Japoński SUV z nową, niższą ceną. Fajnie, tylko co na to konkurencja?
Nowy Mitsubishi Outlander doczekał się pierwszej obniżki ceny - tak żeby być bardziej atrakcyjnym dla potencjalnych klientów. Obawiam się, że problem tkwi w liczbie dwa i zaraz to udowodnię.

Nowy Mitsubishi Outlander jest świetnym autem i nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Jeździłem nim po różnych trasach w Portugalii, mój redakcyjny kolega woził się nim pod Łodzią i po wszystkim napisał mi, że miałem rację co do Outlandera. Trudno żebym się mylił, skoro samochód oferuje bardzo dobrą jakość wykonania, przyjemne właściwości jezdne na asfalcie i terenowe zdolności, które potrafią zawstydzić wiele konkurentów. Dodajmy do tego dużo miejsca w środku, nagłośnienie Yamahy i napęd hybrydowy - mamy naprawdę mocnego zawodnika.

Szkopuł w tym, że Mitsubishi zdecydowało się na użycie układu plug-in, co poprawia osiągi i umożliwia oszczędną jazdę na samym prądzie, ale jednocześnie znacząco podnosi koszt modelu. Długo czekaliśmy na ceny Mitsubishi i gdy je poznaliśmy, to byliśmy w szoku. Podstawowa wersja zaczynała się od 259 900 zł i zastanawialiśmy się, kto kupi takie auto. Najwidoczniej to samo pytanie zadano sobie w Mitsubishi i doczekaliśmy się nowej ceny.
Nowy Mitsubishi Outlander ma niższą cenę
Specjalnie dla polskich klientów producent wprowadził nową wersję podstawową, która zachowuje bogate wyposażenie, w tym szereg systemów wsparcia kierowcy, system kamer 360 stopni, nagłośnienie firmy Yamaha z 8 głośnikami, ekran centralny 12,3 cali i dwustrefową klimatyzację. Kosztuje 244 890 zł lub od 1450 zł miesięcznie w leasingu. To spora obniżka. Pozostałe pakiety są za dopłatą i tak Intense wymaga dopłaty 33 tys. (wcześniej 16 tys.), a w zamian za to dostajemy 20-calowe felgi, srebrne relingi dachowe, adaptacyjne reflektory LED, przyciemniane tylne szyby, sekwencyjne przednie kierunkowskazy, elektrycznie sterowana klapa bagażnika i wyświetlacz przezierny HUD.

Za 47 tys. dopłaty (przed obniżką 30 tys. dopłaty) mamy pakiet Instyle. Razem z nim otrzymujemy zderzaki w całości lakierowane w kolorze nadwozia oraz słupki B i C wykończone czarną, błyszczącą powłoką. Oprócz tego dochodzi nam trójstrefowa klimatyzacja automatyczna, cyfrowe lusterko wewnętrzne i elektrycznie sterowane okno dachowe. Klient może wybrać jasną lub czarną skórzaną tapicerkę. Fotele przednie są dodatkowo wentylowane, a te z tyłu podgrzewane. Obydwa przednie fotele są elektryczne i mają pamięć ustawień. System audio Dynamic Sound Yamaha Ultimate korzysta w tym pakiecie wyposażenia z 12 głośników.
Za 57 tys. dopłaty (wcześniej za 40 tys.) mamy odmianę Instyle Plus, która zawiera wszystkie dodatki z poprzednich pakietów plus brązową skórę i fotele z masażem. Jak na dłoni widać, że chodziło o obniżenie ceny wersji podstawowej. Czy to się uda? Obawiam się, że to nie pomoże, bo problemem jest dwójka z przodu. To liczba zarezerwowana dla segmentu premium, a przy całej mojej miłości dla Mitsubishi, to w oczach klientów nie jest takim producentem, mimo że w niczym od nich nie odstaje. Zresztą zobaczcie sami.
Lexus NX - 234 100 zł
Owszem, nie ma napędu na wszystkie koła, ale wszystkim kojarzy się z premium, jest niezwykle popularny, a w leasingu kosztuje od 1415 zł. Wyposażenie jest bardzo podobne do wyposażenia Mitsubishi. Owszem, Lexus w tej wersji jest klasyczną hybrydą bez wtyczki, ale dla niektórych to akurat zaleta.

Toyota RAV4 plug-in mówi dzień dobry
Podstawowa wersja zaczyna się od 219 200 zł, wyższa to 233 tys., a najwyższa kosztuje 244 900 zł. I ma już wszystko. I to jest największy rywal Mitsubishi i jednocześnie jest znacznie lepiej wyceniona.

A przecież mamy jeszcze BYD Seal U, który w najwyższej wersji kosztuje 209 tys. zł i wyposażony jest pod korek. Z całego serca kibicuję Mitsubishi, ale mam wrażenie, że samo zrobiło sobie krzywdę ceną Outlandera.
Więcej o nowym Mitsubishi Outlander przeczytacie w: