Szalone projekty tuningowe wcale nie umarły: oto Fiat Uno V6 Busso
Fiat Uno z 3-litrowym silnikiem V6 z Alfy GTV od kilku dni robi furorę w sieci. I to nie tylko w Polsce. Nic zresztą dziwnego. Ludzie dziwią się, jak komuś udało zmieścić się takiego potwora pod maską małego Uno. My, zamiast się dziwić, skontaktowaliśmy się z pomysłodawcą tego projektu.
Wbrew pozorom nie był to właściciel tego samochodu, a jego znajomy. Wieloletni członek klubu Uno Polska, Wojciech znany jako „Glaca”, który ma na koncie niezliczoną liczbę modyfikacji tego modelu Fiata. Od wsadzania tam jednostek 1,2 l z Bravy, przez 1,6-litrówki ze Sieny, aż po grubsze projekty w stylu 2-litrowej benzyny z Alfy 155 albo silnika z Cromy o tej samej pojemności, z dołożonym turbo. Ten ostatni silnik napędza zresztą obecnie Uno Glacy, którym kilkanaście lat temu wyjechał z polskiego salonu Fiata.
Uturbione 286 koni i 400 Nm momentu w tak lekkim samochodzie zrobiło na tyle duże wrażenie na znajomym Wojtka, Piotrze, że zapragnął on jeździć czymś podobnym. Ale Wojtek miał inny plan. Namówił znajomego na przekładkę silnika V6 Busso z Alfy Romeo, zapewniając go przy tym, że silnik ten powinien się tam zmieścić. Powinien to dobre słowo. Podczas naszej rozmowy, Wojtek śmiał się, że do momentu wkręcenia ostatniej śruby nie był do końca pewien, czy ten plan się powiedzie.
Fiat Uno z V6 pod maską był dość niecodziennym pomysłem.
Poszukiwania części składowych całego projektu zajęły właścicielowi sporo czasu. Najpierw znalazł się samochód. Czerwony Fiat Uno, w którym zagościł silnik z Alfy Romeo również kupiony był w polskim salonie przez członka klubu Uno Polska. Potem kilka razy zmieniał właścicieli (i silniki), aż w końcu trafił do Piotra, który oddał go w ręce Wojtka.
O wiele więcej czasu zajęło poszukiwanie w miarę sprawnego V6. Piotr znalazł w końcu gotowy zestaw do swapu (wiązka, silnik i skrzynia) z rozbitej Alfy GTV. Co prawda trzeba było pospawać pękniętą obudowę skrzyni biegów i wymienić kilka czujników, jednak przy tak grubym projekcie to w sumie mało znaczące detale.
Z przodu silnik muska lekko lampę. Ale z tyłu jest jeszcze cały centymetr luzu
Co trzeba zrobić, żeby zamontować poprzecznie V6 z Alfy w Uno? Wbrew pozorom nie tak dużo. Wojtek musiał „tylko” przerobić podłużnice, zrobić od zera cały układ chłodzenia (sama chłodnica pochodzi z Uno z silnikiem Diesla), dolot, ręcznie wykonane półosie i łapy silnika. Sama jednostka napędowa nie wymagała aż tak dużych modyfikacji.
Oprócz przeniesienia alternatora z tyłu na przód i usunięcia pompy wspomagania i kompresora od klimatyzacji, V6 z Alfy wpasował się pod maskę Uno, jakby był projektowany z myślą o tym samochodzie. Wiem, trochę przesadzam. Ze względu na absurdalną szerokość tego silnika w stosunku do szerokości auta, Wojtek zamontował też dłuższe wahacze i zwrotnice z Fiata Sieny (żeby samochód mógł skręcać).
Na sam koniec pozostała przeróbka pedałów - Alfa GTV miała już elektroniczną przepustnicę z potencjometrem i hydrauliczne sprzęgło. Jeśli zaś chodzi o hamulce, to za dawcę serwa i pompy posłużył Fiat Coupe. Do tego na przód weszły tarcze 284 mm z Coupe/Marei z zaciskami z Lancii Kappa, z adapterami własnoręcznie zaprojektowanymi przez Glacę. Jeśli chodzi o tył, to trafiła tam cała belka z Uno Turbo, z seryjnymi hamulcami. Według Wojtka, tył Uno jest tak lekki, że montowanie tam mocniejszych hamulców nie ma po prostu sensu.
Wybór V6 Busso montowanego w Alfie GTV okazał się być strzałem w dziesiątkę. Okazuje się bowiem, że ten model Alfy montowany był na płycie podłogowej bardzo podobnej do tej, na której Włosi składali Fiaty Bravo, Brava i Marea. Zdaniem Wojtka, GTV ma więcej wspólnego z Uno, niż z większymi modelami Alfy Romeo.
Jak to jeździ? Wojtek twierdzi, że bardzo fajnie.
Jeśli chodzi o samą jazdę tym samochodem, to podobno jest super. Od 0 do 100 km/h udało się go rozpędzić w 5,9 sekundy i to w nienajlepszych warunkach pogodowych. Zdaniem Wojtka, na suchej nawierzchni i na rozgrzanych oponach dałoby się urwać jeszcze pół (albo więcej) sekundy. 220 KM i 270 Nm momentu obrotowego w wolnossącej jednostce zamontowanej w samochodzie, który waży 1030 kg nie wbija co prawda w fotel, tak jak uturbiony silnik, ale zapewnia za to o wiele większą elastyczność.
Uno Busso „ciągnie od samego dołu i nie przestaje, aż do momentu, w którym kierowca musiałby być szalony, żeby dalej trzymać gaz w podłodze. Jeśli chodzi o zwrotność, to podobno „daje radę”. Chociaż Wojtek zaznacza, że nie jest to najlepiej prowadzący się samochód na świecie.
Za to na pewno jedyny, jeśli chodzi o taką konfigurację. Oprócz zmiany silnika, Uno Busso przeszedł też całkowity remont blacharski (zajął się tym inny klubowicz Uno Polska) i dostał nowy lakier - rosso corsa z palety Ferrari. Bardzo szanuję. Na wszelki wypadek odradzam ściganie się spod świateł z czerwonymi Fiatami Uno. Wasza duma może się po tym nie pozbierać.