Da się jeszcze taniej: nowy, pięciodrzwiowy samochód elektryczny za 15 800 zł
Nie ma klimatyzacji i ekranu centralnego, ale jeśli nie wypada się z niego podczas jazdy na ziemię, to nie wypada też narzekać. Oto najtańszy samochód elektryczny na świecie.
Oczywiście, że najlepiej sprzedającym się samochodem elektrycznym na świecie nie jest żadna Tesla ani Nissan Leaf, tylko Wuling Hong Guang Mini EV, który kosztuje w przeliczeniu jakieś 17 100 zł, ma dwa normalne miejsca i mikroławeczkę z tyłu oraz zaletę w postaci tego, że nie pada w nim na głowę.
Marka Wuling jest znana z przebojów w dziedzinie mikrobusów i samochodów dostawczych. Należy do koncernu SAIC i ma za zadanie po prostu sprzedawać jak najtaniej i jak najwięcej. W samym 2020 r. sprzedało się 117 tys. elektrycznych Wulingów Mini EV, a w 2021 r. ten rekord zapewne zostanie pobity. To oczywiście napędziło konkurencję, która stwierdziła, że...
Da się jeszcze taniej
Spokojnie, nie jest to żadna konkurencja typu Renault czy Fiat. Oni już dawno wypadli z obiegu, tylko jeszcze tego nie wiedzą. Są jak człowiek, który wypadł z samolotu i myśli że leci w powietrzu, nie widząc zbliżającej się ziemi. Do ataku na Wulinga rusza firma Lingbao, która powstała w zeszłym roku i zaczęła swoją karierę od stuprocentowej zrzynki wizualnej samochodu Daihatsu Cast. Wyposażyli go w napęd elektryczny i nazwali Lingbao Box:
Box już był świetny, ale to jeszcze nie było to. Lingbao uznało, że muszą zrobić samochód elektryczny tańszy niż Wuling Mini EV, a przy tym pięciodrzwiowy. I proszę bardzo, tu przycięli, tu pogorszyli, tu osłabili i beng, gotowe, przed Państwem najtańszy samochód elektryczny w Chinach, równowartość 15,8 tys. złotych polskich PE EL EN, oto Lingbao Coco!
Lingbao Coco ma w standardzie czujniki parkowania, pasy bezpieczeństwa i ABS. Nie ma natomiast poduszek powietrznych, klimatyzacji ani ekranu centralnego, czyli coś jak polskie samochody w latach 90. 41-konny silnik elektryczny napędza koła przednie, a akumulatory litowo-żelazowo-fosforanowe pozwalają przejechać 120 km bez ładowania i doładować się w 7 godzin z normalnej wtyczki-elektryczki. Uwaga, teraz będzie wnętrze.
Faktycznie, może nie jest najpiękniejsze, ale wszelkie narzekania należy zdusić w zarodku, krzycząc NISKA CENA!!! Lingbao Coco rozpędzi się do 100 km/h. Chińczycy i tak podobno tak szybko nie jeżdżą, bo się boją, więc bez różnicy. Wuling Hongguang Mini EV ma duży problem, bo trudno mówić o jakimś przywiązaniu klientów do Wulinga. Kupują go, bo jest tani. Ten jest jeszcze tańszy i ma więcej miejsca – to klasa wielkości VW Up!-a czy Kii Picanto, podczas gdy Wuling to bardziej Smart.
Spodziewam się, że w ciepły dzień te plastiki muszą wydawać niezwykły zapach, a pewnie po 5 latach jazdy wszystko klekocze i próbuje się rozpaść. Co i tak nie jest żadnym problemem, bo po 5 latach jazdy nastąpi degradacja akumulatorów i wszystko pójdzie na złom. Jest tak tanie, że nikt nie będzie tego naprawiał, tylko kupi nowe. I tak się, panie i panowie, masowo elektryfikuje motoryzację, w rzeczywistości wyrządzając Ziemi jeszcze więcej szkody niż gdybyśmy pozostali przy długowiecznych „sadzomiotach”. Czym akurat w Chinach nikt się nie przejmuje.
Przypomnę, że w Europie najtańszy samochód elektryczny to Dacia Spring
Kosztuje 4,86 Lingbao Coco. I tym sposobem Dacia stała się marką premium.