REKLAMA

Jeżdżę wielkim SUV-em za 380 tys. zł, który ma 21-calowe kołpaki. Jeden nawet się odczepił

21-calowe, plastikowe kołpaki w samochodzie za prawie 400 tys. zł. To jest świeże. 

Jeżdżę wielkim SUV-em za 380 tys. zł, który ma 21-calowe kołpaki. Jeden nawet się odczepił
REKLAMA
REKLAMA

Od pierwszego kontaktu z Kią EV9 wiedziałem, że to będzie bardzo ciekawy test. Jeżdżę nią dopiero trzy dni, a już zdarzyło się mnóstwo rzeczy. Na przykład dziś po trasie Warszawa-Siedlce odczepił mi się kołpak.

Tak, kołpak.

Tak, to jest SUV za ok. cztery stówy, który jest wyposażony w felgi aluminiowe przykryte plastikowymi kołpakami w rozmiarze 21 cali, i to nie jest żart, wkręt, ani beka, tylko szczera prawda.

Zajrzyjmy najpierw do cennika Kia EV9, ale tam niczego takiego nie znajdziemy

Testowana przeze mnie odmiana GT-Line kosztuje od 369 tys. zł, ale można do niej dodać parę pakietów, jak np. Drive Wise z wyświetlaczem HUD (koniecznie, 7500 zł) czy Lounge z sześcioma osobnymi miejscami. Zbliżenie się do granicy 400 tys. zł nie stanowi problemu. W cenniku znajduje się specyfikacja, gdzie wyszczególniono 21-calowe felgi aluminiowe.

Podczas odbioru obejrzałem te felgi dokładnie, bo zawsze to sprawdzam – zdarza się, że auta testowe mają porysowane ranty felg i trzeba to wpisać do protokołu odbioru. Tym razem też im się przyjrzałem i stwierdziłem, że jak na dwudziestki jedynki w aucie z przebiegiem 11 tys. km to wyglądają zbyt idealnie, ale uznałem że pewnie robią porządnie i tak ma być.

Jakież więc było moje zdziwienie, gdy wysiadłem 100 km później i stwierdziłem, że chyba felga mi się odczepiła

Oczywiście nie była to felga, a „aerokołpak”. Kia EV9 ma specjalne, aerodynamiczne kołpaki zakładane na felgi aluminiowe. Mają one za zadanie polepszać opływ powietrza i tym samym zwiększać zasięg. Nie wiem czy działają, ale trasę o długości 200 km ukończyłem ze zużyciem 25 kWh/100 km, więc może i coś dają. W końcu EV9 nie jest najbardziej aerodynamicznym autem świata.

Widać uszka.

Jest tylko taki problem, że te kołpaki są mocowane takimi „uszkami” do wewnętrznego rantu felgi i te uszy wyczepiają się na wybojach. Dokładnie coś takiego zdarzyło się mnie. Wcale nie było łatwo wsadzić kołpak na miejsce. Gdybym po prostu zaczął tłuc go pięścią, połamałbym plastikowe uszka. Musiałem pójść po śrubokręt, żeby upchnąć uszy mocujące pod rant i dopiero dobić kołpak do jego właściwej pozycji. Ktoś zapyta: a czy on by odpadł do końca? Nie, bo trzyma go centralna pokrywka – żeby ją zdjąć, trzeba włożyć coś w otworek, rozgiąć blaszki i wtedy można zdjąć pokrywę. Do zdjęcia dekla trzeba jednak odkręcić śruby mocujące koło, bo starym sposobem trzymają one jedno i drugie. A wówczas ukaże się nam alufelga o takim wyglądzie:

Zdjęcie pobrałem z tematu o kołpakach w Kii EV9 na forum użytkowników aut Kia na prąd

Użytkownicy narzekają, że aero-kołpaki rysują alufelgę pod spodem. Próbowałem to sprawdzić i rzeczywiście, w aucie testowym widać niewielkie rysy na rancie – mają charakter tylko powierzchowny i niczemu nie zagrażają, ale „być – są”. Trudno mi ukryć zaskoczenie tym poziomem komplikacji kół w Kii EV9. Czy naprawdę nie dawało się zrobić po prostu aluminiowych felg o dostatecznie aerodynamicznym kształcie? Czy dodawanie kolejnej części żeby polepszyć aerodynamikę poprzedniej było konieczne? Uznaję, że tak, bo inżynierowie Kii pewnie się znają, a ja nie. Doszliśmy w motoryzacji do momentu, gdzie nawet 21-calowe felgi trzeba przykrywać kołpakami. Czekam na następny krok, w którym kołpak dostanie swój własny ekran.

REKLAMA

Czytaj również:

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA