REKLAMA

Widuję policję za takimi krzakami, że zaraz wyrosną im liście. A miało być lepiej

Nie mogę powiedzieć, że policja na ulicy Armii Krajowej w Lublinie umyślnie chowa się za zieleniną. Mogę powiedzieć, że zaraz wyrosną im liście. Próbuję zrozumieć, dlaczego tyle tam stoją.

Widuję policję za takimi krzakami, że zaraz wyrosną im liście. A miało być lepiej
REKLAMA

Lubię myśleć, że jest lepiej. Że paliwo jest mniej chrzczone, parówki nie są robione z krów leżaków i że policja się modernizuje, także mentalnie. Może i czasami jakiś wysoko postawiony funkcjonariusz połasi się na 100 zł, ale że ogólnie to idzie ku lepszemu. Jeśli policjanci kontrolują prędkość, to dzieje się to w miejscach niebezpiecznych i jest to uzasadnione. Da się z nimi porozmawiać, a nie przedzierać przez barierę z wąsów. Z taką myślą przyjemniej się żyje. Na pewno przyjemniej, niż gdybym sądził, że komendant wysyła patrole, żeby przynosiły pieniądze i wyrabiały statystyki. Dlatego niechętnie myślę o tym, dlaczego niepozorna ulica wymaga ciągłej obecności policji uzbrojonej w radar do mierzenia prędkości.

REKLAMA
Zimą, w lecie, za dnia, w nocy bądź mi zawsze ku pomocy.

Policja na Armii Krajowej w Lublinie

Jest w Lublinie taka ulica, na której patrol policji z tzw. suszarką jest prawie elementem krajobrazu. Nie zdziwiłbym się, jakby załapał się na zdjęcie w Google Street View. Na ulicy Armii Krajowej nie dzieje się nic, co kazałoby ustawiać się tam często, a jednak tam stoją. Funkcjonariusze policji ustawiają się tam wyłącznie w jednym miejscu i kontrolują prędkość. Próbowałem zgłębić, co jest tak szczególnego w tej lokalizacji, poza obecnością kebaba, i nie do końca rozumiem wybór.

Radiowóz zaparkowany jest zawsze na równoległej ulicy i to nawet prawidłowo, choć zgodnie z przepisami nie musi tak być. Policjant zaś celuje w samochody z chodnika. Radiowóz jest niewidoczny dla jadących pojazdów, ale namierzający funkcjonariusz teoretycznie powinien widoczny być z daleka. Sumienie pewnie ma czyste, mimo że są krzaki, to on się za nimi nie chowa. Same tam przyszły i wyrosły. Otoczenie komponuje się tak pięknie, że policjant widoczny zaczyna być dość późno. Za późno jest, by zwolnić, bo radar ma duży zasięg. Miejsce jest idealne do kontroli, tylko czy na pewno jej wymaga?

Ta zielenina zasłania ich zupełnie przypadkowo. Źródło: Google

Ulica Armii Krajowej ma po dwa pasy ruchu w każdym kierunku. W pobliżu patrolu jest kładka dla pieszych i nie ma żadnego przejścia dla pieszych, które nie byłoby regulowane sygnalizacją świetlną. Najbliższe przejście bez sygnalizacji jest kilkaset metrów dalej i od patrolu dzieli je skrzyżowanie z sygnalizacją, które wyhamowuje ruchu samochodowy. To na pewno nie jego tak pieczołowicie strzeże patrol, tam kontroli jeszcze nie widziałem.

W okolicy nie ma nic do chronienia. Wcześniej przez kilkaset metrów nie ma żadnych przejść i praktycznie jest brak dróg dojazdowych. Źródło: Google

Kierowcy na tym odcinku mogą przekraczać prędkość, bo jest to długa, niczym niezakłócona prosta. Tylko że innego niebezpieczeństwa nie ma. Żadnych przejść dla pieszych, dzieci idących do szkoły czy przejazdów rowerowych umieszczonych w poprzek tej drogi. Mimo tego patrol często dzielnie strzeże tej lokalizacji, zupełnie jakby było to jedno z bardziej niebezpiecznych miejsc w mieście. Całkowicie przypadkiem rosną tam też te krzaki.

A to ich przegląd pola. Źródło: Google

Czy policja może stać w krzakach?

Policja może stać w krzakach, ma nie stwarzać niebezpieczeństwa, ale radiowóz nie musi być zaparkowany zgodnie z przepisami czy być doskonale widoczny. Jeśli zostaną zachowane zasady bezpieczeństwa, to wszystko jest w porządku. Reguluje to Rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 5 listopada 2019 r.w sprawie kontroli ruchu drogowego w pkt 6. paragrafu 2.

Jeżeli jest to konieczne dla prowadzenia czynności kontrolnych, pojazd Policji może zostać unieruchomiony w miejscu, gdzie jest to zabronione, lecz nie zagraża bezpieczeństwu ruchu drogowego.

Rozporządzenie reguluje wiele kwestii, w tym taką, że umundurowany policjant może nas zatrzymać do kontroli: w warunkach dostatecznej widoczności podaje sygnały tarczą do zatrzymywania pojazdów lub ręką, a w warunkach niedostatecznej widoczności — latarką ze światłem czerwonym albo tarczą do zatrzymywania pojazdów ze światłem odblaskowym lub światłem czerwonym. Nie mówi zaś nic o tym, jak dobrze widoczna ma być sylwetka funkcjonariusza. Nie ma tam też nic na temat wyboru miejsc do kontroli ani jak często można wybierać to samo miejsce.

Muszę przyznać, że na Armii Krajowej odniesiono podwójny sukces. Mandaty płyną wartkim strumieniem, bo zawsze, gdy widzę tam patrol, widzę też już zatrzymanego kierowcę. Jest więc sukces finansowy i w statystykach. Udało się też już nauczyć wielu kierowców, że tam się nie warto spieszyć, bo są duże szanse na spotkanie patrolu. Nie wszystkich, ale przywiązanie policji do tego miejsca jest na tyle silne, że korzystający często z tej drogi dobrze wiedzą, co ich tam czeka.

Właściwie wobec tak wspaniałych sukcesów nie wypada narzekać. Choć ja wolę wierzyć, że policja się zmienia i nie idzie na łatwiznę, łapiąc kierowców tam, gdzie główne zagrożenie to zagrożenie dla ich portfeli. Dajcie już tym krzaczorom spokój, są lepsze miejsca.

Czytaj dalej:

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-05-24T09:06:26+02:00
Aktualizacja: 2025-05-22T18:19:23+02:00
Aktualizacja: 2025-05-22T16:37:08+02:00
Aktualizacja: 2025-05-21T14:09:09+02:00
Aktualizacja: 2025-05-21T10:54:22+02:00
Aktualizacja: 2025-05-21T10:14:08+02:00
Aktualizacja: 2025-05-21T09:03:38+02:00
Aktualizacja: 2025-05-20T15:50:19+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA