Nieprawdziwe jest powiedzenie, że elektryka prąd nie tyka. Nowe Renault Scenic będzie dotknięte przez to, że jest na prąd. I ja dotknąłem go też.
Wczoraj zadebiutowało nowe Renault Scenic. Stałem tam obok tej sceny i prawie trzymałem je za rękę, żeby się nie bało. Tak było, nie zmyślam. Według marki jest to auto rodzinne, mimo że teraz jest SUV-em, a kiedyś było minivanem.
Nie sposób się nie zgodzić. Gdyby klienci widzieli w innych rodzajach nadwozia swój wymarzony samochód rodzinny, to dostawaliby to czego chcą. Za auta rodzinne uważane są teraz SUV-y, a nie żadne minivany. Nie można się dziwić temu, że i taki jest nowy Scenic. Nie można się też frasować tym, że jest elektryczny, ale tu może pojawić się delikatny kłopot. Zanim jednak przejdziemy do rzeczy delikatnej natury, powiem, co zapamiętałem z krótkiego kontaktu z Renault Scenic. Te fakty sprawią, że się oscenisz.
Nowe Renault Scenic — jakie jest?
Lubię takie wyrażenie, że wystrzelono ze wszystkich armat, to sobie go użyję. Wystrzelono tu ze wszystkich armat, albo chociaż z większości. Tu nie ma czasu na zastanawianie się, czy coś ma dobre proporcje, lekką sylwetkę, albo równie nieważne sprawy. Samochód wygląda dobrze, ale płaszczyzny są łamane w takim tempie, że główną refleksją na temat wyglądu Scenica jest "o". Trochę wydłużyłbym tu tył, ale od wydłużonych tyłów to jest Rafale. Do Rafale zaraz dojdziemy.
Wnętrza nie możemy jeszcze nazwać starym, dobrym znajomym, bo od Renault Megane E-Tech koncepcja otoczenia kierowcy ekranami nie zdążyła się jeszcze opatrzeć. Natomiast jest to już kolejny model, w którym zastosowano identyczny układ ekranów, kierownicę z grubsza przypominającą kształtem koło, a za nią las dźwigienek. Tylko jeszcze nie zdążyły one trafić masowo do klientów.
Rodzinny podłokietnik
Na pewno da się znaleźć tysiąc powodów, dla których Renault Scenic jest autem rodzinnym, a nie tylko autem. Jednym z nich jest podłokietnik. Byłem trochę zdziwiony, że podłokietnik dostał swoje oddzielne stanowisko na targach mobilności w Monachium. Przyznaję jednak, że proste rzeczy potrafią cieszyć. Można w nim umieścić tablet, albo dwa smartfony skierowane w stronę obu skrajnych siedzeń. W podłokietniku jest oczywiście możliwość ładowania.
Nawiewy z tyłu są, ale już bez oddzielnego sterowania. Na pocieszenie jest płaska podłoga z tyłu, co ułatwia wszelkie manewry.
Rodzinny dach sterowany głosem
Przezroczysty dach to ważna sprawa w tym rodzinnym samochodzie. Dachu zamknij się, tak będzie można powiedzieć i Solarbay się przyciemni, bo ma regulowaną przezroczystość. Jeśli dobrze usłyszałem, to będzie się do tego dachu mówić, zaczynając od słów "OK, Google". Może źle to zapamiętałem, ale to szczegół jest, na pewno reaguje na komendy głosowe.
Z Google jest tam ciekawsza sprawa, bo można trasę i ładowanie elektrycznego samochodu zaplanować na podstawie Mapy Google. Filtrowanie opcji ładowania, prognozowanie zasięgu i stopnia naładowania baterii w nawigacji od Google to tylko niektóre z opcji. Po wybraniu stacji ładowania jako celu w Mapach Google, auto ma odpowiednio wcześniej dostosować temperaturę akumulatorów, by ładować się efektywniej. Widok procentu naładowania akumulatorów w Mapach Google zaskoczył mnie tylko nieco mniej niż przechodzący obok mnie Jean-Michel Jarre.
Jean-Michel Jarre, czyli AVAS dla Was
Przy tworzeniu dźwięków do auta udzielał się Jean-Michel Jarre. Totalnie to widzę, jak jakiś ojciec włącza kierunkowskaz i mówi do nastoletniej córki: słyszysz tu subtelne nawiązania do płyty Oxygene? A ona pyta — a kto to, czy to jakiś papież, czy kotek z TikToka? Trzeba reprezentować pokolenie, które w latach młodości załapało się na popularność tego kompozytora, żeby docenić jego udział. Czy doświadczenie wzrastania w PRL-u to jest jednocześnie przekrój wiekowy wymarzonego klienta na zakup sporego elektrycznego samochodu? - to ja już nie wiem.
Na pewno jest to wymarzony dotyk premium, którego pragną już prawie wszyscy producenci. W BMW dźwięki projektował Hans Zimmer, to teraz Renault przebija go słynnym niegdyś Francuzem. Obawiam się, że kto by nie wytworzył dźwięku dla systemu AVAS, to jest to głównie informacja żyjąca w przekazie prasowym, a nie w głowach klientów.
Elektryka prąd tyka
Nowy Scenic żadnych kompleksów nie ma. Tu jest naprawdę pojechane na bogato, klient wizualnie poczuje, za co zapłacił i jeszcze ma w co poklikać, choćby w 50 aplikacji. Za tym brakiem skromności pewnie pójdzie cena i nastąpi zderzenie z rzeczywistością, która nazywa się Tesla. Najtańszą Teslę Model 3 można mieć za około 200 tys. zł, a nieco bardziej rodzinny Model Y za 224 990 zł. Ile będzie kosztowało elektryczne Renault Scenic, jeszcze nie wiadomo, ale Nissan Ariya z identycznym, większym zestawem akumulatorów kosztuje minimum 234 900 zł. Z ceną i popularnością Tesli muszą mierzyć się wszyscy producenci sprzedający auta elektryczne, tylko że na Scenica we własnym ogródku czeka jeszcze Renault Rafale.
Renault Rafale także posiada dwa największe atuty, które są wymieniane przy Scenicu jako wspaniałe atrybuty auta rodzinnego. Tak samo znajdziemy tu ten dach zwany Solarbay i ten rodzinny podłokietnik, a bagażnik ma większą pojemność niż nowym Scenicu. I ma coś jeszcze, napęd hybrydowy, a nie elektryczny. Wprawdzie w Rafale znajdziemy dwa silniki elektryczne, ale leje się do niego benzynę, normalnie, jak człowiek. Poza tym ma sylwetkę, która obecnie jest najmodniejszą wariacją na temat SUV-a, jest stylizowana na coupe. Elektryczny napęd może w starciu z Rafale jednak tknąć Scenica.
Może na oba te auta istnieją zupełnie odmienne od siebie grupy klientów i wszystko będzie dobrze, każdy sobie zagospodaruje swoich. Obawiam się tylko, że legendarna nazwa nie do końca trafia do klientów poszukujących elektrycznego samochodu. Oni mogą jej nie znać, tak samo jak nie wiedzą, kim jest Jean-Michele Jarre. Za to z nawigowania po ładowarkach z Google na pewno się ucieszą.
Czytaj dalej: