Samochody rosną, a ich sprzedaż spada. Przynajmniej w Hiszpanii, ale ten trend może się rozwinąć
W Hiszpanii spada sprzedaż samochodów nowych. Jednym z powodów takiego stanu rzeczy jest to, że nowe auta są zbyt duże i zbyt drogie.

W zeszłym roku sprzedaż nowych samochodów w Hiszpanii spadła o 4,8 proc. względem roku 2018. To jeszcze nie wygląda aż tak źle, ale dorzućmy do tego fakt, że osoby prywatne kupiły aż o 12 proc. mniej aut prosto z salonu. A to już gorzej.
Powodów jest kilka, ale jednym z nich jest znikanie z rynku tanich, prostych i niewielkich samochodów.
A Hiszpanie lubią tanie, proste i niewielkie samochody. Niestety, unijne przepisy dotyczące emisji dwutlenku węgla i spalin są na tyle restrykcyjne, że kolejni producenci rezygnują z produkcji najmniejszych modeli (bo to nieopłacalne) lub - ewentualnie - montują im hybrydowe lub elektryczne układy napędowe. To wiąże się oczywiście ze wzrostem średnich cen. A że Hiszpanie nie są tym zachwyceni, to po prostu zwrócili się w stronę pojazdów używanych. Co ciekawe, szczególnie duży skok zaliczyła grupa pojazdów w wieku powyżej 20 lat - ich sprzedaż w stosunku do 2018 r. wzrosła o 17 proc. Hiszpańskie Stowarzyszenie Producentów Samochodów (ANFAC - Asociación Española de Fabricantes de Automóviles) stwierdziło, że to „niepokojący znak dla branży”, jeśli ludzie wolą kupować auta używane od nowych.
Biedna branża. Napiszmy to inaczej: to niepokojące, że ludzie umieją liczyć pieniądze i nie są zainteresowani wydawaniem ich na nowe, drogie auta, których wcale nie potrzebują. Jak oni mogą.
Kolejna kwestia to długoterminowy wynajem aut.
Okazało się, że w Hiszpanii taki sposób użytkowania samochodów przyjął się bardzo dobrze. Na tyle dobrze, że - oczywiście - sprzedaż spadła. Nie wiem, o co im chodzi - przecież podmioty odpowiedzialne za wynajem się cieszą, więc całościowo wszystko wychodzi na zero. Może niech producenci wykupią te firmy wynajmujące, dokonają jakiegoś wrogiego przejęcia i je zamkną. To co prawda też nie pomoże w zwiększeniu sprzedaży, ale przynajmniej będzie ciekawie.
Wskazuje się też na program dopłat do zakupu nowych aut. A właściwie na jego brak.
Podobnie jak w wielu innych europejskich krajach, także Hiszpanie oferowali dofinansowanie przy zakupie nowego pojazdu - pod warunkiem utylizacji poprzedniego. Tyle że ostatnia taka akcja miała miejsce w 2016 r. i na razie nic nie słychać o kolejnej. A nawet jeśli się pojawi, to będzie zapewne dotyczyć tylko aut zelektryfikowanych lub wręcz czysto elektrycznych. Nie jestem przekonany, czy to pomogłoby słupkom sprzedaży, skoro rynek wtórny obfituje w lepiej dopasowane do potrzeb nabywców modele. A skoro nowe auta będą w dalszym ciągu drożeć, a w końcu zakazana zostanie sprzedaż nowych aut spalinowych... Ktoś jeszcze dziwi się Hiszpanom?