REKLAMA

Oto nowy Volkswagen California T7. W celu zaparzenia kawy zamknij drzwi

Volkswagen California T7 zaprezentowany na targach w Dusseldorfie. Na szczęście macie mnie, bo mogę wypowiedzieć się na temat parzenia kawy.

Volkswagen California T7
REKLAMA
REKLAMA

Nie znane są mi przyczyny popularności kampervanów. To nie powinno być jakoś szalenie zaskakujące, bo wspaniałości życia w kamperze też jakoś wybitnie nie kąsam. Można w obronie kampervanów zaprezentować szkołę wąchocką, wedle której łazienki i przenośną toaletę można sobie rozstawić poza samochodem i zaoszczędzić na kosztach zakupu pojazdu. Lub szkołę zamojską, w której mycie się na zewnątrz i konieczność eksplorowania krzaków, to argument za umiarkowaną użytecznością. Niezależnie od tego, która szkoła wygrywa, ludzie pragną kampervanów (a nie, to jednak wąchocka wygrywa). Przy okazji targów w Dusseldorfie możemy obejrzeć nowego Volkswagena California T7.

Volkswagen California T7

Zupełnym przypadkiem niedawno nocowałem w poprzedniej Californii. Może nawet kiedyś napiszę test, nie mogę tego wykluczyć. Pięknie się złożyło, bo będę mógł się wypowiedzieć na temat tego, co widzę i czy to będzie tak fajne, jak wygląda na zdjęciach.

Volkswagen California T7

Nie wiem, dlaczego to auto wciąż jest prototypem, ale wiadomo na jego temat już całkiem sporo. Najciekawsza rzecz to przesuwane drzwi z obu stron pojazdu. Bardzo wygodne rozwiązanie, ale zaprawdę powiadam wam, zamykałbym te dodatkowe drzwi przy parzeniu kawy, bo wiatr zwieje płomień. No ale na zdjęciu jest płyta indukcyjna, więc jaki płomień? Zgaduję, że będzie i dostępna mała butla z gazem. Podobnie czyniłbym, gdybym dał się uwieść idei pracownia w samochodzie i rozrzucałbym na rozkładanym stole jakieś papiery. Też raczej zasuwałbym wtedy te drugie drzwi.

Volkswagen California T7

Można przekręcić przednie fotele, tylna kanapa chodzi na prowadnicach. Sympatyczna pozycja do jedzenia śniadania, gdy pada. Miejsca na głowę w takich pojazdach jest tyle, że lepiej jeść na zewnątrz. Unoszony do góry dach, który jest jednocześnie górnym łóżkiem, znacznie poprawia możliwość prostowania się, ale wciąż nie jest to przestrzeń, która uwodzi.

Volkswagen California T7

Wyczytałem, że Volkswagen czaruje tu koncepcją trzech przestrzeni. Nie dawałbym się przesadnie zwieść takiemu podejściu do tematu. Kampervan to jedna przestrzeń i to taka nie za duża. Liczę na to, że po rozłożeniu dolnego łóżka, co wymaga złożenia tylnej kanapy, da się stanąć jeszcze przed przednimi fotelami. Nie umiem wywnioskować tego ze zdjęć, ale to, że California powstaje na bazie długiej wersji Multivana, daje jakąś nadzieję.

Volkswagen California T7
Chyba się da.

Volkswagen California T7 - silniki

Nieco bardziej bym się cieszył, gdyby kierowcy pozostawiono starą deskę rozdzielczą. Fizyczne pokrętła od obsługi klimatyzacji przegrały z dotykowym panelem. Podobnie, jak nie zobaczymy dźwigni do zmiany kierunków jazdy, a małą dźwigienkę, umieszczoną koło ekranu. Tych, którzy uważają, że dobrze, że tak się dzieje, że to postęp, ucieszę. Ma pojawić się możliwość obsługi funkcji pojazdu za pomocą aplikacji w telefonie.

Volkswagen California T7

Californię T7 napędzać będzie układ hybrydowy typu plug-in. Jest to benzynowy silnik 1.4, wspierany przez elektryczny i zestaw akumulatorów. Łączna moc to 218 KM, a Volkswagen ma przejeżdżać na prądzie około 50 kilometrów. Jeździłem już Multivanem z takim napędem i wcale nie czułem się zniesmaczony tą pojemnością silnika. Może i układ hybrydowy nie daje wielkich oszczędności na paliwie, ale auto jest przyzwoicie dynamiczne. Tradycjonaliści będą czekać na diesle. Czy się pojawią, jeszcze zobaczymy. I tak rozsądniejszym wydaje się wybór hybrydy, jeśli da się wykorzystywać energię zgromadzoną w akumulatorach.

Czytaj dalej:

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA