REKLAMA
  1. Autoblog
  2. Bezpieczeństwo ruchu drogowego

Widziałem jak stereotyp prawie potrącił pieszego na przejściu, a ja chyba zachowałem się źle

Wydaje mi się, że wiem, co powinno się zrobić, gdy zostanie się świadkiem potrącenia pieszego, ale co się robi gdy jest się świadkiem prawie potrącenia pieszego? Nie wiem.

05.02.2024
10:10
przejście dla pieszych
REKLAMA
REKLAMA

Widziałem jak stereotyp prawie potrącił pieszego na przejściu i to tak na amen. Niestety nie zrobiłem zdjęcia stereotypowi i właściwie to nic nie zrobiłem. I to dręczy mnie.

Stereotyp na drodze

Stereotyp był płci, której przedstawicieli często uznaje się za słabszych kierowców. Stereotyp miał również włosy koloru, który słabo wypada w dowcipach. Okulary też były grane, a pozycja za kierownicą zapewniała tym okularom bliski kontakt z przednią szybą. Był to zbiór klisz, ludowych wierzeń i przekonań na pełnej.

Samochód był tak anonimy, że zdążyłem zapomnieć, co to był za model. Chyba Mitsubishi Space Star. Zwrócił moją uwagę już wcześniej, bo miał mocno pogniecioną klapę bagażnika. Jedną tylną lampę wymieniono, czego nie dało się ukryć, bo ciągle miała na sobie oznaczenie naniesione korektorem. Klapy widocznie nie opłaciło się "robić", choć mam pewne wątpliwości, czy w takim jej stanie samochód przeszedłby badanie techniczne. Ten pojazd był dla swego właściciela bezimiennym urządzeniem, nieznacznie różniącym się od żelazka, czy czajnika. Walczył za jego pomocą z nieprzyjazną przestrzenią miejską, bez respektu dla reguł. Auto spotkałem na lewym pasie i po 3 kilometrach, które przejechałem w jego towarzystwie nie opuściło go ani na moment, mimo że nie doszło do żadnego skrętu w lewo, a na samym początku spotkanie prawie wjechało w pieszego.

Prawie potrącono pieszego

Stereotyp zbliżał się do przejścia dla pieszych z niedużą prędkością. To mogło zmylić pieszego, który pewnie założył, że auto się zatrzyma przed pasami. Dlatego dość śmiało wszedł na przejście dla pieszych, choć było ciemno. Niestety auto jechało na niego tak, jakby go na tych pasach nie było. Gdy już wydawało się, że następuje taki moment, że kierowca musi dostrzec pieszego, przebywającego tuż przed maską i gwałtownie zahamuje, nic takiego się nie wydarzyło. Pieszy musiał uskoczyć przed samochodem, który dopiero wtedy się zatrzymał, zupełnie, jakby hamulec został aktywowany przez ten skok. Ten człowiek, prawie potrącony, jeszcze chwilę stał na środku ulicy, jakby nie dowierzając temu, co przed chwilą się wydarzyło.

I nie wydarzyło się nic

Stereotyp nie wysiadł, nie przeprosił pieszego, nie padły słowa skruchy, nie wydarzyło się nic, co wskazywałoby, że niedoszły poważny wypadek wywarł na nim jakiekolwiek wrażenie. Po prostu pojechał dalej, a ja za nim.

Zrównałem się ze stereotypem, by dokonać wizualnej oceny stanu kierowcy. Ostatnio wjechał we mnie pijany delikwent, samochodem w podobnym stanie, dlatego miałem nieśmiałe podejrzenie, że może i w tym przypadku kierowca jest pod poważnym wpływem alkoholu. Raczej był trzeźwy jak niemowlę, po prostu był stereotypem. Powstaje pytanie, co mogłem zrobić, bo miałem poczucie, że tak to się zakończyć nie powinno?

Jak powinienem się zachować?

Stereotyp jechał później bardzo blisko mnie. Raz nawet wyprzedził mnie tuż przed innym przejściem dla pieszych. Ten prawie rozjechany wcześniej pieszy to nie był przypadek, to taki styl. Skupiłem się na tym, by nie znaleźć się na jednym pasie z tym samochodem, co nie było trudne, bo jak wspomniałem, nie zamierzał opuszczać skrajnego lewego. Czy powinienem był otworzyć szybę i krzyczeć coś w stylu "mądra pani jest?". A może zablokować jej pas ruchu, wysiąść i eskalować sytuację, każąc stereotypowi również wysiąść i uświadamiać, że przed chwilą prawie zabiła człowieka. Ale czy jeszcze lepszy nie byłby telefon na numer alarmowy, podanie numerów auta i zrelacjonowanie sytuacji? Tylko że nic się nie wydarzyło, nie ma nawet poszkodowanego.

REKLAMA

Kiedyś próbowałem zgłaszać sytuacje ewidentnej próby złamania prawa. Jako że była to tylko próba, nie spotkało się to wtedy z uznaniem dyżurnego. Dlatego nie zadzwoniłem, bo niby z czym? Panie policjancie, ktoś źle jeździł, a przy okazji, czy słyszał pan, że ktoś nie ma racji w internecie?

W końcu ja skręciłem, zadowolony, że przynajmniej we mnie tym razem nie wjechano, a stereotyp pojechał dalej. Czy dało się coś więcej zrobić? Chyba nie, ale mam dziwne poczucie, że tak nie powinno być.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA