REKLAMA
  1. Autoblog
  2. Wiadomości

Stawki za ładowanie samochodu elektrycznego w popularnej sieci prawie o 37% w górę. Oczy wypadają

Oczy wypadają gdy widzi się nowy cennik Greenway. Jazda samochodem elektrycznym miała być podobno tańszą alternatywą dla jazdy samochodem spalinowym. Zdaje się, że to założenie już zakopano.

17.10.2022
10:59
dynamiczne ceny ładowania
REKLAMA
REKLAMA

Dostałem dziś informację prasową z nowym cennikiem Greenway, gdzie napisano: przez długi czas utrzymywaliśmy ceny naszych usług na poziomie zbliżonym do cen z poprzednich lat. Rzeczywiście, bardzo długi był to czas, tak konkretnie to od 1 kwietnia 2022, bo wtedy była ostatnia podwyżka, a teraz – od 1 listopada – będzie następna.

Nowy cennik Greenway – co się zmienia?

Wszystko, poza opłatami abonamentowymi. Najpierw pokażę Wam stary cennik:

A teraz czas na nowy cennik Greenway:

To miło z ich strony, że nie zmienili opłat abonamentowych, których utrzymanie nic ich nie kosztuje. Szkoda, że w ramach tej opłaty abonamentowej nie ma ani jednej kilowatogodziny prądu, nie otrzymujemy nic poza możliwością skorzystania ze zniżki przy ładowaniu. Jak widać, najtańsza opcja ładowania, czyli AC w abonamencie Energia Max, zdrożała o prawie 37% za 1 kWh. Podwyżki innych stawek są bardzo podobne, średnio od 20 do 35%. A czemu nie? Jak ktoś ma elektryczny samochód, to wyjmie pieniądze i zapłaci, stać go.

Ile teraz kosztuje ładowanie samochodu elektrycznego w sieci Greenway?

Jednym z czynników istotnie zniechęcających do elektromobilności jest brak przejrzystych cen i zasad. Wszędzie trzeba się rejestrować, podawać setki danych, mieć własną kartę czy aplikację, płacić abonament, a na końcu okazuje się, że cena i tak może różnić się o 300% w ramach jednej sieci ładowania. Przyjmę optymistycznie, że mamy auto elektryczne zużywające średnio 18 kWh na 100 km i jeździmy nim 1000 km na miesiąc.

Jeśli wybierzemy sobie plan abonamentowy Max i będziemy ładować się ze „średniej” ładowarki prądu stałego DC o mocy poniżej 100 kW (najpopularniejsza opcja), to miesięczny koszt paliwa wyjdzie nam 386 zł. Moglibyśmy za to kupić 55 litrów benzyny po 7 zł, i jeśli mamy oszczędny samochód benzynowy, przejechać na niej 1000 km. Dobra, już jest śmiesznie, a będzie jeszcze śmieszniej.

Założenie 2: mamy samochód elektryczny, ale nie płacimy abonamentu

Korzystamy dalej ze środkowej opcji, czyli DC poniżej 100 kW i nigdy nie przekraczamy godziny na ładowarce. Miesięczny koszt to 453,60 zł - i to przy założeniu, że jednak jesteśmy abonentem Greenway, wprawdzie bezpłatnym, ale zawsze. Moglibyśmy za to kupić 64,8 litra benzyny, a jeśli ten nasz oszczędny benzynowy samochód pali 5,5 l/100 km, to przejechalibyśmy na tym paliwie 1178 km. Juhu!

Założenie 3: jesteśmy hardkorami

Mamy Porsche Taycan, które wsuwa 27 kWh na 100 km, nie mamy abonamentu Greenway i chcemy się szybko naładować na DC > 100 kW.  Porsche Taycan ma akumulator o pojemności 93 kWh, ale uzupełniamy z tego tylko 70 kWh, bo szybkie ładowanie nie dobija nigdy do 100%. Za jedno ładowanie płacimy 226,80 zł i przejedziemy po nim 260 km ze zużyciem 27 kWh/100 km, w ten sposób wypalając 70 kWh prądu. Za kilometr jazdy wyjdzie wtedy 0,87 zł – dokładnie tyle, ile kosztuje teraz przejechanie 100 km samochodem, spalającym 12,5 litra benzyny na 100 km. Czyli na przykład jakąś Panamerą, oczywiście bez upalania.

No, to jest niezłe, muszę powiedzieć. Zrobiło to na mnie wrażenie.

REKLAMA

Założenie 4: jesteśmy rozsądni

Kupujemy Dacię 1.0 z gazem. Problem rozwiązany. Narka elektrofile!

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA