Hongqi H9 to nowa limuzyna z Chin. Bazuje na Audi A6L i ma 12-calowego HUD-a
Jeżeli właśnie dostaliście propozycje objęcia stanowiska prezesa w Chinach, firma Hongqi ma dla was samochód. Oto model H9.
H9 kojarzy się w Polsce z leciwym, ale dzielnym Autosanem. Dlatego samochód – zwłaszcza luksusowy – z taką nazwą mógłby nie zrobić kariery. Ale w Chinach sprawy wyglądają całkiem inaczej. Tak nazwano nową, flagową limuzynę firmy Hongqi. Też jest całkiem spora – prawie jak Autosan…
Mierzy 5,137 m.
To odrobinę więcej niż aktualny Mercedes klasy S w wersji „krótkiej” i odrobinę mniej niż w wersji „długiej”. Rozstaw osi H9 to 3,060 m (więcej niż w krótkiej „S-ce”). Z tyłu nie zabraknie więc miejsca. Żeby było ciekawiej, można zamówić ekrany do drugiego rzędu, a także poprosić o efektowne, dwukolorowe malowanie nadwozia, które kojarzy się z Rolls-Roycem albo właśnie z Mercedesem S w wersji Maybach.
Ale Hongqi nie jest spokrewnione z Mercedesem, tylko z Audi.
Firma Hongqi jeszcze oficjalnie tego nie potwierdziła, ale dziennikarze z CarNewsChina.com (którym należy wierzyć, jeśli rozmawiamy o autach z Państwa Środka) piszą, że z każdą kolejną informacją o H9 są coraz bardziej pewni pokrewieństwa tego wozu z Audi A6L poprzedniej generacji.
Skąd takie podejrzenia? Między innymi z powodu historii marki: A6L było produkowane przez firmę FAW-VW, która jest też właścicielem firmy Hongqi. Od połowy lat 90. do początku XXI w. Honqgi produkowało auta oparte na Audi 100 i 200, zaś nowy SUV tej firmy jest technicznie zbliżony do Audi Q5.
Silnik H9 to też niemiecka konstrukcja.
Mowa o mocniejszej z dwóch jednostek dostępnych w tej limuzynie, czyli o 3.0 V6 z doładowaniem. Osiąga 272 KM i 380 Nm i jest to ten sam motor, który był spotykany (co za niespodzianka!) w poprzednim A6. Tyle że tam był nieco mocniejszy. H9 rozpędza się do 100 km/h w czasie „poniżej 8 sekund”.
Drugi z silników z luksusowego Hongqi to dwulitrowy motor rozwijający 252 KM. Audi ma jednostkę o takiej samej pojemności i mocy. Przypadek? Nie sądzę! W obu przypadkach, moc na koła przenosi siedmiobiegowa przekładnia z dwoma sprzęgłami.
Ważnym elementem wozu jest wyjątkowo duży wyświetlacz HUD.
Wizja przyszłości, w której ekran w miejscu zegarów ustępuje miejsca wyświetlaczowi przeziernemu, jest coraz bliższa realizacji. HUD w Hongqi ma mieć aż 12 cali.
Zadbano też o nowoczesny system multimedialny, choć o infantylnej nazwie (Smile 1.0). Wnętrze H9 robi na mnie duże wrażenie. O ile z zewnątrz można by mieć zastrzeżenia do stylistyki, która jest dość… wschodnia, to kokpit prezentuje się świetnie. Czapki z głów.
Pozostałe gadżety, które zagoszczą w H9, to m.in. funkcja aktywnej redukcji hałasu i rozpylacz zapachów, dbający o to, by pasażerowie Hongqi nie psuli sobie humoru smogiem albo spalinami z jadącej z przodu ciężarówki. Lista opcji zapewne będzie długa, ale nie znajdzie się na niej tylna kanapa. Można mieć tylko dwa osobne fotele.
Najpierw pomyślałem, że to słabo, że Hongqi „pożycza” elementy od Audi.
W końcu tyle się pisze o chińskim przemyśle samochodowym, który już „robi po swojemu” zamiast kopiować, a czasami nawet prześciga europejskich konstruktorów… a tu mamy luksusową limuzynę, która ma w sobie rozwiązania z nieco leciwego Audi. Słabo, ale nie do końca. W końcu koncern VAG robi podobne zabiegi. No i jeśli już Hongqi ma od kogoś czerpać, to niech robi to od Audi, a nie od… no, nie będę tu nikogo wytykał palcami. Tak czy inaczej, chińscy prezesi zapewne już przebierają nogami i myślą, dokąd by tu pojechać w swoją nową limuzyną. Oby nie na zupę z nietoperza, błagam.