REKLAMA

Nissan Leaf I - niby okazja, ale też trochę mina. Oto, co musisz o nim wiedzieć

Nissan Leaf I jest przeokrutnie brzydki. Dziękuję, to wszystko. Co gorsza, ma też opinię auta nieszczególnie dopracowanego. Sprawdźmy zatem, z czym to się je i na co w takich Leafach uważać. Urządzimy sobie zatem tekst w postaci Q&A, czyli pytań i odpowiedzi.

Nissan Leaf I
REKLAMA
Nissan Leaf I
REKLAMA

Zacznijmy od podstaw: co należy wiedzieć o Nissanie Leaf 1. generacji?

Ten model jest o tyle istotny dla motoryzacji, że jest to pierwszy masowo produkowany osobowy samochód elektryczny na świecie. Podkreślam: samochód, a nie żaden lekki czterokołowiec itp.

Produkcja Leafa I rozpoczęła się w 2010 r. i trwała przez 7 lat. Niezależnie od roku produkcji czy zastosowanego rodzaju akumulatorów, wszystkie Leafy miały 109-konny silnik elektryczny. Oferowano baterie o pojemności 24 oraz 30 kWh. Można je ładować za pośrednictwem złącza Typu 1 (można zastosować przejściówkę Typu 2) lub CHAdeMO.

Wygląda jak silnik spalinowy, ale nim nie jest.

Jak Nissan Leaf I był oceniany po premierze?

Pomijając stylistykę? Nieźle, a czasem nawet lepiej. Podobała się nie tylko cisza i bezstresowa obsługa auta, ale też zupełnie niezłe prowadzenie, dzięki nisko umieszczonemu środkowi ciężkości. Oczywiście na prowadzenie negatywny wpływ miały tzw. energooszczędne opony, ale w przypadku auta takiego jak Nissan Leaf I, każdy dodatkowy kilometr zasięgu był na wagę złota.

Jak oceniany jest dziś?

Dziś byłoby zupełnie nieźle, gdyby nie jeden duży problem. Ten problem to niska trwałość akumulatorów, co skutkuje żenującym zasięgiem na jednym ładowaniu. Jednym z problemów Leafa jest to, że producent nie przewidział układu dbającego o odpowiednią temperaturę ogniw, co bardzo przyspieszało ich degradację. Nie są niczym dziwnym egzemplarze, które nie są w stanie pokonać 60 km na jednym ładowaniu. Warto dodać, że auta z akumulatorami 24 kWh nawet jako nowe nie pozwalały na dalekie wycieczki - ich realny zasięg wynosił niespełna 120 km, choć producent obiecywał 175.

Nissan Leaf I

Czy Nissan Leaf I ma pompę ciepła?

Miewa. Wprowadzono ją do oferty w 2013 r., ale nawet po tej dacie nie wszystkie egzemplarze były w nią wyposażane. Warto szukać samochodów z tym udogodnieniem, ponieważ przy włączonym ogrzewaniu są w stanie pokonać większy dystans na jednym ładowaniu.

Nissan Leaf I
Model po liftingu.

Czy da się sprawdzić kondycję akumulatora trakcyjnego Nissana Leaf 1. generacji?

Tak, da się - i to całkiem łatwo. Wystarczy zerknąć na panel wskaźników: skrajny prawy wskaźnik wskazuje, ile użytecznej pojemności ma jeszcze do dyspozycji akumulator. Wskaźnik ten ma 12 pozycji - jeśli świecą się wszystkie, to prawdopodobnie auto ma po prostu nowy lub zregenerowany akumulator trakcyjny. 8-10 diod oznacza jeszcze przyzwoitą kondycję baterii, przy mniejszej liczbie trzeba się już mocno zastanowić nad zakupem. Przykładowo w tym ogłoszeniu sprzedawca pisze, że przy 5 na 12 kresek zasięg przy spokojnej jeździe to 60-80 km. Czyli przy normalnej byłoby to zapewne bliżej 40-60 km. Swoją drogą, to dość odważne, żeby Leafa z zużytym akumulatorem i na dodatek do poprawek blacharsko-lakierniczych wystawiać za ponad 20 tys. zł.

Nissan Leaf I
Naładowany do pełna akumulator, którego kondycję samochód ocenia na 9 punktów na 12 możliwych. Zdjęcie pobrane z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Autor: Michal

No właśnie: ile kosztują używane Leafy I?

Ceny takich aut, przy założeniu że szukamy tylko tych opisane jako nieuszkodzone, startują od mniej więcej 15 tys. zł. Najwięcej jest jednak ofert za ok. 30-40 tys. zł. Dużo jest aut sprowadzonych, najtańsze mają przebiegi na poziomie 100-180 tys. km. Droższe wcale niekoniecznie mają mniejsze - owszem, łatwiej jest trafić na auta z przebiegami pięciocyfrowymi, ale nawet wśród najdroższych Leafów zdarzają się auta o przebiegach rzędu 120-150 tys. km. Wśród droższych egzemplarzy po prostu łatwiej znaleźć takie, które mają nadające się jeszcze do czegoś akumulatory, ale nie oznacza to bynajmniej, że wśród tańszych Leafów takie przypadki się nie zdarzają.

Nissan Leaf I

Czy przy takich cenach warto się tym modelem interesować?

REKLAMA

Jeśli akumulator jest w znośnym stanie, a te około 100 km zasięgu wam wystarczy - można rozważyć zakup, zwłaszcza że trudno o jakąś alternatywę. W podobnych cenach oferowane są kompletnie bezsensowne (mniejsze i beznadziejnie się prowadzące) Mitsubishi i-MiEV czy też sprowadzone ze Stanów Fiaty 500e - tutaj już i z prowadzeniem, i z przestrzenią będzie lepiej niż w Mitsubishi, ze stylem lepiej niż w Nissanie, ale np. z zasięgiem już może być różnie - akumulatory w Fiatach też mają 24 kWh. Czyli: tak, jeśli chcesz kupić samochód elektryczny, to można się zainteresować - ale miej na uwadze stan akumulatora.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA