Ta samoróbka to połączenie Malucha z Velorexem. Wygląda jak polski batmobil
Właściciel chce zbadać rynek odnośnie do ceny, postanowiłem więc mu pomóc i nagłośnić jego wyjątkowy pojazd. Może znajdzie się zainteresowany nabywca?
Mam trochę taką ambicję, żeby Autoblog stał się swoistym archiwum odnalezionych polskich pojazdów typu SAM. Dlatego nie przepuszczam okazji, żeby je opisywać, a ten zasługuje na to w szczególności, ponieważ stopień samodzielności w nim jest naprawdę na wysokim poziomie. Pan Piotr z Łodzi wystawił go na Facebooku w celu zbadania rynku, zatem pomóżmy właścicielowi i dowiedzmy się, ile taki pojazd może być wart.
Na początek: co to jest? Czy to polski batmobil?
Zapewne jest to rama od Velorexa wyposażona w nadwozie zbudowane własnym sumptem i silnik od Fiata 126p. Niektórzy powiedzą, że wygląda jak polski batmobil, widzę w nim jakieś nawiązania do oryginalnego batmobilu z lat 50. Doskonały byłby taki peerelowski Batman, wyskakujący z tej maszyny w stroju nietoperza i walczący z zachodnimi rewizjonistami.
W oczy od razu rzucają się wystające reflektory od ciągnika, ale moim zdaniem ciekawsze jest to, że przód tego pojazdu jest zapewne tyłem od Mikrusa. Można to poznać po kształcie klapy i po wyżłobieniu na tablicę rejestracyjną. Fascynuje mnie te opadnięty znaczek „600” – ciekawe, co on właściwie ma robić. Zderzak P4 od Fiata 126p nieco tu miesza, przenosząc całość w inną epokę. Już jest bardzo dobrze, a dalej będzie jeszcze lepiej.
Linia boczna dzięki ogromnemu oszkleniu prezentuje się imponująco, ma w sobie coś z amerykańskiego krążownika szos. Zwracam uwagę na szerokie zastosowanie detali od rozmaitych polskich samochodów, takich jak lampy od Syreny, kierunkowskaz od Poloneza, boczny wlot od Fiata 126p FL czy tylny wlot od 125p. Stawiam, że to malutkie okienko wewnątrz wielkiej szyby z boku nie służy do podawania monet, tylko jest rodzajem wentylacji.
Najciekawsze jest jednak wnętrze i układ napędowy
Zewnętrzna linia robi wrażenie poziomem dopracowania i detali, ale wnętrze to prawdziwy przebój. W ogóle nie przypomina tego velorexowego. Udało się wpasować i kierownicę, i wskaźnik od Fiata 126p, a nawet coś, co wygląda jak miernik podciśnienia, widoczny po prawej stronie tablicy przyrządów. Trochę się boję tych zwisających przewodów i stojących pedałów, które muszą być niezwykle trudne w naciskaniu dla kogoś o większym wzroście.
Najlepsze zostawiłem na koniec, a jest to silnik. Owszem, pochodzi z Fiata 126p i nie jest to przesadnie dziwne. Ponoć był kiedyś odpalany, ale ogólnie nie ma przebiegu. Brzmi dobrze, ale zwracam uwagę, że normalny Maluch ma silnik umieszczony wzdłużnie - wał korbowy jest wzdłuż osi pojazdu, cylindry są ułożone jeden za drugim. Tu wsadzono silnik od Malucha, ale... poprzecznie. Trzeba było więc mocno zakombinować ze skrzynią biegów, żeby to wszystko działało. Oczywiście jest o tyle łatwiej, że do napędzenia mamy jedno koło, a więc dyferencjał nie jest potrzebny i można skorzystać ze skrzyni motocyklowej. Ale jak wtedy cofać takim pojazdem? To proste, trzeba go pchać do tyłu siłą własnych rąk.
Powstaje problem rejestracji, której ten pojazd nigdy nie miał
Oryginalnych papierów na Velorexa już pewnie dawno brak, a sprzedający niejasno pisze, że takie samochody można rejestrować w Czechach jako SAM (nie wydaje mnie się), albo w Polsce jako zabytek. W to drugie jestem gotów uwierzyć prędzej, ponieważ na swój sposób ten pojazd jest zabytkiem techniki. No i co najważniejsze, spełnia kryteria auta niepochodzącego z produkcji masowej według wytycznych konserwatora. Myślę, że z dobrze wypełnioną kartą ewidencyjną zabytku ruchomego można starać się o wpis do ewidencji. Problemem może być tylko badanie techniczne.
A przepraszam, przecież miałem oszacować cenę
No więc nie mam pojęcia ile może być wart polski batmobil, ale jakbym miał muzeum SAM-ów, to chętnie przyjąłbym go na ekspozycję. Świetna robota!