Niemiec jechał 244 km/h na ograniczeniu do 80. Odpowie za „nielegalne wyścigi”, choć się nie ścigał
Pewien kierowca Mercedesa klasy E został przyłapany podczas trzykrotnego przekraczania prędkości. Może pójść na dwa lata do więzienia za „nielegalne wyścigi”.
„No i gdzie się pan tak spieszy, panie kierowco? To będzie 500 złotych i 10 punktów karnych” – tak kończy się w Polsce zdecydowana większość spraw o przekroczenie prędkości. Po usłyszeniu wyżej wypisanych słów, wielu winowajców rozpoczyna jeszcze negocjacje. Pada sakramentalne „A da się coś taniej?”, czasem w towarzystwie tłumaczeń o studenckiej biedzie, goniących terminach i trzech pokoleniach krewnych na utrzymaniu.
Policja – owszem – czasami wnioskuje o zatrzymanie prawa jazdy, ale jeśli sytuacja miała miejsce poza terenem zabudowanym, kierowca ma potem szanse na odzyskanie dokumentu w sądzie.
Przy otrzymaniu mandatu z fotoradaru sprawa wygląda trochę inaczej
Z bezduszną maszyną nie da się ponegocjować ani trafić na jej dobry humor. Da się jednak do bólu odwoływać i przekonywać urzędników, że kierowcą był tak naprawdę nasz kuzyn z Mongolii, a tak w ogóle to nie pamiętamy, komu pożyczyliśmy auto w niedzielny poranek. Czasami to działa.
W Niemczech raczej niewiele tak ugramy
Kierowca, którego przyłapano 21.11 na autostradzie A3 na trasie między Raunheim a Wiesbaden (okolice Frankfurtu nad Menem i Russelsheim znanego z produkcji Opli), ma o wiele większe problemy niż 500-złotowy mandat.
Na odcinku, na którym – z powodu prowadzonej tam budowy mostu – postawiono ograniczenie prędkości do 80 km/h, Mercedes klasy E jechał aż 244 km/h. Uchwycił to fotoradar umieszczony w specjalnej przyczepie.
Czy to były nielegalne wyścigi?
Jak donosi facebookowy profil policji z okręgu Westhessen, urzędnicy nie ograniczą się do wystawienia mandatu. Kierowcy Mercedesa zostaną teraz postawione zarzuty uczestnictwa w nielegalnych wyścigach. Nie ma większego znaczenia to, czy klasa E rzeczywiście się z kimś ścigała. Tego typu paragraf może być użyty również w przypadku „pojedynczego” przypadku brawurowej jazdy. Jak argumentują policjanci, taka jazda stwarzała wielkie zagrożenie dla osób pracujących na budowie i dla innych kierowców.
Nielegalne wyścigi to w Niemczech przestępstwo
To oznacza, że ogromny mandat i długi zakaz prowadzenia pojazdów – które również grożą kierowcy – mogą być dla niego najmniejszym zmartwieniem. Maksymalna kara, która może być wymierzona za nielegalne wyścigi, to aż dwa lata więzienia.
Co z tego wynika? Po pierwsze, warto pamiętać, że w Niemczech może i są fragmenty autostrad bez ograniczeń prędkości, ale to nie znaczy, że Niemcy zawsze i wszędzie lubią… szybko jeździć. Jeśli na autobahnie stoi znak z ograniczeniem, należy odpuścić gaz. Inaczej można przez dwa lata sprawdzać, czy do twarzy nam w więziennym anturażu.
Po drugie: w Polsce też tak kiedyś będzie. Jeszcze nie za rok i nie za dwa, ale będzie.