Nowy Mercedes-AMG SL 63 i jego poprzednicy na żywo. Najświeższa generacja ma coś wspólnego z R129
Nowy Mercedes SL w wersji 63 AMG przyjechał już do Polski, a ja przyjechałem, by go obejrzeć. Miał tego dnia doskonałe towarzystwo.
Mercedes SL zajmuje w moim motoryzacyjnym sercu szczególne miejsce. To właśnie przepiękny, idealnie zadbany egzemplarz generacji R129, jeżdżący po Polsce od nowości – czyli od 1991 roku – stał się parę lat temu pierwszym autem z automatyczną skrzynią, które prowadziłem. Stres był spory, a odpowiedzialność za kawałek historii – jeszcze większa. Dałem radę. Uwielbiam SL-a tej generacji. Za sylwetkę, ciężkie drzwi, komfort, dźwięk silnika. No i za zapach w środku.
Teraz go sobie przypomniałem
Tamten, opisywany wyżej SL, spędza już zimę w ogrzewanym garażu, więc na przejażdżkę muszę zaczekać do wiosny. Ale wspaniały i charakterystyczny zapach wnętrza R129 poczułem znowu.
Stało się to w salonie Mercedes Witman w Gdańsku. W części budynku, która na co dzień służy jako przestrzeń wystawowa AMG Brand Center (to jedyny salon tego typu nie tylko w Polsce, ale i w Europie), tym razem nowe G 63 i A 45 AMG zostały zastąpione przez klasyki. Ustawiono wszystkie modele SL – od 190 SL, przez Pagodę, R107 (dokładniej: C107, bo to SLC), R129 i R230, aż po schodzący model R231. Wszystkie w rewelacyjnych wersjach i w salonowym stanie. Pożyczono je od kolekcjonerów z Pomorza.
Prawdziwy bohater tego dnia stał jednak na górze
Jeżeli ktoś chciałby mieć kolekcję wszystkich Mercedesów SL, musi już odkładać pieniądze na najnowszą generację o oznaczeniu R232. Wejdzie do salonów mniej więcej w połowie przyszłego roku, ale ja widziałem już jeden egzemplarz na żywo.
To Mercedes-AMG SL 63
W gamie modelu póki co pojawią się dwie wersje. Słabszej na pewno nie można nazwać słabą – ma 476 KM. Mocniejsza – czyli taka, jaką oglądałem – rozwija 585 KM. Cały model SL należy teraz do rodziny AMG i jego oficjalna nazwa zawiera właśnie te trzy litery zaraz po słowie Mercedes. W przeciwieństwie do stojącego obok EQS-a 53 AMG, SL zapewne doskonale brzmi. Ma czterolitrowe, doładowane V8.
Niestety póki co, to była tylko prezentacja statyczna. Silnik, owszem, włączono, ale dodawanie gazu na postoju niewiele mówi o odgłosie. Czym wyróżnia się nowy SL?
Po pierwsze, trochę się zdziwiłem, że w ogóle powstał
W gamie Mercedesa jest już AMG GT w wersji Roadster, a rynek na wozy tego typu raczej się kurczy. Myślałem, że nowy SL raczej nie powstanie, bo jest trochę modelem z czasów, które już nie wrócą. Na szczęście, jednak się pojawił. W dodatku dobrze wygląda.
Moim zdaniem, SL bije pod względem stylistyki wspomniane AMG GT. Nie jest tak ostentacyjny i narysowano go zgrabniej. To spore auto (4,7 metra długości), ale ma doskonałe proporcje – tylko schowajcie mu spojler, błagam. Lubię też czerwony lakier, choć pewnie nie każdemu się spodoba. Myślę, że SL dobrze wyglądałby też w „skromniejszej” konfiguracji, np. w kolorze srebrnym. Może wtedy pasowałby mu czerwony dach?
Co do dachu – jest miękki
„Nowożytne” SL-e, czyli te z XXI wieku, miały twarde dachy. Tutaj wrócono do materiału – tak, jak chociażby w R129. Dlaczego? Chodzi o redukcję masy. „SL” to w końcu skrót od „Sport-Leicht”, czyli „Sportowy Lekki”. Pozbycie się twardego dachu pozwoliło zaoszczędzić 25 kg. Niby niedużo, ale w dobie walki o każdy gram CO2 nawet w autach z V8, to jednak znaczące.
Nowy Mercedes SL ma jeszcze jedną cechę wspólną z R129
Model z lat 1989-2001 był jak do tej pory ostatnim, do którego dało się wcisnąć dwie dodatkowe, nieduże osoby. Z tyłu było potwornie ciasno i zdecydowana większość właścicieli traktowała tamte „foteliki” jak ładnie wykończoną półkę na bagaż – ale w kryzysowej sytuacji dało się poprosić kogoś niskiego, by podkulił nogi i go potem przewieźć.
Nowy Mercedes SL też ma dwa miejsca z tyłu. Gdy dach był otwarty, w ramach wyzwania usiadłem z przodu, a z tyłu wcisnął się za mnie kolega, który ma 1,90 m wzrostu. Daliśmy radę, choć było bardzo ciasno. Przy zamkniętym dachu byłoby to niemożliwe. Mercedes podkreśla, że to miejsca dla osób, które mierzą maksymalnie 1,50 m.
Są też ważne nowości
Oprócz nawiązań do przeszłości, są też technologiczne nowinki. Po raz pierwszy Mercedes SL może mieć nie tylko modne, wysuwane klamki, ale i skrętną, tylną oś. Nie jest aż tak „ruchliwa”, jak w przypadku Mercedesa S, w którym skręca nawet o 10 stopni – ale też przy mniejszym SL-u nie ma takiej potrzeby. 2,5 stopnia powinno wystarczyć, by poprawić zwrotność.
Jeszcze ważniejszą nowością jest obecność napędu na cztery koła. Dzięki niemu, 585-konny SL osiąga 100 km/h zaledwie w 3,6 s. Myślę, że brak układu 4Matic zniechęcało dotychczas wielu klientów do zakupu SL-a. Mogli albo bać się o bezpieczeństwo w trudnych warunkach (a z mocnym, tylnonapędowym roadsterem z V8 naprawdę nie ma żartów na mokrej lub oblodzonej nawierzchni), albo po prostu nie chcieli, by wóz tracił wiele ze swoich osiągów, gdy tylko trochę popada.
Zupełnie nowe jest też wnętrze
Układ kokpitu – z charakterystycznymi, okrągłymi nawiewami – może się trochę kojarzyć z poprzednikiem, ale środek SL-a jest tak naprawdę wystawą aktualnej technologii Mercedesa. Pionowy ekran nie jest może tak efektowny jak Hypescreen z EQS-a, ale nadal robi wrażenie. Obsługuje się za jego pośrednictwem nawet składanie i rozkładanie dachu – choć na szczęście cały proces rozpoczyna się od wciśnięcia fizycznego przycisku.
Położenie całego ekranu można zmieniać w pewnym zakresie – tak, by kierowcy było wygodniej lub by odczytów nie zakłócało słońce. Niestety, ta funkcja akurat nie działała. To pewnie kwestia egzemplarza przedprodukcyjnego.
Co jeszcze ma w środku nowy Mercedes SL?
Kierownica AMG z przyciskami-ekranami do zmiany trybów świetnie leży w dłoniach. Fotel robi wrażenie wygodnego. Nie zabrakło także funkcji podnoszenia przodu. Wygląda na to, że przyda się na wjazdach do garażu i podjazdach pod krawężniki. Skąd o niej wiem, skoro nie jeździłem jeszcze SL-em? Przeglądając zakamarki ekranu, trafiłem na włączanie funkcji automatycznego unoszenia przodu połączonego z GPS-em. Samochód sam „wie”, że np. na danej ulicy są ostre progi zwalniające i odpowiednio wcześnie się do tego przygotowuje. Przydatne.
Ogólnie, nowy Mercedes SL zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie
Doskonale wygląda, jest nowoczesny i ma pod maską V8. Nie wiadomo jeszcze ile będzie kosztował, ale na pewno będzie się dało zabrnąć cennikiem w okolice miliona. Tak czy inaczej, dobrze, że taki wóz powstał. Choć na sam koniec prezentacji poszedłem jeszcze na chwilę na dół, by nasycić się zapachem wnętrza R129…