Masz do wydania 400 tysięcy złotych, ale nie chcesz kupić Kii. Przegląd rynku
Kia robi dobre, solidne, rozsądnie wycenione samocho... zaraz, a co to? Jak to 400 tysięcy zł? Czy przypadkiem Kia EV6 GT nie była przed chwilą trochę tańsza?
Spoiler: była. I to potężnie.
Koniec promocji. Kia EV6 GT kosztuje teraz fortunę.
Kiedy Kia EV6 GT wchodziła na polski rynek, kosztowała - nie żartuję - niecałe 282 000 zł i była to absolutnie fantastyczna oferta. Za 281 900 zł dostawaliśmy auto, które wyglądało (i dalej wygląda) jak statek kosmiczny, do tego do dyspozycji kierowcy oddawanych było aż 585 elektrycznych koni mechanicznych i napęd na obie osie. Od zera do setki w 3,5 sekundy za mniej niż 300 000 zł? Trudno pobić taką propozycję.
To było jednak jakiś czas temu, komu się udało kupić EV6 GT, ten zrobił dobry interes - w sumie tak samo jak z Mustangiem Mach-E. W tej bowiem chwili, jak informuje Elektrowoz, najnowszy cennik tego modelu sugeruje, że musimy za niego zapłacić co najmniej... 399 900 zł. Tak, o prawie 120 000 zł więcej niż wcześniej.
A to sprawia, że można się chyba zacząć zastanawiać, co kupić, jeśli chcieliśmy taką Kię EV6 GT, ale przy budżecie 400 000 zł to już możemy sobie trochę powybrzydzać.
Dla przypomnienia - Kia EV6 to całkiem spore auto. Prawie 4,7 m długości, 2,9 m między osiami i 1,9 m szerokości. Dodajmy do tego sprint do setki w 3,5 sekundy i mimo wszystko wcale nie musi być tak łatwo.
Mercedes-AMG CLA 45 S
Podobne wymiary zewnętrzne, aczkolwiek kompletnie inna bryła pojazdu, dużo mniej futurystyczny styl i znacząco mniejszy rozstaw osi. Ale za to możemy sobie wybrać nadwozie kombi albo niby-coupe, a także pokonywać setki kilometrów bez obawy o dostępność punktów ładowania (stacje znajdziemy bez problemu) i przy wspaniałej świadomości, ile litrów paliwa kotłuje się co chwila w tym 2-litrowym silniku. Dodatkowo - wydech nawet w 35 brzmi wspaniale.
Niestety nawet 45 S nie będzie tak szybki jak EV6 GT, bo zamiast 585 KM ma tylko 421, więc przyspieszenie do setki zajmie nam równe 4 sekundy, zamiast 3,5. Ale za to w salonie Mercedesa za bazową wersję zapłacimy mniej niż 300 000 zł, więc mamy jeszcze walizkę pieniędzy na wyposażenie albo próby podkręcenia osiągów. Z pakietem od Brabusa zejdziemy do 3,7 s i dalej będzie taniej oraz oczywiście z napędem na obie osie.
BMW M3 Limuzyna
Serio. Cena może nie jest identyczna (M3 kosztuje co najmniej 432 500 zł), ale przy takich kwotach można już sobie pozwolić na zaokrąglenia - tym bardziej, że w miesięcznej racie różnica może nie być aż taka widoczna.
Wady BMW w porównaniu do Kii (naprawdę to napisałem)? Będziemy musieli skręcać bez użycia kierunkowskazów Nie dostaniemy w tej cenie napędu na obie osie (to wada?) oraz przyspieszenie do setki zajmie 4,2 sekundy (480 KM), zamiast 3,5 s. Do tego, jeśli poszalejemy z opcjami, to na 423 000 zł zdecydowanie się nie skończy.
Zalety? 6 cylindrów, zupełnie inne wrażenia z jazdy, no i niezmiennie - to jest po prostu eMka.
Audi RS3
3,8 sekundy do setki - jest dobrze. 295 700 zł na start - jest nawet jeszcze lepiej. Napęd na obie osie - tak. Trochę już niemodne nadwozie typu sedan - jest. Przy czym nawet w takiej odmianie RS3 będzie od EV6 GT wyraźnie mniejsze, ale może jednak nie musimy na co dzień wozić ze sobą aż tyle powietrza.
Z RS3 jest tylko jeden problem i to niezależnie od wersji nadwozia. Mianowicie nie można go póki co zamówić, bo zostały już wyczerpane wszystkie sloty produkcyjne. Można więc poszukać tego, co jest na stanie i pogodzić się z tym, że np. kolor będzie nie ten.
Tesla Model Y
Cena na start - 329 990 zł. Przyspieszenie do setki - 3,7 s, czyli trochę wolniej, ale przynajmniej wyraźnie taniej. Jest też nadwozie zbliżone do mydła SUV-a oraz napęd na obie osie. Jeśli zaznaczymy absolutnie wszystkie najdroższe opcje w konfiguratorze, przekroczymy 400 000 zł, ale jeśli zrezygnujemy z kompletu kół zimowych z oponami za prawie 20 000 zł - będziemy pod kreską.
Kia EV6 GT stawia się więc obecnie w trochę niewygodnej sytuacji, bo jaki będzie miała argument w tej potyczce? Może poza tym, że jest w Polsce zdecydowanie mniej egzotyczną marką.
BMW i4
350 000 zł - tyle trzeba zapłacić za i4 w odmianie M50 z napędem na obie osie. Ma wprawdzie tylko 544 KM i tylko 3,9 s do setki, ale mowa już o tak absurdalnych wartościach, że nie jest pewne, czy faktycznie taka różnica... zrobi komuś wielką różnicę.
Problemem BMW może być przede wszystkim to, co jest charakterystyczne dla większości niemieckich marek - 350 000 zł to dopiero początek, nawet za lakier metalizowany trzeba będzie dopłacić. Ale mamy w końcu co najmniej 49 900 zł zapasu, więc odrobinę możemy zaszaleć.
Porsche Taycan
Ten dziwny moment, kiedy alternatywą dla Kii jest Porsche Taycan. Ale tak właśnie jest - bazowy model kosztuje równe 399 000 zł, dzięki czemu jest tańszy od Kii o 900 zł.
Oczywiście mowa o bazowym Taycanie i bez ani jednej opcji - słyszałem historię o Panamerze pierwszej generacji, która trafiła do produkcji właśnie w takiej konfiguracji, przy czym był to błąd zamówienia i większość Porsche raczej wyjeżdża z salonów na bogato.
Jeśli jednak mamy 399 000 zł i na tym kończy nam się budżet, to tak - Taycan spokojnie się w nim mieści. Zaoferuje nam niestety tylko 5,4 s do setki (z Launch Control) i 326 KM (chwilowo: 408 KM), ale za to dogania Kię rozstawem osi (2,9 m) i jeśli ktoś lubi duże auta - jest imponująco wielki (4,96 m).
Dotarliśmy więc do momentu, gdzie mając małą fortunę, możemy wybierać - Porsche czy Kia. I jeszcze cena na start przemawia za tym pierwszym. Co tu się w ogóle wyprawia?