Japonia: ale ekstra, odświeżyli Nissana GT-R. Australia: won nam z tym starociem
Japonia (i wraz z nią większa część globu) cieszy się z kolejnego odświeżenia swojego kultowego dinozaura pod postacią Nissana GT-R (R35). Australia zapowiada, że trzeba będzie go wycofać, bo jest za stary.
Przyzwyczailiśmy się, że rynkowy żywot większości samochodów to zwykle nie więcej niż kilka lat. Oczywiście nie dotyczy to pojazdów terenowych i dostawczych, ale jeśli weźmiemy na tapet zwykłe auto osobowe lub np. sportowe, to zwykle wygląda to tak, że 2-4 lata po premierze mamy lifting, a potem - po kolejnych kilku latach - następuje zmiana warty.
Temu schematowi wymyka się niewiele konstrukcji - jedną z nich jest choćby produkowany u nas spalinowy Fiat 500, a inną - Nissan GT-R. Oba te modele, choć są przedstawicielami zupełnie innych gatunków, są z nami już od... 2007 r. Czyli od 14 lat. 14 lat temu Porsche w najlepsze produkowało sobie 911 serii 997, Ford startował z produkcją Mondeo Mk4, a Tesla... Tesla nie sprzedawała jeszcze żadnych samochodów, pierwszy Roadster pojawił się na rynku dopiero rok później. Model S? 5 lat później.
Ale Nissan ciągle pozostaje względnie świeży
Wszystko dlatego, że praktycznie co roku Japończycy ulepszają swój topowy model. Nie tylko wprowadzają kolejne wersje, ale poprawiają też te bazowe. W związku z tym, choć auto jest już istną skamieliną na motoryzacyjnym rynku, to jest to skamielina nad wyraz... żywotna. I bezlitośnie skuteczna na torze (o ile komuś nie padnie skrzynia biegów).
Nie podejmę się zliczenia wszystkich wersji R35, które do tej pory się pojawiły, ale faktem jest, że Japończycy pokazali dwie nowe.
To Nissan GT-R Premium Edition T-Spec oraz GT-R Track Edition Engineered by Nismo T-Spec
W zasadzie to nawet trzy, bo m.in. na rynek amerykański trafi auto oznaczone po prostu jako Nissan GT-R T-Spec. Wszystkie te wersje zostaną wyprodukowane w limitowanej liczbie sztuk - np. na rynku japońskim Nissan sprzeda tylko 100 egzemplarzy.
W kwestii zmian jest trochę miłych dodatków: m.in. hamulce węglowo-ceramiczne, karbonowy spoiler, a także nowe-stare kolory: Millenium Jade oraz Midnight Purple, doskonale znane ze starszych Skyline'ów GT-R.
Nissan GT-R T-Spec będzie zarazem ostatnią wersją, która pojawi się w Australii
Wszystko przez nowe, ostrzejsze normy zderzeniowe, które zaczęły obowiązywać na Antypodach. Chodzi o przepisy znane jako ADR 85, które dotyczą zderzeń bocznych. Samochody, które nowych norm nie spełniają, będą mogły być sprowadzone do kraju tylko do końca października br. i zarejestrowane najpóźniej do końca czerwca przyszłego roku.
Fakty są jednak takie, że raczej niewielu Australijczyków się tym przejmie, ponieważ liczba sprzedanych Nissanów GT-R spada tam z roku na rok. W 2021 r. w okresie od stycznia do końca sierpnia nabywców znalazło tylko 19 sztuk, podczas gdy w ciągu tych 8 miesięcy Ferrari sprzedało tam 115 aut, a Lamborghini - 43. Ot, szybko wykupią limitowaną wersję i tyle - póki nie pojawi się nowa generacja Godzilli, to dla tego modelu w Australii zgaśnie światło.