REKLAMA

Przejechałem Europę autem pełnym nowoczesnych systemów. Jeden nie działał, gdy był potrzebny

Wybrałem się do Niemiec i do Holandii nowoczesnym SUV-em. Szczerze mówiąc - był świetny. Ale miał na pokładzie system, którego nie znoszę.

mazda system monitorowania kierowcy
REKLAMA

Przyzwyczaiłem się już, że gdy wsiadam do nowego samochodu, zaczynam jazdę od wyłączenia systemu start-stop (jeśli jest, bo w hybrydach go nie ma) i deaktywacji systemu ISA, czyli tego, który informuje mnie bezlitosnym pikaniem o przekroczeniu prędkości. Zanim ktoś zacznie się oburzać, że robię to, bo chcę łamać przepisy: wyłączam ISĘ głównie dlatego, że jeszcze nie napotkałem na system, który naprawdę dobrze rozpoznaje znaki. Większość uważa, że w miejscu, gdzie legalnie mogę jechać 100 km/h, powinienem snuć się trzydziestką. Gdy tego nie robię, pika.

Coraz częściej wyłączam jeszcze jedną rzecz

REKLAMA

Niestety - o ile wyłączanie układu ISA robi się czasami (chwała tym producentom!) jednym przyciskiem, to deaktywacja systemu monitorowania uwagi kierowcy - bo o nim mowa - zajmuje więcej kliknięć. Czyli trzeba odwrócić uwagę od drogi, by wyłączyć system, który ma temu zapobiegać. Sensowne.

Pisałem już o monitorowaniu uwagi np. przy okazji testu Toyoty Prius. Potwornie mnie wtedy denerwowało, pikając za każdym razem, gdy np. spojrzałem na nawigację albo nawet w lusterko, aż w końcu zakleiłem czujnik. Teraz mam kolejne refleksje na temat tego czujnego żandarma.

W ciągu trzech dni pokonałem 3500 km Mazdą CX-80

mazda system monitorowania kierowcy

Szczerze mówiąc, japoński, duży SUV okazał się dużo lepszy niż się spodziewałem (a i tak nie miałem niskich oczekiwań). 3,3-litrowy, 254-konny diesel to po prostu wymarzone źródło napędu na trasy (zdjęcie główne to zegary hybrydy, bo fotki zegarów diesla nie zrobiłem). Świetny wóz zarówno na niemieckie autostrady, jak i na snucie się po holenderskiej prowincji i bicie rekordów niskiego spalania. Opiszę jeszcze tę podróż szerzej. Póki co - czas na opis największej wady. W sumie to nieźle, że chodzi tylko o to.

CX-80 lubi podglądać kierowcę, ale nie ma talentu do interpretowania informacji. Czyli kamera „patrzy” na nas i bardzo często system sugeruje, że jesteśmy zmęczeni. Chyba robi to na podstawie obserwacji oczu - ale nie wiem do końca, jakie ma podstawy do takiej, a nie innej diagnozy. Jeśli AI robione przez tych samych inżynierów ma zastąpić okulistów, spieszcie się oglądać świat, bo zaraz zapadnie ciemność.

W praktyce wygląda to tak…

mazda cx-80

…komunikat o treści „Wykryto zmęczenie kierowcy. Zaplanuj przerwę” (albo podobnej, ale sens jest ten sam) często wyświetlał mi się już po minucie od wyjechania z domu. Ruszyłem wyspany, wypiłem sobie kawę, czułem się świetnie - ale auto uważało, że jestem wycieńczony. Oczywiście, informacji towarzyszy sygnał dźwiękowy. Nie znoszę być w aucie bombardowany dźwiękami, jazda to nie gra na automacie w budzie nad morzem. Więc każde „PIK!” budzi we mnie złość. Gdybym naprawdę był śpiący, może i bym się obudził. A skoro nie jestem, pozostaje mi miotać przekleństwa pod nosem.

Złożyło się jednak też tak, że wracałem CX-80 do domu naprawdę późno w nocy. Miałem już za sobą bardzo długą trasę, a przed sobą kilkaset ostatnich kilometrów. Moja mama na pewno nie byłaby zadowolona, że jechałem, zamiast wziąć sobie hotel, ale mam nadzieję, że tego nie czyta. Byłem już padnięty. Wielka kawa pomagała, wcześniejsza krótka drzemka też. Ale to nie zmienia faktu, że jeżeli kiedykolwiek podczas tej trasy miałby mi się pojawić komunikat „Wykryto zmęczenie kierowcy”, to właśnie teraz. Inna sprawa, że gdy kierowca jest zmęczony, to raczej o tym wie. Trudno mi sobie wyobrazić sytuację, w której ktoś by sobie jechał, zobaczył komunikat i uznał "no w sumie faktycznie, <ziew>, nie pomyślałbym o tym, ale teraz to chyba stanę na kawę!".

Zgadnijcie, ile razy mi wyskoczył

Owszem - odpowiedź to „zero”. Gdy układ naprawdę miałby rację, nie zadziałał. Ale za to pikał na mnie zaraz po tym, jak wyjechałem z domu. Dlaczego? Jak to działa? Czy Maździe nie podobają się moje oczy? Czy moje oczy mogą kłamać? (chyba tak).

mazda system monitorowania kierowcy

Mazda nie jest odosobniona w podglądackim irytowaniu kierowcy. Trudno mi wskazać auto, w którym takie czy inne monitorowanie uwagi działałoby właściwie. Układ z CX-80 przynajmniej nie krzyczał na mnie, gdy się rozglądałem, by nie spowodować wypadku. Tak czy inaczej, to być może najsłabsze (a obowiązkowe) ogniwo współcześnie produkowanych aut. Producenci umieją stworzyć samochody, które ratują kierowcy portfel i zdrowie podczas poślizgu na lodzie albo mogą jechać właściwie same po mieście, ale tutaj się wykładają. Trudno się nie zdenerwować i nie czuć się w aucie jak intruz. Nie lubię, gdy ktoś na mnie krzyczy. Czekam na system, który zacznie jeszcze łapać kierowcę za ramiona albo będzie psikać w niego zimną wodą.

Na szczęście w CX-80 dźwięk sześciu cylindrów i tak koi nerwy. Test już wkrótce.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-05-03T12:37:09+02:00
Aktualizacja: 2025-04-30T20:28:09+02:00
Aktualizacja: 2025-04-30T14:55:12+02:00
Aktualizacja: 2025-04-30T09:15:49+02:00
Aktualizacja: 2025-04-29T17:05:10+02:00
Aktualizacja: 2025-04-29T12:17:52+02:00
Aktualizacja: 2025-04-29T10:39:10+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA