Ważna informacja dla jadących przez Warszawę. Wasze szanse na mandat znacząco wzrastają
Czas na skrajny warszawocentryzm. Uwaga, jeden z najczęściej mijanych fotoradarów odwrócono. Czyha teraz na kierowców, którym znaki nakazują naprawdę wolną jazdę. Liczba mandatów zapewne szybko rośnie.
„Uważaj, tu jest fotoradar”. „Nieeeee, luz, on jest w drugą stronę!”. Znacie takie wymiany zdań? Założę się, że większość z was odbyła je przynajmniej raz, gdzieś na dobrze znanej trasie koło domu albo niedaleko biura. Kiedyś fotoradary często zmieniały miejsca i kierunki. Można było się naciąć albo trafić np. na mobilny patrol straży miejskiej z magicznym urządzeniem robiącym drogie zdjęcia. Teraz żółte słupki i pudła raczej nie zmieniają kierunku. Znaki ostrzegające o fotoradarach stoją w obydwie strony, ale lokalni wiedzą, że jadąc w jedną z nich nie muszą zdejmować nogi z gazu. I czasami mogą się zdziwić.
Fotoradar na Wisłostradzie w Warszawie został właśnie przestawiony
Jeśli kiedyś byliście samochodem w Warszawie, są spore szanse na to, że jechaliście po Wisłostradzie. Znienawidzona przez aktywistów trasa („autostrada w centrum!”) biegnie wzdłuż rzeki i zapewnia całkiem miłe widoki - mija się np. Stare Miasto. W nadchodzącym kawałek dalej tunelu, niegdyś najdłuższym w mieście, niczego oczywiście nie pooglądamy. Ale przy wyjeździe można zobaczyć błysk.
Wcześniej, przez wiele lat, fotoradar był ustawiony tak, by zagrozić kierowcom jadącym w stronę Wilanowa - czyli tym, którzy dopiero wjadą do tunelu. Obowiązuje tam ograniczenie do 50 km/h. Stała strategia kierowców wyglądała następująco: najpierw zwalniamy przed fotoradarem do 30 km/h (na wszelki wypadek, bo po co jechać płynnie), a potem w tunelu przyspieszamy do 110 km/h (co grozi utratą prawa jazdy na trzy miesiące). Teraz fotoradar ustawiono tak, by robił zdjęcia jadącym w kierunku Żoliborza, czyli wyjeżdżającym z tunelu.
Na tym odcinku obowiązuje ograniczenie do 40 km/h
Wszystko przez prowadzone tam roboty drogowe. Jeśli ktoś jedzie w tunelu przepisowo, nie musi mocno zmienić prędkości. Ale większość kierowców czeka mocne hamowanie. Wielu będzie zaskoczonych, więc fotoradar zapewne ma teraz masę roboty. Szanse na mandat w Warszawie znacząco wzrastają.
Nie wiadomo, czy to już stałe ustawienie radaru, czy po zakończeniu robót wróci do patrzenia w drugą stronę. Jak widać, niczego nie można być pewnym, nie można się przyzwyczajać, a przede wszystkim - należy jeździć przepisowo.
Co z tego wpisu wynika dla kogoś, kto nie jest z Warszawy?
Wiem, że to paskudny warszawocentryzm - poświęcić cały artykuł fotoradarowi w Stolicy. Ale nawet jeśli nie jesteście z Warszawy, pewnie prędzej czy później do niej wjedziecie - i jest wtedy duża szansa, że nawigacja poprowadzi was Wisłostradą.
Poza tym, możecie się teraz pośmiać z warszawiaków, którzy dostają mandaty. No i pomyśleć, że nie warto przywiązywać się do tego, w którą stronę ustawiono wasz lokalny fotoradar. Jeżdżenie przepisowo się opłaca i oszczędza stresu.
PS A może wszystkie fotoradary powinny być ukryte i niepoprzedzone znakiem?