W tej Hondzie musisz być ostrożny jak saper. Jeden błąd i po samochodzie
Elektryczny HR-V w Chinach nazywa się e:NS1 i jest produkowany we współpracy z Dongfengiem. Czy tam nie mają progów zwalniających?

Japoński producent ma za sobą lata doświadczeń z elektryfikacją gamy, ale dotąd poprzestawał raczej na modelach hybrydowych, niż pełnych elektrykach. Honda e nie stała się sprzedażowym przebojem, a CR-V czy HR-V to wciąż co najwyżej hybrydy, a nie samochody w pełni elektryczne. To oczywiście ma się zmienić, Honda zapowiedziała, że do 2025 r. będzie sprzedawać wyłącznie zelektryfikowane modele, przybywać ma też tych całkowicie elektrycznych.
Póki co kolejną elektryczną Hondę dostali Chińczycy
Kolejną, bo po tamtejszych ulicach jeździ już opracowany we współpracy z GAC-em model VE-1. Teraz dołączy do niego elektryczny wariant modelu HR-V, nazwany e:NS1. W zasadzie zupełnie byśmy go pominęli, gdyby nie jeden detal. O ten:

To coś, co widać pod podwoziem, to pakiet akumulatorów o pojemności 53,6 lub 68,8 kWh pozwalający na przejechanie 420 lub 510 kilometrów.

HR-V opracowano na platformie zaprojektowanej dla napędów spalinowych i hybrydowych, wygląda na to, że nikt nie planował budować na niej elektryka, ale jednak zaszła taka potrzeba, więc akumulatory wylądowały gdzie wylądowały – pod podłogą, znacząco wpływając na prześwit auta. Jestem bardzo ciekawy jak taki e:NS1 radziłby sobie z pokonywaniem progów zwalniających w mojej okolicy – śmiem przypuszczać, że na kilku mógłby zawisnąć na dobre. Albo conajmniej porządnie porysować sobie osłonę baterii. A jakby taki próg przegapić, i konkretnie w niego walnąć – kto wie, czy auto nadawałoby się do dalszej jazdy. Biorąc pod uwagę koszt zestawu akumulatorów – taka przygoda mogłaby zamienić się w szkodę całkowitą.

e:NS1 różni się też od naszego HR-V-a w środku
Ma zupełnie inne przełączniki do zmiany kierunku jazdy (w HR-V to wciąż klasycznie wyglądająca dźwignia zmiany biegów), a panel zegarów zastąpiono ekranem. Jednak uwagę we wnętrzu przykuwa głównie ekran centralny o przekątnej 15,2 cala. Kiedyś mieliśmy takie w komputerach domowych, ba, do dzisiaj stosuje się podobne w laptopach. W Hondzie mają takie w autach.

A właściwie w Dongfeng-Hondzie, o czym przypomina napis na pokrywie bagażnika. Co ciekawe – w tej części auta nie ma charakterystycznego logotypu marki, zamiast tego jest po prostu duży napis. Tak, żeby w gąszczu setek, a może tysięcy chińskich marek nikt się nie pomylił z czym ma do czynienia.
