lecz co to, widać tu w statystykach? Ileż oni mają aut ponad 10-letnich, toż to jedna czwarta ich floty. Jak oni tak mogą tak się truć, przy ich dochodach? 19-letnie auto przecież też się łapie w ten przedział. Może oni, mimo swego bogactwa, też jeżdżą starociami.
Chyba duży margines błędu zawiera ta tabelka, bo w Czechach też już nie ma ponad 20-letnich samochodów, podobnie jak we Włoszech. Musiało się im poszczęścić. Nie to co Polakom, bo u nas jak się doda dwa zbiory, 10+ i 20+, to też wypadamy blado. Są kraje ze starszym parkiem samochodowym, ale to się trzeba zdecydować, czy 10+ to jest ok, czy już to już trucicielstwo. Jeśli trucicielstwo to Luksemburg też truje.
Nie wiadomo, ile jest w Polsce 20-letnich pojazdów
Pisaliśmy o tym nie raz, a może nawet dwa. Polski statystyki są pełne niewyrejestrowanych aut, liczbę martwych dusz można liczyć nawet w milionach. Wątpię, by panowie z Eurostatu policzyli nasze samochody inaczej, niż od lat liczy się je u nas, czyli zawsze z błędem. Tym samym, który pozwala biczować się tym, ile to samochodów przypada na jednego mieszkańca Polski. Może i mamy dużo samochodów, ale spróbujcie żyć bez samochodu poza miastem, niezależnie od tego, czy mieszkacie na wsi, czy na nowym osiedlu od dewelopera. Chorujemy na wstrętną samochodozę, ale może zaraziliśmy nią, bo na nasz kraj przypadają dwie linie metra? Trzeba czymś jeździć, a to kosztuje. Nie przypadkiem liderzy tego zestawienia, to jednocześnie liderzy zestawień PKB per capita. Podpowiem, my nimi nie jesteśmy.
Co ma wynikać z tego, że auta są 20-letnie?
Wiem, normy Euro się zmieniały i stare samochody trują. Tego pewnie mamy się bać, ale to zestawienie, nie wiedzieć czemu, zawiera dane do 2020 roku. Długo widać ją rysowali. Czyli auto z zielonego przedziału może nie spełniać normy Euro 5, tylko jeszcze Euro 4. Co oznacza, że spora część floty z Luksemburga czy Norwegii, może śmigać na Euro 3, zupełnie jak nasze 20-latki plus. My mamy materialne usprawiedliwienie dla naszych staroci, a co im każe jeździć w tych struclach?
Mało kogo takie rozważania obchodzą. Biczowanie czas zacząć.