REKLAMA

Smaży laka lepiej niż babcia naleśniki. Ford Mustang Dark Horse to ostatni taki wóz

Przez tydzień na parkingu pod moim blokiem mieszkał Ford Mustang Dark Horse. W tym czasie było mokro i zimno, było też sucho i ciepło. I wiecie co? To nie ma znaczenia. Ten wóz wszędzie i zawsze chciałby jechać bokiem. I to jest piękne.

Ford Mustang Dark Horse
REKLAMA

Ile razy słyszeliście już, że to jest „ostatni taki samochód”? Tym razem nie ma w tym krzty przesady. Pisałem niedawno, że sprzedaż Mustanga wzrasta. Tak się dzieje, ponieważ jego konkurenci - Dodge Charger oraz Chevrolet Camaro - nie żyją. Poza tym w USA wycofuje się silniki V8 nawet z pickupów. I dlatego stwierdzam, że nowy Ford Mustang to naprawdopodobniej ostatni fabryczny muscle car z silnikiem V8.

REKLAMA
Ford Mustang Dark Horse

Mustang był mój przez kilka dni, a potem tęsknota

Dlaczego? Bo ze mnie dobry chłopak był i żaden muscle car na moim podwórku wcześniej nie gnił. A teraz pojeździłem czarnym koniem i zrozumiałem, jak bardzo spóźniłem się na festiwal o nazwie "V8 dla każdego entuzjasty, bez względu na stan konta i pochodzenie".

Z tym stanem konta to może odrobinę przesadziłem, bowiem cennik Mustanga Dark Horse zaczyna się od 358 500 zł za wersję ze specjalnym 6-biegowym manualem Tremec. Jakby ktoś uznał, że to za dużo, to „zwykły” Mustang GT też ma V8 o prawie identycznej mocy (446 KM zamiast 453 KM), a kosztuje rozsądniejsze 303 500 zł.

Zostaliście ostrzeżeni

Uczciwie ostrzegam, że jeżeli przeczytacie tekst do końca, to możecie uznać, że warto jednak dołożyć do wersji Dark Horse. Na pocieszenie dodam, że to cena za prawie kompletne auto. Dopłacić można jedynie za kilka rzeczy, z których realną wartość dla mnie mają dwie - automatyczna skrzynia biegów o 10 przełożeniach za 15 tys. zł oraz aktywne zawieszenie MagneRide za 10 tys. zł. No dobra, jeżeli jesteście szczupli i chcecie używać Mustanga na torach, to być może warto również dokupić sportowe fotele Recaro, ale ostrzegam, że nie mają nawet podgrzewania. Moim zdaniem co dzień lepsze będą te „zwykłe”. Skupmy się na najważniejszym, czyli wrażeniach z jazdy, ale...

Najpierw króciutko o ustawieniach

Testowany egzemplarz ma automatyczną przekładnię oraz aktywne zawieszenie. Ich praca zmienia się w zależności od trybu jazdy. Trybów jest kilka. Są trzy ciekawe, czyli sportowy, torowy oraz specjalny do drag-racingu. Są też trzy mniej ciekawe, czyli normalny, specjalny do śliskiej nawierzchni i spersonalizowany. Ten ostatni można uczynić ciekawym w menu MyMustang. Dodam tylko, że Fordowi jest zasadniczo obojętne, w którym jest trybie, bo to prawie zawsze dzikus - jedyny wyjątek stanowi zestaw ustawień na złą pogodę.

Mustang lubi pokazywać kierowcy, że ma duży silnik

To V8 o pojemności 5.0, mocy 453 KM oraz momencie obrotowym 540 Nm. Sprint od zera do setki zajmuje 4,4 sek., a prędkość maksymalna to 250 km/h. Mustang lubi chwalić się swoją mocą. Jak? Muśnij gaz, a ogromny moment obrotowy trafia na tylne koła i momentalnie nadrywa przyczepność. Już wiem, co oznacza literka P w nazwie opon „P ZERO”. W przypadku Dark Horse'a owe „Pe" odnosi się do słowa przyczepność, bo bywa zerowa. Chcesz ruszyć sportowo? Tylna oś zrywa przyczepność. Chcesz ruszyć dynamicznie? Tylna oś zrywa przyczepność. Chcesz ruszyć normalnie? Tylna oś zrywa przyczepność. Chcesz ruszyć na spokojnie? Tylna oś zrywa (czasami) przyczepność. Ten typ tak ma.

Ale nie martwcie się - nad wszystkim czuwa ESP

Kierowca ma czuć, że tył tańczy, ale tylko tyle. Dopóki nie wyłączy kontroli trakcji, to te zrywy są kontrolowane. Cyfrowy mózg robi co może, żeby podnieść ciśnienie, ale jednocześnie dba o to, żeby kierowca nie stał się gwiazdą YouTube'a. W Dark Horsie ta harmonia wariactwa z normalnością działa bezbłędnie (również na mokrej nawierzchni), a to zasługa m.in. dostępnego w tej wersji tylnego mostu z mechaniczną szperą typu TorSen (wersja z manualem ma „zwykły” tylny most).

Mustang potrafi zapanować nad temperamentem użytkownika, ale nie jest dla każdego

Mianowicie jeżeli auto trafi w ręce kierowcy bez doświadczenia z szalejącą tylną osią, to może być różnie. W momencie, gdy tył „wstanie” to kontrreakcja kierowcy może być chaotyczna, nieodpowiednia i wtedy niebezpieczna. Jest też druga strona tego medalu. Sytuacja, kiedy kierowca czuje się zbyt odważnie i chce powalczyć z Mustangiem w pełnym poślizgu. Auto zachęca, bo ma do tego specjalny driftingowy hamulec ręczny, a wtedy... może być różnie.

Ford Mustang Dark Horse

A czy da się jeździć normalnie?

Da się - Dark Horse to dobry cruiser i nawet potrafi być oszczędny. Jadąc za tirem po autostradzie udało mi się nawet uzyskać spalanie na poziomie 6,9 litra na 100 km. Przypominam, że mówimy o V8 5.0, a nie 3-cylindrowym 1.2. Zrobiłem to, żeby sprawdzić, czy się da i więcej tego nie zrobię, bo to nie ma sensu. Jak się ma duże, wolnossące V8 pod maską to trzeba z tego korzystać. Wtedy auto pali 20 -30 litrów w mieście, ale nie można się na niego za to gniewać - przecież ten silnik kręci się prawie do 8 tys. obr./min. Widząc jak obrotomierz domyka 7,8 tys. obr./min człowiek zadaje sobie pytanie, czy aby na pewno ten limiter z Porsche 911 to coś wyjątkowego...

Silnik V8 - kilka słów od strony technicznej

5-litrowa V-ósemka dysponuje stalowym kutym wałem korbowym, wzmocnionym powłoką polimerową oraz korbowodami z kutej stali spiekanej. To właśnie te technologie zapewniają niezawodną pracę w wysokim zakresie prędkości obrotowych. Są też nowe wałki rozrządu oraz zmienne fazy rozrządu Ti-VCT, które dbają o dostateczną moc w szerokim zakresie prędkości obrotowych. Oprócz tego Dark Horse ma dodatkowe chłodnice: oleju silnikowego, oleju przekładniowego i tylnego mechanizmu różnicowego. Jest też lżejsza chłodnica silnika z wylotem w masce, którą obsługują wydajniejsze wentylatory chłodzące.

Ford Mustang Dark Horse

Ostatnia rzecz do omówienia w temacie V8 to dźwięk

Mustang Dark Horse ma cztery ogromne końcówki układu wydechowego, które ryczą. Nie wiem jakim cudem Fordowi udaje się sprzedawać w EU tak głośny samochód, ale cieszę się, że tak jest. Mustang ma aktywny układ wydechowy i aż cztery ustawienia: cichy, normalny, sportowy, wyścigowy. Te określenia należy tłumaczyć jako głośny, bardzo głośny, super głośny oraz super głośny inaczej. Ten dźwięk uzależnia, na dodatek nie ma w nim buczenia i nie denerwuje - nie boli głowa. To wciąga do tego stopnia, że można by robić tylko przegazówki na postoju a i tak jest super. Bo w Mustangu postojowy revilimiter jest ustawiony specjalnie pod dobrą zabawę i kiedy odbija, to rusza się całe nadwozie. Na dodatek motor bardzo szybko uzyskuje temperaturę pracy - nie trzeba długo czekać, żeby bezpiecznie „dać mu na zimnym”.

Wygląd/nadwozie/wnętrze

Nowy Mustang wygląda jak... stary Mustang po bardzo dużym liftingu. Ford mówi, że to nowa generacja, ale to jest jak z Passatem B6 i B7. Niech wam to nie przeszkadza, bo przykłady konkurencji pokazują, że albo to, albo nic.

Ford zaskakuje praktycznością

Moje dzieci wygodnie siedzą z tyłu, a bagażnik z palcem w nosie mieści tygodniowe zakupy dla czterech osób. Tylko nie karzcie dorosłym jeździć z tyłu. Dwie osoby się zmieszczą, ale najlepiej jakby nie miały głów - brakuje na nie miejsca. Aha no i multimedia są dobre (siedzi tam jakiś chipset do gier komputerowych) i mają ciekawy tryb retro w stylu Mustanga Fox Body.

Ford Mustang Dark Horse

A czym wyróżnia się Dark Horse?

Dark Horse to taka wersja z pazurem oraz z potencjałem do tuningu. Z przodu zderzak ma czarny wsad błyszczącymi „kłami”. Są też przyciemnione klosze reflektorów LED i błyszczący czarny grill z trapezoidalnymi wlotami powietrza. Dark Horse ma również tylny spojler i dyfuzor. Tradycyjne emblematy zostały zastąpione logo Dark Horse na przednich nadkolach, klapie bagażnika i w progach drzwiowych. Testowany Mustang ma również lakier metaliczny Blue Ember w chłodnym, ciemnym odcieniu, który w świetle emituje ciepły blask - piękna sprawa. Auto ma również zaciski hamulcowe z logo Brembo na obu osiach.

Wady

Mustang to bardzo wyrazisty pojazd i można napisać filozoficznie. Mianowicie, jeżeli szukacie spokoju i ciszy, to wszystkie jego zalety mogą w ułamek sekundy stać się wadami. Mógłbym tutaj zakończyć, ale Dark Horse ma kilka małych przywar. Brakuje np. czujników parkowania z przodu. Kamera 360 też by się przydała, ale niestety i jej brak.

Poza tym duże drzwi wymagają większej niż zwykle ilości miejsca na parkingach, żeby wygodnie wejść i wyjść. Zdziwienie u mnie wzbudził również sposób montażu fabrycznego subwoofera w bagażniku. Głośnik jest przykręcony ogromnymi śrubami, a ich główki są zupełnie nieosłonięte. Moim zdaniem to niepotrzebnie i niesłusznie sugeruje, że inżynierowie kiepsko się przyłożyli do swojej pracy.

Teraz wiecie już wszystko

Moim zdaniem to ostatni taki samochód, przynajmniej w Europie. Bardzo cieszę się, że miałem okazję go spróbować. Zżyłem się z nim o wiele bardziej niż bym chciał. Za każdym razem, kiedy tylko silnik V8 ryczał, to ja się cieszyłem, moje dzieci się cieszyły i chyba wszyscy się cieszyli. Mustang wprowadza kierowcę i pasażerów w nastrój dobrej zabawy i to takiej niespodziewanej, bo podczas wykonywania prozaicznych, codziennych czynności. W dzisiejszych czasach kilka dodatkowych uśmiechów każdego dnia to bezcenna rzecz. Szkoda czarny koniu, że musiałem cię oddać do stajni. Miałbyś u mnie dobrze.

REKLAMA

Zdjęcia: Krzysztof Kaźmierczak

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA