Chciałem oddać do prania fotele w samochodzie, ale jak porównałem ceny usług i odkurzaczy piorących, to zrobiłem to sam.

Fotele w samochodzie bywają brudne, nie przedłużajmy tego wstępu. Moje miały zacieki, trudno powiedzieć od czego, bo nic szczególnego się tam nie wylało. Chciałem je uprać, spojrzałem na ceny usług prania foteli w samochodzie (wcale nie takie wysokie), a potem zobaczyłem, za ile da się kupić odkurzacz piorący i podjąłem męską decyzję, że zrobię to sam. To była bardziej ciekawość niż chęć generowania oszczędności.

Kupiłem odkurzacz Bissell Spotclean Pro
Kupiłem odkurzacz Bissell Spotclean Pro i nie bardzo pamiętam proces myślowy, jaki skierował mnie w jego stronę. Moc ssania (750 W) uznałem za wystarczającą. Kosztował mnie niecałe 700 zł. Ceny prania foteli samochodowych to koszt około 300 zł, za same fotele, a nie całość tapicerki w aucie.
Przy dwukrotnym upraniu własnych foteli koszt odkurzacza w całości się zwraca, a mi zwrócił się już po jednym praniu. Dodatkowo wdrożyłem w życie zasady ekonomii społecznej i ten odkurzacz kupiłem na spółkę z osobą z rodziny. Miałem więc w rękach odkurzacz piorący w cenie jednej usługi prania foteli w samochodzie, a do stracenia głównie czas.




Czy on pierze?
Nie dało się tego dealu zepsuć, ale pozostawało tylko jedno pytanie, czy taki odkurzacz faktycznie pierze? Budowa tego odkurzacza piorącego jest bardzo prosta. Nie zajmuje on dużo miejsca, waży niecałe 6 kg, ma dwa zbiorniki na wodę (3,5 l). Do jednego wlewamy wodę i trochę płynu dołączonego w zestawie (jest instrukcja, ale ja odmierzyłem na oko). Drugi jest na brudną wodę, która była po całej operacji faktycznie brudna.
Odkurzacz ma też dwie szczotki, szerszą i węższą. Po obu stronach są elementy wspomagające zwijanie węża (1,5 m) i kabla zasilającego (6,7 m długości), bo w tej cenie bezprzewodowy to on nie jest. W zasadzie to jest koniec budowy tego odkurzacza, nie bardzo da się coś tu pomylić i zrobić źle.




Jest normalny wąż ssący i jeden przycisk służący do spryskiwania pranej powierzchni płynem z wodą. Nic skomplikowanego. Mimo to przed praniem tapicerki w samochodzie zrobiłem mały test i uprałem sobie coś jeszcze, czyli tapicerkę na krzesłach w domu. Sprawdziłem na czymś łatwiejszym do umycia i suszenia, jak się tym odkurzaczem posługiwać i jak skutecznie wyciąga wodę. Testy wypadły pomyślnie, krzesła zostały doprane, można myć auto.
Wybór pory dnia
Bez większych obaw przystąpiłem do prania foteli w samochodzie, skupiając się na siedziskach. Wcześniejsze obawy dotyczyły możliwości powstania zacieków i tego, że gąbka w fotelach nasiąknie tak mocno, że nawet z odkurzaczem piorącym nie wyciągnę tej wody.
Fotele można umyć dowolną szczotką, nie potrzebny jest odkurzacz, ale to suszenie, czyli usuwanie wody, jest problemem. Nie chciałem zacieków, nie chciałem, żeby coś mi gniło, czy korodowało. Wcześniej nie zamierzałem prać foteli samochodowych bez odkurzacza wyciągającego wodę. Zamoczenie foteli w chłodny deszczowy dzień byłoby proszeniem się o kłopoty, większe niż zacieki. Bałem się, że nigdy ich nie dosuszę. Po próbach odkurzacza bałem się znacznie mniej, ale i tak czekałem na słońce.

Na wszelki wypadek na dzień prania wybrałem bardzo słoneczny dzień. Gdyby odkurzacz miał za słabo wyciągać wodę z foteli, proces suszenia miało zakończyć mocno świecące słońce. Musiałem się też przygotować, bo nie mam możliwości podpięcia odkurzacza do gniazdka w przydomowym garażu. Dlatego zaopatrzyłem się w bardzo długi przedłużacz i puściłem go przez chodnik. Prałem w środku dnia, by mieć możliwość wyboru dobrego miejsca i przestrzeń na parkingu na otwarcie wszystkich drzwi.
Pranie jest proste
Sam proces prania jest dość prosty. Najpierw trzeba fotele porządnie odkurzyć. Przyznaję, że niezbyt się do tego przyłożyłem. Następnie należy użyć przycisku umieszczonego na końcówce i zmoczyć czyszczoną powierzchnię wodą z płynem. Woda leci dość szerokim strumieniem i płyn piorący poleci najprawdopodobniej poza powierzchnię fotela. Nie da się tu zachować dużej precyzji.

Nie ma dużej różnicy, czy użyjemy wąskiej, czy szerokiej końcówki. Węższa przyda się przy czyszczeniu takich elementów, jak boczki drzwi, ale też nie dotrze wszędzie.

Następny etap też nie jest szczególnie skomplikowany, bo zmoczoną powierzchnię szorujemy końcówka odkurzacza, na której na stałe jest zamocowana szczotka. Trochę trudno to dostrzec, ale zapewne odkurzacz cały czas trochę wciąga wodę, bo ssanie jest wtedy włączone.

To są te bardzo przyjemne etapy, niestety potem następuje etap gorszy, bo trzeba wodę z foteli wyciągnąć. Żeby to zrobić, trzeba dość mocno napierać na fotel końcówką szczotki. Ostrzegam, to jest męczące, ręce bolą, bo trzeba solidnie naprzeć na ukrytą pod powierzchnią gąbkę. Inaczej nie wyciągniemy wody.
Tu też pojawia się jedyna wada tego urządzania, jaką dostrzegłem. Przydałaby się blokada przycisku do zraszania powierzchni. W trakcie napierania, łatwo jest jest go niechcący wcisnąć i zmoczyć to, co przed chwilą wysuszyliśmy. To naciskanie jest esencją całego procesu i jednocześnie jest najbardziej czasochłonne i - przypominam - męczące.
Pranie było skuteczne
Dobra wiadomość jest taka, że wszystko zakończyło się szczęśliwie. Fotele są już czyste, nie ma mowy o żadnych zaciekach. Jeśli coś jeszcze wymaga doczyszczenia, to dlatego, że nie chciało mi się manewrować w trudno dostępnych miejscach w trakcie upału. Upał był jednak konieczny, bo nie można się nastawiać na to, że po wyciągnięciu wody, dostaniemy idealnie suchy fotel. Powierzchnia zawsze będzie wilgotna, to jest ułatwienie procesu schnięcia, a nie całkowite suszenie.

Odkurzacz wyciągał wodę dość skutecznie. To czy woda ciągle znajduje się w fotelu, można obserwować przez przezroczyste pokrycie końcówki szczotki. Polecam często odrywać końcówkę i przykładać ponownie, bo sam widok wody tańczącej pod przezroczystym może być mylący. Im bardziej płaski jest nasz fotel, tym praca jest prostsza. Węższa końcówka przyda się, gdy fotel ma więcej załamań i przy wspomnianych boczkach drzwi, ale nie ma wielkiej różnicy przy korzystaniu z tych dwóch końcówek. Dodam jeszcze, że zmarnowałem sporo płynu i wody, bo przygotowałem sobie cały zbiornik, a w rzeczywistości wykorzystałem niewielką ilość.
W myjniach spokój
Może ktoś czeka teraz na słowa, że to już jest koniec myjni samochodowych, przy tak niskich cenach sprawnych odkurzaczy piorących, ale te słowa nie padną. Wcale się nie palę do prania całej tapicerki w samochodzie, bo przypominam, że umyłem tylko siedziska foteli, bez pleców, po macoszemu traktując boki foteli, czy boczki drzwi.
Nie wiem, ile złotych zaoszczędziłem, zależy czy liczyć rynkową wartość prania samych foteli, czyli całości tapicerki obecnej w samochodzie. Na pewno minimum 300, ale może upiorę coś jeszcze. Co nie zmienia tego, że z zakupu i efektu czyszczenia foteli jestem zadowolony.



