Oto nowe Ferrari F80. Od zera do 15 milionów w 5,75 s
A może chodziło o czas do 200 km/h? Być może, ale to nie szkodzi, bo nowe Ferrari F80 jest nieziemskie pod każdym względem. Ośmiesza Amerykanów.
No replacement for displacement - tak przez lata wyglądała amerykańska myśl techniczna, zgodnie z którą większa pojemność była najlepszym sposobem na zwiększenie mocy i osiągów samochodu. Oczywiście ukrywano tym niedoskonałości techniczne, bo silniki były po prostu zbyt nietrwałe, żeby poradzić sobie z turbinami, kompresorami i innymi wynalazkami dla cywilizowanej części świata. Z kolei wielki Enzo Ferrari miał twierdzić, że płacąc ogromne pieniądze za Ferrari, klienci kupują tylko i wyłącznie najlepsze silniki, a karoserię dostają gratis. Jeżeli jest to prawda, to klienci zapłacą 15 milionów złotych za hybrydę z silnikiem V6. Ale to nie szkodzi, jest idealna.
Ferrari F80 to dzieło sztuki
I mówię to jako najmniejszy fan Ferrari w całej redakcji - nowy samochód jest po prostu niesamowity. 1200 KM, 2,15 do setki, 5,75 s do 200 km/h, prędkość maksymalna 350 km/h. To najmocniejsze seryjne Ferrari w historii. Patrzcie i słuchajcie:
Podwójnie doładowana 3-litrowa V6 ma 900 KM i kręci się 9200 obrotów na minutę, towarzyszą jej trzy silniki elektryczne - dwa z przodu i jeden z tyłu. Układ hybrydowy współpracuje z ośmiobiegową skrzynią z podwójnym sprzęgłem. Akumulator ma pojemność 2,3 kWh i nie pozwala na jazdę w trybie wyłącznie elektryczny, ale to szczegół. Silniki elektryczne znajdują się również na wale pomiędzy turbiną i sprężarką, co eliminuje turbodziurę.
Cały wygląd podyktowany jest troską o jak najlepszą aerodynamikę - tutaj nie ma żadnych przypadkowych lub zbędnych ozdób, przetłoczeń czy załamań. Tylne skrzydło jest ruchome i w połączeniu z ruchomymi lotkami z przodu i ogromnym dyfuzorem z tyłu generuje aż 1000 kg docisku przy prędkości 250 km/h. Ferrari F80 wprost rozrywa powietrze przed sobą.
Nadwozie F80 to monokok wykonany z włókna węglowego i kompozytów. Dach jest karbonowy, a przednia i tylna rama pomocnicza są aluminiowe. Ciekawostką jest to, że w przeciwieństwie do wielu supersamochodów, na czele z McLarenem W1, fotel kierowcy w F80 jest regulowany.
Silniki elektryczne są również w zawieszeniu - po jednym na każde koło. Dbają o to, żeby idealnie i błyskawicznie regulować wysokość zawieszenia w zależności od aktualnych warunków i przeciążeń.
Wnętrze F80 jest piękne
Minimalizm, brak zbędnych ekranów i co najważniejsze - brak ekranu dla pasażera - tak się prezentuje wnętrza. Nie mogę się przestać patrzeć. No i nie da się przejść obok wspaniałych motylkowych drzwi.
Urzeka mnie technologia Boost Optimazation - optymalizacja przyspieszenia. Wyjeżdżacie takim Ferrari na tor, robicie pierwsze kółko zapoznawcze, a system rozpozna obszary, w których można zapewnić dodatkowe doładowanie i odpowiednio rozdysponować moc. KOSMOS.
I tak go nie kupicie, nawet jeżeli dzisiaj rozbijecie kumulację Eurojackpot
Powstanie tylko 799 sztuk, każda za 15 mln zł i obawiam się, że produkcja wyprzedała się przed premierą, bo Ferrari pokazuje takie samochody swoim najlepszym klientom o wiele wcześniej.
Więcej o supersamochodach przeczytacie w:
- Plakatowe superauta: Chevrolet Corvette C4 pokazał, że Amerykanie potrafią robić sportowe samochody
- Plakatowe superauta: Dodge Viper SR. Osiem litrów to idealna pojemność skokowa
- Plakatowe superauta: McLaren F1 wcale nie miał być najszybszym autem świata. Tak wyszło
- Plakatowe superauta: nikt nie ma w domu tak imponujących żaluzji, jak Ferrari Testarossa ma po bokach