Święto motoryzacji włoskiej za nami. Oto co przegapiliście, jeśli nie byliście na zlocie Forza Italia 2022
Zloty samochodów włoskich organizowane przez Forza Italia 2022 był klasą sam dla siebie. W tym roku pogoda przeprosiła za zeszłoroczną wpadkę i cały dzień była wspaniała.
Do tradycji już należy, że na każdą Forzę staram się przyjechać innym pojazdem. Byłem już Toyotą Starlet przebraną za Lancię Lamperię, byłem Fiatem 126p i FSM Seicento, Lancią Kappą, Fiatem 1100, motorowerem Fantic Issimo, a na Forza Italia 2022 – Fiatem Seicento, z którego sam zrobiłem samochód zieleni miejskiej. Wystarczyło nakleić taśmę i napis, a na dachu postawić żółtą lampę sygnałową.
Projekt był oczywiście genialny i wzbudził wielkie zainteresowanie. Ale dość o mnie, pomówmy o zlocie.
Przekrój włoskiej motoryzacji, który można spotkać na tym zlocie, jest zaiste niezwykły. W jednym rogu zlotu stoi Fiat Doblo, a w drugim Ferrari Testarossa obok Lamborghini Diablo.
Ja jednak najbardziej kocham samochody marki Maserati, nie wiem dlaczego. Mają dla mnie jakiś taki mięsny charakter.
Jeśli chodzi o Ferrari, moim stałym faworytem jest model 412, tu dodatkowo z automatyczną skrzynią biegów.
Przejechałem się na powyższej Lambretcie. Ma trzy biegi obsługiwane z kierownicy. Niesamowite ile jest z tym babrania. Wynalazek wariatora zmienił w ogóle istnienie skuterów. Jazda czymś takim to zadanie tylko dla hobbisty.
Alfa Romeo Spider z czasów, kiedy tył jeszcze jakoś pasował do przodu.
Podczas zlotu odbył się rajd nawigacyjny, na który nie pojechałem, bo byłem zbyt zajęty znajdowaniem wspaniałych samochodów i podziwianiem ich.
Żartuję, ale naprawdę na zlocie był Fiat Uno z silnikiem Busso.
Zlot ma luźną atmosferę, ludzie się spotykają, gawędzą o sztuce, włoskiej kuchni i gdzie dostać kolektor ssący do 3.0 V6 Busso.
Z roku na rok coraz mocniej widać scenę klasycznych Cinquecento i Seicento.
Nie znam się nic a nic na motocyklach, ale zastanawiam się dlaczego jedni producenci dają silnik V2 wzdłużnie, a drudzy poprzecznie. W obu przypadkach to bez sensu, w motocyklu zupełnie wystarcza jeden cylinder.
Gdybym miał wybrać jakiś samochód, którym wróciłbym ze zlotu do domu, to byłby to ten:
Można cały dzień chodzić po terenie zlotu i wciąż natykać się na nieznane wcześniej ciekawostki, jak ta parka:
To są te stare:
A to te nieco mniej stare, ale już nie nowe.
Jeśli macie włoskie auto, to po prostu trzeba na to wydarzenie przyjechać. Chyba że macie włoskie auto, ale nie interesujecie się motoryzacją. Ponoć tacy ludzie istnieją, sam znam dwie takie osoby.
W każdym razie, podsumowując, tak się właśnie robi zloty. Towarzystwo pałacu, drzew, jeziorka podnosi prestiż o 500 procent. Dlatego musiałem go obniżyć udając pracownika zieleni miejskiej. A tak przy okazji, to zgłosiłem dziś ponad 300 aut parkujących na trawniku. Zlot zlotem, ale o zieleń trzeba dbać.
Zdjęcia: Chris Girard