Dawno temu, kiedy człowiek był piękny i młody, po trzech nieudanych podejściach do egzaminu na prawo jazdy należało odbyć kilka godzin jazd doszkalających, a egzamin teoretyczny tracił ważność po pół roku, jeżeli do tego czasu nie sfinalizowało się tego praktycznego. I komu to przeszkadzało?

Zaraz polecą w moją stronę jaja, pomidory i składane krzesła, ale jestem zdania, że oba wymogi były słuszne. Niestety, zasady zostały zmienione 24 sierpnia 2014 roku i od tego momentu obydwa obostrzenia zniknęły. Owszem, wymagały dodatkowych inwestycji, ponieważ zarówno jazdy doszkalające i ponowny egzamin teoretyczny nie były przez nikogo refundowane. Owszem, wydłużały czas potrzebny do końcowego zaliczenia egzaminu praktycznego. Niemniej, tamten porządek miał też istotne plusy.
Dzisiaj egzamin teoretyczny ważny jest bezterminowo, a liczba podejść do egzaminu praktycznego jest nieograniczona
Raz zaliczony egzamin teoretyczny nigdy nie traci ważności, dlatego nie ma znaczenia, ile czasu zajmie zdanie tego praktycznego. Dawniej, jeżeli ktoś nie uporał się z praktyką przez 6 miesięcy, teoria się przedawniała i egzamin należało zdać ponownie.
Egzamin praktyczny bez żadnych konsekwencji można zdawać aż do skutku. Może się udać za pierwszym podejściem, może za drugim, ewentualnie siódmym. Nie jest wymagana wszakże żadna pokuta. Według starych zasad, po trzech nieudanych próbach zaliczenia egzaminu praktycznego konieczne było odbycie 5 godzin jazd dodatkowych w dowolnej szkole nauki jazdy, uzyskanie zaświadczenia potwierdzającego ich odbycie, po czym przedłożenie go w ośrodku egzaminacyjnym - dopiero wówczas pani w okienku przesuwała wielką żeliwną dźwignię i umożliwiała zgłoszenie się na podejście czwarte.
Ludzie często rozciągają zaliczenie egzaminu nawet na ponad rok
Tak, może się to wydać szokujące, ale wielokrotnie proces przypieczętowania kursu na prawo jazdy pozytywnym wynikiem egzaminu potrafi zająć nawet kilkanaście miesięcy. Wynika to m.in. z długiego czasu oczekiwania na egzamin praktyczny, liczony w tygodniach, dlatego jeżeli komuś powinie się noga, z marszu jest w plecy ponad miesiąc. A też nie zawsze ludzie zgłaszają się na kolejne podejście od razu.
Co w tym czasie dzieje się z wiedzą teoretyczną? Dochodzi do procesu sublimacji i wiele informacji niestety ulatnia się z głowy. Nie twierdzę naturalnie, że kursanci zapominają od razu o wszystkim, lecz ze względu na brak regularnej praktyki mnóstwo zdobytej wiedzy niestety ucieka.
Nie ma żadnego wymogu uzupełniania wiedzy o aktualne przepisy
Ponieważ egzamin teoretyczny jest ważny bezterminowo, nie ma żadnego przymusu odświeżenia znajomości przepisów. Kłopot polega na tym, że przepisy ruchu drogowego są aktualizowane i raz zdobyta wiedza nie jest do końca życia kompletna. Daleko nie szukając, za niecałe 3 miesiące dojdzie do poważnych zmian w zasadach. I co? I nic - jeżeli ktoś sam z siebie tej wiedzy nie przyswoi, egzamin tego nie zweryfikuje. Baza pytań egzaminacyjnych z pewnością zostanie uzupełniona o te odnoszące się do nowych przepisów.
Zdarzały się niejednokrotnie przypadki, kiedy na zajęcia przychodził do mnie człowiek po np. 5-letniej przerwie od jazdy samochodem - wiedzy teoretycznej oczywiście nie zaktualizował, bo przecież ma zaliczony egzamin teoretyczny i o co mi w ogóle chodzi. Później połowę szkolenia musiałem poświęcać na tłumaczenie delikwentowi, co przez ten czas się zmieniło i co mu wolno, a czego nie wolno.
Możesz bez żadnych konsekwencji zdawać egzamin praktyczny w nieskończoność
Nie twierdzę, że to źle. Problem leży tutaj, że kilkakrotne nieudane podejście powinno dać komuś do myślenia. Może nie wszystko robię dobrze, skoro próbuję tyle razy i za każdym razem dostaję z plaskacza?
Jest duża grupa kursantów, którzy sami z siebie przychodzą na jazdy dodatkowe. Bo nie czują się wystarczająco mocni przed egzaminem. Bo mieli długą przerwę od prowadzenia samochodu, a nie chcą próbować bez odświeżenia umiejętności. Bo nie udało im się kilka razy i czują, że powinni się poprawić. Kłopot w tym, że ta duża grupa to nadal mniejszość - większość po prostu ma na to wywalone.
Z jednej strony, to nie mój problem, że ktoś bezrefleksyjnie próbuje bezskutecznie zdać egzamin kilkanaście razy. Z drugiej zaś strony, zawsze ten 2137 raz może się udać na farcie, bo akurat warunki ruchu drogowego były szczególnie sprzyjające. Nie sprawi to jednak, że taka osoba nagle magicznie nauczyła się jeździć. Wręcz przeciwnie, umiejętności nadal pozostaną takie same, a trzeba będzie przecież jeździć po drodze samodzielnie.
Wymuszenie douczenia się było moim zdaniem dobre
W szczególności to związane z powtórnym egzaminem teoretycznym. Każda sytuacja jest inna i nie można wszystkiego wrzucać do jednego kociołka, ale jeżeli ktoś od kilku lat nie powąchał kluczyka od samochodu, powinien obligatoryjnie przed podejściem do egzaminu praktycznego powtórzyć ten teoretyczny.







































