Toyota Prius patrzy mi prosto w oczy. Denerwuje się, gdy uciekam wzrokiem
Nowa Toyota Prius ostrzega nie tylko przed przekroczeniem prędkości. Sprawdza, czy kierowca patrzy na drogę i czasami reaguje zbyt impulsywnie.
Nie polubię systemu ISA. Obowiązkowe w samochodach homologowanych w 2023 r. ostrzeganie o tym, że kierowca przekracza prędkość, nie będzie waszym ulubionym gadżetem. Miałem z tym już do czynienia w Hyundaiu Ioniqu 6, gdzie ciągłe pikanie ISY (często niezgodne z tym, co naprawdę pokazywały znaki) pomieszane z masą innych sygnałów nadpobudliwych i nadopiekuńczych systemów ostrzegających o wszystkim skutecznie uprzykrzały życie.
Testy odbywały się w Niemczech. Ze względu na znacznie mniejszą „znakozę” (czyli nie ma ograniczeń pojawiających się bez wyraźnego powodu na 20 metrów), logiczniejsze dobieranie limitów prędkości, a przede wszystkim na to, że tam skrzyżowanie nie odwołuje ograniczenia, więc auto nie wariuje i nie piszczy, gdy nie trzeba, tym razem system ISA irytował mnie mniej. Ale zwróciłem uwagę na coś jeszcze.
Na nowego Priusa miło się patrzy. To naprawdę ładne auto, zwłaszcza gdy jest żółte, jak testowane egzemplarze. Tyle że… Prius też na mnie patrzył. Bez przerwy.
Systemy kontrolujące uwagę kierowcy nie są niczym nowym
Kamery i inne formy „podglądania” kierowcy są obecne w samochodach co najmniej od kilku lat. Dzięki nim systemy „wiedzą”, np. kiedy zaproponować nam przerwę na kawę. Monitorują skupienie na drodze.
Ale system z Priusa jest dość natarczywy. „Wykrycie nieuwagi kierowcy. Patrz do przodu” – taki komunikat pojawia się na wyświetlaczu za kierownicą Toyoty… co chwilę. Na szczęście nie towarzyszy temu żadne piknięcie, ale nie da się go przeoczyć.
Uwaga kierowcy jest badana na bieżąco
Czasami Prius daje znać, że twarz jest rzekomo „przesłonięta” (na szczęście nie przeszkadzają mu okulary przeciwsłoneczne) albo pisze na ekranie, by kierowca usiadł wyżej, bo go nie widzi.
W jakich sytuacjach można dostać reprymendę od auta? Oczywiście wtedy, gdy patrzy się w telefon. To będzie najczęstszym powodem, dla którego Prius skomentuje zachowanie kierowcy. Ale Toyota zwracała mi uwagę też wtedy, gdy po prostu się rozglądałem, dłużej patrzyłem w lusterko albo nawet wtedy, gdy wyjeżdżałem z bocznej uliczki i sprawdzałem, czy nic nie jedzie po głównej. Trudno, żebym w takiej sytuacji cały czas gapił się przed siebie.
Prius jest nadopiekuńczy
Nowe samochody bardzo chcą ostrzegać kierowcę o wszystkim. Efekt jest odwrotny, bo od przesytu komunikatów i pouczeń można przestać na nie zwracać uwagę – również wtedy, gdy auto faktycznie zauważy coś niebezpiecznego, czego my nie widzimy. Taka jest przyszłość i wcale nie patrzę w nią zbyt śmiało. Raczej uciekam wzrokiem.
Czytaj również: