W tym korku stoi 4 tys. samochodów. Kierowców czekają wyjątkowe święta
Nie ma to jak spędzić święta w gronie truckerów, czekając na prom w Dover, w korku złożonym z ok. 4 tys. pojazdów.
Na Reddicie pojawił się obrazek, przedstawiający kolejkę... nie, nie do promu. To nie jest kolejka do promu w Dover. To jest kolejka do kolejki do promu, a przy okazji zapewne największy korek w Europie. Według szacunkowych danych, w kolejce do kolejki do promu na lotnisku w Manston czeka 4 tys. samochodów ciężarowych.
Po tym, jak w Wielkiej Brytanii wykryto nowy, świąteczny szczep koronawirusa, zamknięto całkowicie port w Dover i to po obu stronach, na 48 godzin. Spowodowało to mega-chaos na niespotykaną skalę. W samym hrabstwie Kent na przedostanie się przez kanał La Manche czeka ok. 10 tys. ciężarówek, z czego ponad 3800 na lotnisku w Manston.
Kierowcy zaczęli już robić zadymę
Po tym jak dowiedzieli się, że owszem, ruch między Wielką Brytanią a Francją będzie wznowiony, ale tylko dla tych, którzy mają negatywny test na COVID-19. A ile potrwa robienie testów wszystkim kierowcom? Otóż „wiele dni”. Gdy ta wiadomość rozeszła się przez CB radio, rozpoczęto blokady dróg, podjęto próby taranowania policyjnej blokady i ogólnie wszczęto bójki z policją, która, jak to w Wielkiej Brytanii, reagowała raczej niemrawo.
Ponad 50-kilometrowa wycieczka na test
Jeśli ktoś utknął przed Dover, to może od razu strzelić sobie wycieczkę na lotnisko w Manston, ustawić się w kolejce do testu, a potem wrócić kolejne 18 mil do Dover. O ile wytrzyma wiele dni czekania w kolejce. Na razie przepustowość systemu wynosi podobno 100 testów na godzinę i nie wzrośnie przed 26 grudnia.
Sytuacja w Wielkiej Brytanii pokazuje, jak dalece jesteśmy uzależnieni od transportu samochodowego i jak ogromną rolę on odgrywa. Wystarczy chwilowa, niewielka w sumie blokada w jednym miejscu, żeby doszło do totalnego chaosu i zamieszek. Oczywiście działania zarówno angielskie, jak i francuskie, nie mają żadnego sensu, ponieważ w międzyczasie z Wielkiej Brytanii wielu Polaków zdążyło zawinąć się samolotem i właśnie rozsiewają „Christmas-virusa” w Polsce. Zatem sprawa jest i tak przegrana. Pomyślmy więc ciepło o uwięzionych truckerach, stojąc w malutkim w sumie korku do galerii handlowej po ostatnie prezenty.