REKLAMA

Namiot na hak czy na dach? Mieszkałem w jednym i drugim, i wybrałem

Mocować namiot na haku, czy wrzucać go na dach? Która z tych opcji jest wygodniejsza i która da nam w ostatecznym rozliczeniu więcej i... łatwiej? Pomieszkałem przez jakiś czas w każdym z takich namiotów i już wiem, którą opcję bym wybrał.

Namiot na hak czy na dach? Mieszkałem w jednym i drugim, i wybrałem
REKLAMA

Sytuacja była zresztą o tyle korzystna, że najpierw w moje ręce trafił namiot na hak, czyli Thule Outset:

REKLAMA
 class="wp-image-611018"

A niedługo później miałem okazję pomieszkać w Thule Approachu:

 class="wp-image-620582"

Jeden i drugi ma bez wątpienia masę zalet, ale gdybym miał dzisiaj iść do sklepu (akurat, kupiłbym przez internet), to nieprzesadnie długo bym się zastanawiał.

Ale po kolei - co sprawiło, że jeden z tych namiotów wygrał wyścig o moje serce, a za jakiś czas może i o portfel?

Namiot na dach kontra namiot na hak - komfort ładowania

 class="wp-image-620570"

W moim przypadku - i pewnie w przypadku większości osób - namiot na hak wygrywa bezapelacyjnie. Podjeżdżamy sobie wygodnym wózeczkiem, celujemy, pochylamy go, zapinamy na haku i gotowe - możemy jechać. Koniec historyjki - albo właśnie początek.

Namiot na dach, o ile nie mamy do dyspozycji co najmniej dwóch silnych osób albo jakiejś formy wyciągarki, zawsze zapewnia natomiast multum zabawy przy zakładaniu. Zaznaczę przy tym, że mam raczej niskie auto, a i tak wrzucenie tych kilkudziesięciu kilogramów na relingi wcale nie było tak bezwysiłkowym zadaniem, jak na filmikach od producenta. Tym bardziej, że nie bawiliśmy się w żadne ułatwiające pracę stoliki - po prostu dźwigaliśmy całość nad głowę bezpośrednio z pozycji naziemnej.

Dodatkowo tak wrzucony namiot wypadałoby jeszcze jakoś wyrównać, a potem jeszcze zamontować do relingów. I tutaj muszę przyznać Thule plusa - od czasów testu pierwszego namiotu dachowego z logo Thule zmieniło się bardzo wiele w tej kwestii. Przykładowo w Tepui Ayer mocowanie wyglądało tak:

 class="wp-image-620605"

Śruby, podkładka i weź sobie panie kręć. W Approachu jest już o kilka poziomów lepiej:

 class="wp-image-620571"

Nie dość, że cały system montowania tych zaczepów jest przemyślany i mega wygodny, to jeszcze do wszystkiego mamy odpowiedni klucz dynamometryczny i w bonusie - wybrane mocowania mają wbudowane zamki na klucz. Czyli nikt nam tego namiotu ot tak z dachu nie zdejmie.

Nie zmienia to jednak faktu, że tego kręcenia i zabawy jest więcej niż w namiocie na hak - i więcej, niż bym chciał.

Zwycięzca: namiot na hak

Namiot na dach kontra namiot na hak - dodatkowe miejsce

 class="wp-image-620610"

Kategoria: to zależy. W przypadku Approacha tracimy całkowicie miejsce na dachu, natomiast w przypadku Outseta - całkowicie tracimy miejsce na haku. Powstały wprawdzie rozwiązania, które oszczędzają miejsce na dachu, np. Foothill z powyższego zdjęcia, ale raczej normą jest zajęcie całej dostępnej powierzchni.

Teoretycznie wolałbym mieć rowery na haku (łatwiejszy montaż, mniej demontażu przy karbonowej ramie), ale z drugiej strony - wolę ładować na dach dwa razy po kilka kilogramów niż raz kilkadziesiąt.

Zwycięzca: uczucia mieszane, ale skłaniam się do wersji z rowerami na dachu i namiotem na haku

Namiot na dach kontra namiot na hak - jazda

 class="wp-image-620579"

Jeśli chodzi o prędkości maksymalne podawane przez producenta - nie ma raczej różnicy. Jeśli chodzi o hałas - nie będzie raczej zaskoczeniem, że namiot na dachu generuje go więcej, podobnie jak w większym stopniu wpłynie na spalanie, a do tego odrobinę podwyższy potencjalnie i tak wysokie auto.

Z drugiej strony - nie ma co demonizować. Przejechałem masę kilometrów i z namiotem na dachu, i z namiotem na haku i przy rozsądnych prędkościach z jednym i drugim ani nie zbankrutujemy, ani nie ogłuchniemy.

Namiot na dach ma natomiast taką zaletę, że... nie widać go - z kolei namiot na hak widać i widać też, jak na wybojach potrafi trochę popracować. W żaden sposób nie wpływa to na solidność montażu, ale to tak jak z uchwytami rowerowymi na dach - niby w tych "z rączką" to bujanie na nic nie wpływa, ale sam jeżdżę z rowerem mocowanym na dachu "za widelec". Niby głównie chodzi o karbonową ramę, ale jednak to bujanie jakoś mnie drażni.

I jeszcze z innej strony - o ile namiot na dach delikatnie podnosi wysokość auta, co np. w moim przypadku jest kompletnie bez znaczenia, o tyle namiot na haku zdecydowanie dodaje nam długości auta, jednocześnie oślepiając chociażby czujniki parkowania czy kamerę cofania. Nawigowanie "na świeżo" niskim autem z namiotem na dachu będzie bez wątpienia łatwiejsze niż dowolnym z namiotem na haku. Chyba że ktoś ma doświadczenie z bagażnikiem rowerowym na hak, to bez znaczenia.

Zwycięzca: trochę remis, choć czasem z namiotem na dach może być łatwiej żyć.

Namiot na dach kontra namiot na hak - legalność spania

 class="wp-image-611028"

W Polsce raczej wszyscy mają to w pompie, ale tak czysto teoretycznie, ewentualnie zagranicznie - auto z rozłożonym namiotem na dachu przeważnie dalej będzie się dało wybronić, że jest autem i niczym więcej. Z kolei taki Outset po rozłożeniu absolutnie niczym nie różni się od klasycznego namiotu, może poza tym, że pewnie będzie kosztował więcej niż większość samochodów w okolicy.

Jeśli więc jedziecie gdzieś, gdzie jest zakaz rozbijania namiotów, ale parkować można - Outseta raczej nie wybronicie.

Zwycięzca: namiot na dach, bez wątpliwości.

Namiot na dach kontra namiot na hak - rozkładanie się na miejscu

 class="wp-image-620572"

Bezdyskusyjne zwycięstwo namiotu na dach. O ile proces rozkładania Outseta nie jest jakiś przesadnie długi ani skomplikowany, o tyle... istnieje i trzeba się go nauczyć, opanować, a potem zapamiętać. Z kolei takiego Approacha wystarczy obrać z opakowania (ono zawsze schodzi jakoś niemrawo), potem rozsunąć drabinkę:

 class="wp-image-620574"

Po czym zapieramy się na drabince, otwieramy namiot i koniec - właściwie gotowe:

 class="wp-image-620575"

Oczywiście wypada jeszcze ustawić długość drabinki w odpowiedni sposób, ale nigdy mi to nie wychodziło jak w instrukcji, a nigdy nie spadłem razem z tym namiotem z dachu, więc najwyraźniej aż tak istotne to to nie jest.

Istotne jest natomiast to, że mamy tutaj zero dodatkowych części, zero faktycznego montowania, zero ustawiania czegokolwiek i tak dalej, co zresztą wpływa też zdecydowanie na tempo składania namiotu po przespanej nocy. O ile Approacha po prostu składamy drabinką, potem przykrywamy pokrowcem i gotowe, o tyle Outseta trzeba zdemontować, poskładać, zamontować te wszystkie dodatkowe części na obudowie, sprawdzić, czy czegoś nie zgubiliśmy i dopiero można jechać.

Gdyby przeliczyć to na minuty - różnica byłaby pewnie niewielka, zresztą składałem Outseta i o 5 rano, i o 3 w nocy i niczego nie zgubiłem. Ale jednak Approach i podobne to inny komfort życia.

Zwycięzca: namiot na dach, bez wątpliwości.

Namiot na dach kontra namiot na hak - przestrzeń w środku i nie tylko

 class="wp-image-620586"

Przede wszystkim - w namiotach na dach mamy spory wybór rozmiarów, sam Approach występuje w trzech wersjach. Outset natomiast jest sam samiutki w jednej wersji i nic więcej się tutaj nie ugra.

Jeśli jednak chodzi o samą powierzchnię do spania, to tutaj byłem dość zaskoczony, porównując Approacha w rozmiarze M (testowany) do Outseta. W tym pierwszym przypadku powierzchnia do spania to 240 x 130 cm, natomiast w tym drugim - 225 x 134 cm. Outset jest więc odrobinę dłuższy, ale za to węższy, aczkolwiek maksymalna wysokość w środku jest większa niż w Approachu (113 vs 108 cm). Jednocześnie jakiegoś powodu wrażenie przestronności przeważało zdecydowanie w namiocie dachowym - najwyraźniej tych 15 cm na szerokość robi różnicę.

Z drugiej strony - i w Outsecie, i w Approachu bez najmniejszego problemu powinny się zmieścić 3 osoby, a dwie będą miały wręcz luksusowy nadmiar przestrzeni. Mogą mieć też tu i tu nadmiar masy - mięśniowej oczywiście - bo nośność graniczna w jednym i drugim przypadku to 300 kg.

Approach bez wątpienia wygrywa jednak w innej jeszcze kwestii - tj. kwestii okiennej. O ile Outseta też da się przyjemnie otworzyć na boki i z przodu:

 class="wp-image-611019"

O tyle dach jest już zupełnie "sztywny" i nic z nim nie zrobimy. Jeśli w ciepłą letnią noc będziemy chcieli pooglądać gwiazdy, to chyba najlepszym rozwiązaniem będzie położenie się z głową przy "drzwiach" i patrzenie na nie w ten sposób. Umiarkowanie wygodne.

Approacha da się natomiast otworzyć od góry niemal na przestrzał:

 class="wp-image-620583"

Jasne, można to też błyskawicznie zamknąć i spać w zamkniętym "pomieszczeniu":

 class="wp-image-620585"

Ale przyznaję się, że z Approachem pojechałem pewnej ciepłej nocy w góry, tylko po to, żeby posiedzieć tak kilka godzin pod gwiazdami, obejrzeć ostatni odcinek serialu i wrócić do domu. Bez sensu - tak. Przyjemne - niesamowicie.

Zwycięzca: faktycznie "przestrzennie" stawiałbym na remis, dla dwóch osób tym bardziej bez znaczenia. Dla trzech osób - namiot dachowy daje więcej opcji. No i te okna!

Namiot na dach kontra namiot na hak - łatwość wychodzenia

 class="wp-image-620577"

W sumie to bez konkurencji. W przypadku namiotu na hak jesteśmy właściwie tuż nad ziemią, więc łatwiej wejść, wyjść, zabrać coś z wnętrza czy wyskoczyć na szybko w nocy do lasu. W przypadku dłuższej drabinki - cóż, no nie jest już tak łatwo. Dramatu nie ma, ale zawsze jakiś procent mniej przyjemności z życia.

Zwycięzca: hak, oczywiście.

Namiot na dach kontra namiot na hak - stabilność

 class="wp-image-610991"

Właściwie... trudno mi stwierdzić, żebym był w tej kwestii przekonany bardziej do jednego albo drugiego typu namiotu. Jeden i drugi wydawał mi się wystarczająco solidny, żeby dało się tam spać i żyć, natomiast żaden nie sprawiał wrażenia "zabetonowanego". W jednym i drugim przeżyłem też solidne wichury i... nic się nie stało.

Różnicę może natomiast robić fakt, że namiot dachowy zawsze zamontowany jest na "płaskim". Z kolei namiot na hak rozkładamy na tym, co znajdziemy za zaparkowanym samochodem i nie zawsze jest to idealna nawierzchnia. Zaczyna się więc zabawa w szukanie nowego miejsca, potem w poziomowanie, upewnianie się, że wszystko jest ok - trochę tutaj więcej zabawy i wątpliwości.

Zwycięzca: namiot dachowy, chociaż głównie na zasadzie "bo jest trochę wygodniej i łatwiej"

Namiot na dach kontra namiot na hak - cena

 class="wp-image-611015"

Tak trochę jakby bez nawiązania rywalizacji. Approach M kosztuje 12 300 zł (według strony producenta), natomiast 4-osobowa wersja L - 14 600 zł. Thule Outset to natomiast wydatek rzędu... 18 200 zł. Sprawdziłem na wszelki wypadek i wygląda na to, że da się już kupić go taniej, bo za ok. 15 700 zł, ale też Approach M pojawia się i w cenach w okolicach 10-11 tys. zł, więc potężna różnica cenowa zostaje.

No i nic się z tym nie zrobi.

Zwycięzca: namiot na dach.

Namiot na dach kontra namiot na hak - co bym wybrał?

 class="wp-image-610988" width="840" height="1050"

Namiot na... hak. Bez najmniejszych wątpliwości. Przy czym w moim przypadku całość rozbija się głównie o kwestie transportowe - i to transportu namiotu do samochodu. Nie mam problemów z tym, żeby przejechać namiotem na hak z domu albo szopy do samochodu i potem samodzielnie go założyć. Z namiotem dachowym jest to - w wydaniu jednoosobowym - kompletnie nierealne, i a nawet we dwie osoby nie zawsze jest łatwe.

REKLAMA

Zresztą znajduje to potwierdzenie w tym, jak używałem jednego i drugiego namiotu. Ten na hak wielokrotnie odpinałem, odstawiałem i w razie potrzeby montowałem w kilkanaście albo kilka minut znowu. Ten na dach, po tym, jak został zdjęty, wymagał długich mentalnych przygotowań do tego, żeby założyć go znowu. O jakichś spontanicznych wycieczkach można było w sumie zapomnieć, bo cały proces przygotowania i dźwigania trochę zniechęcał do takiej zabawy.

Z zakupem Outseta pewnie jeszcze chwilę poczekam. Ale po zabawie z dwoma tak różnymi namiotami nie mam najmniejszych wątpliwości co do tego, który byłby u mnie cześciej w użyciu.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA