Nissan ulepszył swój napęd hybrydowy. Olej jak woda. Dobrze, choć może trochę szkoda
W założeniu superrzadki olej 0W16 ma wytrzymać 20 tys. km między przeglądami w nowej generacji napędu hybrydowego e-POWER od Nissana. Czy to naprawdę możliwe?

Nissan od dziesięciu już lat stosuje własny rodzaj układu napędowego e-POWER, całkiem inny w założeniu niż popularne na rynku hybrydy Toyoty, Renault czy Kii. To raczej rodzaj połączenia „range extendera” czyli silnika spalinowego ładującego akumulator z hybrydą zamkniętą. Auto jest wprawiane w ruch wyłącznie przez silnik elektryczny, natomiast jednostka spalinowa służy do generowania prądu na bieżąco, przez co można obyć się zupełnie bez skrzyni biegów. Nie istnieje fizyczne połączenie silnika z kołami, a kierowca nie steruje obrotami jednostki spalinowej za pomocą pedału gazu. To mniej więcej coś jak w lokomotywach spalinowych (o ile ktoś interesuje się lokomotywami).
Nissan obiecuje bardzo wysoką sprawność termiczną
To konkretnie oznacza, że aż 42 proc. paliwa ma być konwertowane na faktyczną energię, a to już w samochodach spalinowych wynik znakomity. Taką wartość osiąga się między innymi za sprawą bardzo rzadkiego oleju 0W16. Jeśli ktoś miał kiedyś styczność z tym olejem, to wie że on wygląda prawie jak woda. Dodatkowo Nissan utrzymuje, że wydłużył okres międzyprzeglądowy z 15 do 20 tys. km, czyli jego trzycylindrowy turbogenerator prądu ma chodzić przez 20 tys. km na jednym oleju. Odważne.

Dlaczego Nissan może stosować tak rzadki olej i dawać tak długi okres między przeglądami?
- silnik spalinowy w e-POWER nie pracuje przez cały czas. Włącza się i wyłącza, gdy zachodzi taka potrzeba. To oznacza wiele uruchomień, jak w hybrydzie Toyoty – dlatego olej dający małe opory jest bardzo ważny. Na 20 tys. km pewnie ok. 10 tys. km będzie przejechane z włączonym silnikiem spalinowym.
- jednostka spalinowa nigdy nie wkręca się na bardzo wysokie obroty, kierowca nie ma możliwości wdusić gazu i trzymać. Wszystko jest kontrolowane przez sterownik, więc nie zajdzie sytuacja bezsensownego „pałowania do odciny”. Silnik pracujący przy stałych obrotach zużywa się znacząco mniej, więc i olej można wymieniać rzadziej.
- obstawiam, że to wszystko jest wykonane z elementów bardzo wysokiej jakości i bardzo ciasno spasowanych, więc kwestia oleju zmniejszającego opory jest kluczowa.
Czy warto wymienić olej po zakupie w takim samochodzie na gęstszy, np. 5W30?
To zależy od eksploatacji. Na pewno nie warto czekać 20 tys. km między wymianami, bo dotychczasowe doświadczenia z „long life” w innych markach pokazują, że silniki umiarkowanie kochają wydłużanie okresów międzyprzeglądowych. Jeśli masz zamiar eksploatować swojego Nissana w długich trasach, gdzie silnik spalinowy będzie zmuszony do ciągłej pracy, to pewnie lepiej byłoby wlać jakieś 5W30, pewnie nieco bardziej odporne na temperaturę. W warunkach miejskich proponuję metodę „jeździć, obserwować”.
Bardzo rzadkie oleje są już normą w motoryzacji
Stosuje się je w napędach hybrydowych dosyć powszechnie. Poszukałem opinii na ich temat i jak to przy olejach bywa, pytanie o to jak sprawuje się dany olej przeradza się w dyskusję na setki postów o wyższości świąt wielkanocnych nad Bożym Narodzeniem. Jednak dominuje opinia, że jeśli kupujesz nowe auto tylko na czas gwarancji, to lej to co zaleca producent i w ogóle się nie przejmuj. Co innego, gdy chcesz kupić taki samochód z drugiej ręki, wtedy pewnie nie chciałbym już wlewać 0W16, uznając (jak stary automobilista), że z czasem lepiej wlać coś gęstszego. Są też oczywiście oleje pośrednie, jak 0W30 – sam taki wlewam do hybrydowej Toyoty i działa. Ale zmieniam go co rok, lub co 10 tys. km. Być może system Nissana jest istną japońską perfekcją, ale to nie znaczy że trzeba sprawdzać, ile wytrzyma bez zmiany oleju.