Mandat do 3000 zł za nieprzepuszczenie człowieka z psem. Wczytałem się w nowe przepisy
Wczytałem się w nowe przepisy i uważam, że są one miejscami mocno niezrozumiałe, pozostawiające wręcz gigantyczne pole do interpretacji.
O ile nie mam problemu ze zrozumieniem mandatów za prędkość i nieszczególnie mnie one przejmują, bo jeżdżę przepisowo i powoli, o tyle jadąc samochodem często boję się, że zrobię coś nieświadomie – coś, co będzie złamaniem przepisów zagrożonym ogromną karą. Jedną z takich sytuacji jest dojazd do przejścia dla pieszych, przed którym po mojej lewej stronie stoją samochody. Przypuśćmy, że na poniższym rysunku mój samochód jest oznaczony cyfrą 2.
W takiej sytuacji pieszego nie sposób zauważyć, zwłaszcza jak jest ciemno. O ile nie przejadę go (a on nie może wejść bezpośrednio pod jadący pojazd, bo jest to zakazane), o tyle realnie złamię przepis o nieustąpieniu pierwszeństwa pieszemu wchodzącemu na jezdnię i będzie grozić mi 1500-złotowy mandat. Ale to tylko początek problemów, bo potem mamy punkt taryfikatora zawarty w rozporządzeniu, który ma numer art. 86b, par. 1, ust. 2, a brzmi tak:
Niezatrzymanie pojazdu w celu umożliwienia przejścia przez jezdnię osobie niepełnosprawnej, używającej specjalnego znaku lub osobie o widocznej ograniczonej sprawności ruchowej – 1500/3000 zł
W drugim przypadku mowa o mandacie w warunkach recydywy. Zafrapowało mnie pojęcie „specjalnego znaku” użyte w przepisie. Nie jest wcale łatwo znaleźć, jaki znak miałby to być. Po długich poszukiwaniach ustaliłem, że znakami osoby z niepełnosprawnością są: 1. biała laska z czerwoną obwódką, 2. pies przewodnik. Wynika z tego, że w tym przypadku mówimy tylko o osobie niewidomej, choć to stwierdzenie nigdzie wprost nie pada. No to uwaga, bo to jest ważne:
Jeśli widzicie człowieka z psem, próbującego przejść przez jezdnię poza przejściem dla pieszych, to go przepuśćcie
Nie macie możliwości sprawdzić, czy ten pies, to faktycznie jest pies-przewodnik. A jeśli akurat jest, a Wy się nie zatrzymacie, to będzie mandat 1500 zł (za pierwszym razem) i 3000 zł (za drugim razem). Oczywiście zdaję sobie sprawę, że typowe połączenie jamnika z basetem na długiej smyczy nie ma nic wspólnego z psem-przewodnikiem, ale już ktoś idący z dużym owczarkiem w stronę jezdni powinien zapalić czerwone światło i skłonić do hamowania. Problem pojawia się, gdy taka osoba (niewiedząca często, czy jest jeszcze jasno, czy już ciemno), przechodzi przez jezdnię w zupełnych ciemnościach i z dala od przejścia dla pieszych. Sprawdziłem, że nie istnieją wymogi, żeby np. pies przewodnik po zmroku posiadał jakiś element świetlny czy odblaskowy, choć do ich używania zachęca wiceminister ds. osób niepełnosprawnych.
Zatem mówię zupełnie serio: przepis o przepuszczaniu osoby ze „znakiem niepełnosprawności” jest mało znany, a mandat za złamanie go – dotkliwy. Uważajcie na psy.