REKLAMA

Opel Rocks-e – gdy marzysz o „elektryku” z plastiku

Opel Rocks-e to tani samochód elektryczny dla nastolatków. Jakby kosztował tyle, co Ami we Francji, to może miałby sens. Ale jest kilka znaków zapytania.

Opel Rocks-e
REKLAMA

Dobra, ale dlaczego Opel Rocks-e miałby kosztować tyle, co Citroen Ami? Bo to właściwie to samo co elektryczny jeździk francuskiej marki, wprowadzony na rodzimym rynku w ubiegłym roku.

REKLAMA

Oczywiście w informacji prasowej Opla nie znajdziemy ani słowa na temat tego pokrewieństwa. Zostało w niej natomiast podkreślone, że to typowy Opel, co zapoczątkowało lawinę domysłów na temat cech szczególnych tego modelu, których jednak nie wypada upubliczniać, dopóki się nie potwierdzą. W ogóle ten pojazd to generator sucharów. Można zaryzykować stwierdzenie, że to pierwszy Opel, który raz na zawsze obali stereotyp, że modele tej marki rdzewieją. W nadwoziu z tworzywa sztucznego można doszukiwać się nawiązań do Trabanta albo do produktów firmy o światowo brzmiącej nazwie Satellite Industries. A w ogóle, to aż się prosi, żeby Rocks-e prezentować na Roksie. Dobra, sucharom mówimy zdecydowane raczej nie.

Jako poważne źródło wiedzy o motoryzacji, skoncentrujmy się jednak na tym, co ważne. Panie i Panowie, oto Opel Rocks-e

Opel Rocks-e

Ten pojazd nie ma nawet 2,5 metra długości, może przewozić dwie osoby i spełnia wymogi pojazdów kategorii AM, co oznacza, że mogą go prowadzić nawet nastolatkowie. I dla nich – młodych, odważnych, dynamicznych – został zaprojektowany.

Opel Rocks-e napędzany jest przez silnik elektryczny zasilany energią z akumulatorów o pojemności zaledwie 5,5 kWh

Jak na samochód zupełnie elektryczny – niewiele. Ale jak na pojazd ważący 471 kg i zdolny do przewozu nie więcej niż 2 osób – może nie być źle. Producent obiecuje 75 km zasięgu, ale przy założeniu, że pojazd będzie poruszał się z prędkością do 45 km/h. A mógłby szybciej, bo rozpędza się  do 80 km/h. Gdy akumulatory się rozładują, można uzupełnić brakującą energię ze zwykłego gniazdka elektrycznego. Trwa to 3,5 godziny.

Opel Rocks-e zaskakuje rozwiązaniami technicznymi

Tzn. zaskakuje tych, którzy nie widzieli Citroena Ami, bo jak ktoś widział auto z szewronem, to w tym z błyskawicą nie znajdzie wiele nowego. Rocks-e ma więc drzwi pasażera otwierane normalnie, jak w każdym aucie, a drzwi kierowcy otwierane pod wiatr.

Opel Rocks-e

W kabinie nie ma zestawu nagłaśniającego, więc producent proponuje postawienie przenośnego głośnika i połączenie go ze smartfonem.

Opel Rocks-e

Wnętrzu oszczędzono też pełnowartościowego układu ogrzewania. Podgrzać można tylną szybę, a resztę co najwyżej przewentylować naciskając odpowiedni przycisk na bardzo uproszczonym panelu w centralnej części kokpitu, który uruchamia nadmuch na przednią szybę.

Możliwe jednak, że efektywniej będzie wystawić łokieć przez otwartą dolną część bocznej szyby, tak jak kierowczyni na poniższym zdjęciu.

Opel Rocks-e

Czy jest jakiś sposób na ogrzewanie auta zimą – tego producent nie zdradza.

Nie zdradza też, ile Opel Rocks-e będzie kosztował

REKLAMA

Po wpłaceniu 2644 euro we Francji można nim jeździć przez 4 lata, dopłacając 20 euro miesięcznie. Czyli wpłacamy 12 tys. zł jednorazowo, a potem kulamy się po mieście płacąc 90 zł miesięcznie i ładując akumulator z gniazdka w garażu. Nie brzmi źle, szczególnie w częściach Europy, w których nie ma srogich zim. Czy podobnie będzie w Niemczech i czy później Opel Rocks-e trafi do Polski? Tego się dopiero dowiemy.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-04-23T10:38:01+02:00
Aktualizacja: 2025-04-22T18:30:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-22T11:24:57+02:00
Aktualizacja: 2025-04-21T18:10:54+02:00
Aktualizacja: 2025-04-19T15:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-19T14:03:30+02:00
Aktualizacja: 2025-04-19T11:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-19T10:00:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA