Gotowi na oczu kąpiel? To zobaczcie pojazd Pana Samochodzika w wersji Netflix
Netflix planuje własną wersję ekranizacji książki „Pan Samochodzik i templariusze”. W roli ikonicznego pojazdu z silnikiem Ferrari wystąpi... coś.
Książki Zbigniewa Nienackiego z serii Pan Samochodzik połykałem w całości, choć czasem trochę mnie męczyły. Było w nich jednak sporo wspaniałej motoryzacji – dzięki nim dowiedziałem się o istnieniu Alpine A310. Najważniejszym motoryzacyjnym bohaterem był jednak pojazd głównego bohatera, zbudowany przez jego wuja o nazwisku Gromiłło. Owa samoróbka, wyglądająca z zewnątrz jak pokraka, była napędzana silnikiem Ferrari 410 Superamerica – wyjaśniam to wszystko młodszym odbiorcom, którzy może nie czytali Nienackiego (pomińcie tę o Skiroławkach). Zawsze się zastanawiałem, jak ten wuj wmontował ten silnik Ferrari i to jeszcze dorobiwszy do niego skrzynię piątkę i napęd na 4 koła. Musiał być niezłym wynalazcą. Zawsze też martwiłem się, ile to wszystko musiało palić w dobie paliwa na kartki.
Problem z samochodem Pana Samochodzika wystąpił, gdy książki chciano zekranizować
Najpierw tytułowy Pan Samochodzik jeździł Volkswagenem Schwimmwagenem. I to było nawet niezłe, jak na nieco przaśne, PRL-owskie produkcje z lat 1965 i 1971. Trudno było się spodziewać, by w tamtych czasach udało się zbudować wypasiony samochód z silnikiem Ferrari specjalnie do filmu. Później, gdy filmy z Panem Samochodzikiem zrobiły się kolorowe, pojawił się też zupełnie nowy pojazd 6-kołowy, który wystąpił w filmie „Niesamowity dwór”. W ostatnim filmie z tej serii, czyli „Praskich tajemnicach” z roku 1988, cała koncepcja grata z niespodziewanym silnikiem wyleciała za okno, miejsce jego zajął futurystyczny pojazd, który umiał latać, znikać, czy coś tam jeszcze – nie wiem, tego nie dawało się oglądać.
Mamy rok 2023 i za ekranizację książek z serii „Pan Samochodzik” bierze się Netflix
Na ekrany waszych telewizorów trafi nowa wersja „Pana Samochodzika i Templariuszy”. Oczywiście w tym celu należało zbudować nowy samochód. Tym razem do sprawy udało się podejść z rozmachem, szkoda tylko że ostateczny efekt jest daleki od zamierzonego. Oto samochodem „tytułowym” będzie Fiat 125p z frontem od Ursusa C-330. Zdjęcia z Twittera od Ten Quentin Official.
Trudno mi nawet w jednym zdaniu ująć, dlaczego to jest niezbyt udane. Prawdopodobnie zacząłbym od tego, że akcja Pana Samochodzika rozgrywa się w PRL, gdy pojazdy użyte do budowy głównego auta były nowe. To tak, jakby dziś zrobić Toyotę Corollę z kawałkiem frontu od nowoczesnego traktora. Nie budziłaby zdziwienia jako grat, tylko jako coś skrajnie brzydkiego. Oczywiście nie mogę wykluczyć, że akcję przeniesiono do lat dwutysięcznych i czepiam się niepotrzebnie. Chociaż sześcioznakowe tablice rejestracyjne zaczynające się tradycyjnie od IF (zmyślony łódzki wyróżnik) raczej na to nie wskazują.
Nie mogę też powiedzieć, żeby było to zupełnie niepomyślane
Wprawdzie koncepcja mocno odbiega od książkowych wskazówek, ale rozumiem że front od traktora miał posłużyć jako taka podprogowa informacja, że pod maską jest coś nieseryjnego. Wprawdzie silnik V12 jest bardzo szeroki i taka nadstawka niewiele by pomogła, ale jednak się postarano. Szkoda, że nie zwróciliście się do mnie o konsultację, pomógłbym Wam wymyślić furę Pana Samochodzika w wersji AD 2023. Spodziewam się jednak, że możemy niechcący dowiedzieć się, iż auto tak naprawdę nie ma silnika V12, tylko napęd elektryczny z Tesli Model S P100, którą wuj Gromiłło rozłożył na kawałki po wypadku. Wcale bym się nie zdziwił, w końcu Netflix słynie z mocno progresywnego podejścia do tematu. A żonglowanie latami i czasem akcji nie jest przecież żadnym problemem. Najbardziej żałuję, że nie wzięto żadnego polskiego pojazdu zbudowanego samodzielnie, których przecież kilkanaście się zachowało – również z lat 60.