W tym kraju w marcu sprzedało się 60 samochodów. Wszystkie takie same
Ponad 17 milionów mieszkańców i tylko 60 nowych samochodów sprzedanych przez cały miesiąc. Choć według wielu źródeł, to tylko część prawdziwego obrazu.

Wbrew pozorom - co mogłaby sugerować liczba mieszkańców - nie chodzi o Holendrów i ich przeklęte rowery. Tam akurat samochody sprzedają się nieźle, prawie tak samo dobrze, jak w o wiele większej Polsce.
Zbliżoną jednak do Holandii liczbę ludności ma też wstrząsana od ponad dekady wojną domową Syria, w której wszystkie sprzedane w marcu tego roku samochody wyglądały tak:
I są to dosłownie wszystkie sprzedane tam nowe samochody - równe 60 egzemplarzy użytkowego samochodu Hyundai H-100. Co jeszcze się sprzedało? Nic. Ale tak na serio - kompletnie nic, pozostałe marki i modele zaliczyły wynik równy dokładnie 0 i 100-procentowe spadki w porównaniu do tego samego miesiąca, ale rok wcześniej.
Co ciekawe, w marcu 2021 r. mało kto kupował H-100. Świetnie - jak na tamtejsze warunki - sprzedawał się natomiast nowy Tucson (104 egzemplarze), a i Elantra znalazła czterech nabywców. Udało się też sprzedać jeden egzemplarz Kii Cerato. Zresztą Hyundai i Kia to właściwie jedyne marki, które pozostały na tamtym rynku, które zresztą też regularnie tracą klientów. Jeszcze kilka lat temu syryjski rynek motoryzacyjny zbliżał się do poziomu 4-5 tys. egzemplarzy sprzedawanych rocznie - w 2021 r. nowych aut sprzedano mniej niż 2000. Ten będzie prawdopodobnie jeszcze gorszy.
Co tam się właściwie dzieje?
Poza wojną domową - ograniczenie importu na wszystkie możliwe sposoby. I tak np. samochody do Syrii mogą importować wyłącznie obywatele zagraniczni albo dyplomaci, sprowadzane samochody nie mogą mieć więcej niż 2 lata, auta napędzane olejem napędowym w ogóle odpadają, a i nawet zagraniczni obywatele mają maksymalnie 4 miesiące od przyjazdu, żeby sprowadzić dla siebie samochód. Potem też nie mogą go sprzedać, tylko muszą go z Syrii wyeksportować.
Według dostępnych statystyk, przed wybuchem wojny domowej rocznie importowano do Syrii ok. 90 000 samochodów, ale po jej wybuchu wynik ten stopniał ostatecznie do zaledwie 1000. Próbowano jeszcze stworzyć lokalne marki samochodowe, produkujące samochody na chińskiej licencji, ale po ogłoszeniach z 2017 r. słuch o całym projekcie zaginął.
Mieszkańcy Syrii mają też zapewne ważniejsze wydatki i pilniejsze sprawy do załatwienia (o problemach z paliwem nie wspominając), niż kupowanie samochodów - jeden z lokalnych dealerów wspominał, że w 2016 r. sprzedał zaledwie 6 samochodów i wszystkie były z roku modelowego 2012.
Bogaci i tak się odnajdą.
Tamtejsze media informują chociażby o rządowych aukcjach, na których pojawiają się zarekwirowane samochody, które teoretycznie nigdy nie powinny przekroczyć granic Syrii, a jeśli już - nie powinny być sprzedawane. Te same źródła podają też, że przy odpowiednim poziomie zamożności i właściwych znajomościach, wszystkie ograniczenia można obejść - co skutkuje tym, że na ulicach można zobaczyć super luksusowe samochody, które raczej nie pojawiły się tam zgodnie z przepisami.
Instagramowe profile z tamtego kraju zresztą bardzo chętnie prezentują m.in. nowe oraz nieprzesadnie stare Mercedesy klasy E i S, BMW M2, 7, 8 i X6, Toyoty Land Cruiser, Range Rovery i Mustangi. Dla reszty najwyraźniej pozostaje Hyundai H-100 albo próby kupienia czegoś na rynku samochodów używanych.