Nowy Nissan Juke jest żółty jak pszczoła. Sprawdziłem, czy jest słodki jak miód
Nissan Juke drugiej generacji otrzymał lifting. Producent znacznie unowocześnił komponenty elektroniczne i wprowadził wiele zmian do wyposażenia. Jednego nie zmienił - wyglądu. Zgadniecie dlaczego?
Spieszę z odpowiedzią - badania Nissana wykazały, że klienci cenią go za jego wygląd. Właśnie dlatego producent postanowił, że skoro klientom się podoba, to nie ma sensu tego zmieniać. Jedynym, ale jakże jaskrawym wyjątkiem jest dodanie żółtego lakieru do gamy, który w połączeniu z czarnym dachem wygląda na Juke’u naprawdę fajnie. Ale tak serio, to co nowego?
Nowy Nissan Juke ma nowy „telewizor"
Nowości należy szukać we wnętrzu, gdzie centralne miejsce zajmuje teraz nowy 12,3-calowy panoramiczny ekran systemu multimedialnego NissanConnect dostępny już od najtańszej wersji. Nowy wyświetlacz został pochylony w kierunku kierowcy o 8 stopni i oferuje między innymi bezprzewodowe połączenie z Android Auto i Apple CarPlay.
Odświeżony system informacyjno-rozrywkowy ma nowe menu, w którym można umieścić sobie widżety najczęściej używanych funkcji, podobnie jak na ekranie smartfona. Ponadto Nissan ulepszył funkcje rozpoznawania głosu i „rozumienia języka naturalnego”. Niedługo Juke otrzyma certyfikat terapeuty (żart), bo "teraz dysponuje szerszym zakresem zwrotów i wyrażeń, które może zrozumieć (jako polecenie), a ponadto radzi sobie z zawahaniami lub pauzami mówiącej osoby".
Pierwsze jazdy trwały około godziny i nie było okazji sprawdzić wszystkich możliwości nowego infotaimentu, ale pozytywnym zaskoczeniem był nowy widok z kamer dających obraz 360 stopni oraz kamery cofania. Nissan zmienił kamery z 0,3-megapixelowych na 1,3-megapixelowe. Dzięki temu nikt już nie skrzywi się na widok obrazu z cyfrowego pomocnika.
Zmiany w kabinie to także nowa tapicerka materiałowa oraz dłuższy podłokietnik z przodu, a także większy schowek w desce rozdzielczej.
Pod maską Juke’a nie zmieniło się... nic
Do wyboru jest jeden silnik benzynowy oraz jedna układ hybrydowy. Ten pierwszy ma motor 1.0 DIG-T o mocy 114 KM i jest połączony z 6-biegowym manualem lub automatem o 7 przełożeniach. 3-cylindrowa jednostka z turbo, z bezpośrednim wtryskiem paliwa, pozwala na przyśpieszenie od zera do 100 km/h w 10,7 s (ręczna skrzynia biegów) lub w 11,8 s (automatyczna przekładnia DCT). Prędkość maksymalna to w obu przypadkach 180 km/h. Wersja HEV ma 143 KM i „robi setkę” w 10,1 s, ale ma mniejszą prędkość maksymalną - 166 km/h.
Sporo nowości w cenniku Juke'a
Nissan chwali się, że podstawowa wersja Acenta jest teraz pełniej wyposażona niż dotychczas i przewyższa nawet przedfiltową odmianę N-Connecta. Ja z czystym sumieniem mogę ją polecić, ale pod jednym warunkiem - że wybierzecie automat. Taki samochód, czyli Acenta 1.0 z automatyczną skrzynią biegów kosztuje 115 900 zł. Dla porównania w pełni wyposażona hybryda N-Sport to wydatek 163 990 zł.
Spytałem Nissana, jak wielu klientów chce jeszcze samochody z trzema pedałami i zgodnie z moimi przewidywaniami jest ich coraz mniej. Dotychczas Nissan sprzedawał około 40 proc. Juke'ów z manualem, ale teraz jest już to bardziej 30 proc. całości.
Cóż, jak na poprawki wprowadzone po pięciu latach od premiery, można byłoby liczyć na ciut więcej. Trzeba jednak przyznać, że producent wiedział, na czym się skupić. Nissan zaktualizował wygląd warstwy cyfrowej, co ma ogromne znaczenie w codziennym użytkowaniu. Poza tym to wciąż ten sam Juke, który przekonał do siebie setki tysięcy klientów na całym świecie od 2010 r.