REKLAMA

LPG nie przystoi prawdziwemu fanowi motoryzacji? Pora skończyć z tym stereotypem

Choć stereotyp o LPG jako paliwie biedy jest już raczej martwy, nadal część ludzi twierdzi, że nie można być fanem motoryzacji i montować gazu w swoim samochodzie. Pora skończyć z tym nonsensem.

Czy można być petrolheadem i mieć instalację LPG w samochodzie?
REKLAMA
REKLAMA

Regularnie czytam komentarze użytkowników naszego serwisu i właśnie jeden z nich zainspirował mnie by napisać ten tekst. Mr.X pod artykułem kolegi Mikołaja o Volvo XC90 V8 napisał:

Także pod postem na Facebooku pojawił się komentarz Weroniki:

instalacja lpg opinie

Z jednej strony kompletnie nie zgadzam się z takimi opiniami, z drugiej nie jest to pierwszy raz, kiedy czytam lub słyszę podobną wypowiedź. Pod każdym tekstem o ciekawym, mocnym aucie z instalacją gazową musi pojawić się komentarz tego typu. Jeśli ktoś ma LPG, to znaczy, że nie szanuje samochodu i nie może być tzw. petrolheadem. Taka stygmatyzacja jest też silna w środowisku ludzi zajmujących się klasykami. Ileż to razy na spotach czy innych wydarzeniach można usłyszeć pytanie „założyłeś LPG?" będące słabo skrywanym zarzutem.

Skąd tak złe zdanie o instalacji gazowej?

Choć wyśmiewanie LPG jako takiego wydaje się już przeszłością, nadal niektórzy uważają, że to paliwo nie przystoi petrolheadom. Podobno to z jakiegoś powodu źle wygląda, albo w ogóle niszczy samochód. Myślę, że wiem skąd biorą się takie poglądy, na ich źródło wskazuje choćby drugi komentarz Mr.X:

Złe doświadczenia z LPG to najczęstsza przyczyna przesądów na temat tego paliwa. Większość ludzi, którzy narzekają na gaz w ciekawych, mocnych autach miała okazję jeździć tylko samochodami z instalacjami starego typu, do tego najczęściej wyregulowanymi „na odwal się". Wtedy faktycznie mogły się zdarzać problemy z pracą silnika, eksplozje w kolektorze itp. Stare generacje miały też tendencję do wydzielania nieprzyjemnego zapachu, głównie gdy motor był niedogrzany.

Problematyczne LPG to przeszłość.

Cały szkopuł w tym, że współczesne, sekwencyjne instalacje, jeśli są poprawnie zamontowane i zestrojone, funkcjonują w sposób niezauważalny. Jeśli coś działa inaczej niż na benzynie - to błąd gazownika, który można skorygować, poprawiając ustawienia lub zmieniając źle dobrany podzespół.

Także walory estetyczne nie ulegają obecnie pogorszeniu. Wprawni gazownicy umieją ukryć całą instalacje pod maską tak, że praktycznie jej nie widać. Wlew ląduje pod klapką, butla we wnęce koła zapasowego i nic nie szpeci samochodu. Tak naprawdę jedyna strata to mniej miejsca w bagażniku - jeśli chcemy zabrać koło zapasowe, musi leżeć na wierzchu.

Nie jest też prawdą, że LPG niszczy silnik. To mit rodem ze starych instalacji, które często-gęsto były ustawiane na zbyt ubogą mieszankę by obniżyć spalanie, co w efekcie doprowadzało do uszkodzeń jednostki.

Fajnie, ale wspomniałeś też o klasykach, przecież do nich nie da się założyć sekwencji.

Owszem, w przypadku klasyków sytuacja jest nieco gorsza, bo najczęściej trzeba w nich montować instalacje starszej generacji. Mimo to jeśli chodzi o youngtimery również nie widzę nic zdrożnego w tankowaniu LPG. Instalację starego typu da się wystroić tak, by nie sprawiała kłopotów, co spraktykowałem jeżdżąc na gazie autami gaźnikowymi. Ważne jednak by użytkownik był świadomy.

Trzeba pamiętać, by zawsze rozgrzewać silnik na benzynie, a także przełączać na nią chwilę przed zakończeniem podróży. W czasie dłuższych tras zaleca się krótkotrwałe włączanie zasilania płynem tankowanym z zielonego pistoletu. Oczywiście i tak nie każdy stary silnik (a dokładniej jego gniazda zaworowe) dobrze zniesie LPG, ale dodatkowe zużycie nie będzie zbyt zauważalne.

Jeśli ktoś dużo jeździ swoim youngtimerem, to nie widzę nic złego w tym, że założy do niego gaz. Chyba że to super rzadki okaz, w którym nawet rysa na oryginalnym lakierze to tragedia, a co dopiero ślady montażu instalacji. Tylko na co komu taki klasyk, którym strach jeździć?

LPG nie jest takie straszne, ale nadal pozostaje pytanie - czy gaz przystoi miłośnikowi motoryzacji?

Skoro dobra instalacja sekwencyjna nie psuje wyglądu samochodu, nie zmienia wrażeń z jazdy i nie szkodzi silnikowi - czemu petrolhead, który dużo jeździ, miałby jej nie założyć? Jeśli można oszczędzać w mądry sposób, to dlaczego by tego nie robić? Rozumiem jeszcze zarzuty do ludzi, którzy mówią, że są fanami motoryzacji i dbają o swoje auta, a montują do nich tanie zamienniki, ale LPG to oszczędność, której jedynym kosztem jest mniej miejsca w bagażniku, odrobinę droższy serwis i częstsze tankowanie w trasie.

W przypadku klasyka można jeszcze niby dodać, że traci na oryginalności, ale to też przesada. Zrobiona z głową instalacja po ewentualnym demontażu nie zostawi znaczących śladów, a możliwe większe zużycie silnika bilansuje to, że nasze auto będzie zdecydowanie mniej zatruwać środowisko. Być może ktoś mnie poprawi, ale słyszałem niepotwierdzone informacje, że auta sprzed normy Euro1 mogą dostać w Niemczech zieloną plakietkę, jeśli mają LPG. Poza tym oszczędzone pieniądze pozwolą więcej jeździć klasykiem, a to zawsze dobre zjawisko.

Ten stereotyp musi umrzeć.

Podsumowując, wady LPG są znikome. W żadnym wypadku nie można powiedzieć, że instalację jest w stanie tolerować tylko ktoś, kogo nie interesuje zbytnio to, czym jeździ. Odpowiednio zamontowana nie psuje wrażeń z obcowania z ciekawymi autami, a przy okazji dzięki oszczędnościom pozwala właścicielom więcej wydać na nowe części czy po prostu jazdę ukochanym wozem. Przecież o to chodzi w całej pasji do motoryzacji - o przeżycia za kółkiem i w garażu, a nie to z którego pistoletu się tankuje.

Najwyższa pora, by stereotyp o tym, że LPG nie pasuje do niektórych aut umarł. Montaż instalacji gazowej powinien być kwestią tylko kalkulacji lub widzimisię właściciela, a nie jakiegoś podziału na wypada i nie wypada. Tak, można kochać auta i tankować LPG, najwyższy czas skończyć z bzdurnymi stereotypami o tym paliwie.

REKLAMA

Użytkownikowi Mr.X dziękuję za inspirację i wypowiedzi na tyle obszerne, by móc od nich wyjść do polemiki ze stereotypem jako całością.

A Motoblender wraca za tydzień.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA