REKLAMA

Czyżby Stellantis randkował z odwiecznym wrogiem? Czy związek z rozsądku wypali?

W skład Stellantis wchodzą m.in. francuskie marki Citroen oraz Peugeot. Od dekad ich największym konkurentem (wrogiem?) jest Renault. Okazuje się, że teraz koncerny stojące za każdą z tych marek mają szansę się połączyć w jedno motoryzacyjne supermocarstwo.

Czyżby Stellantis randkował z odwiecznym wrogiem? Czy związek z rozsądku wypali?
REKLAMA

Stellantis ma kłopoty i nie jest to tajemnica. Z kolei Renault radzi sobie nieźle i gra istotną rolę w aliansie Renault–Nissan–Mitsubishi. Jednak również nie jest tajemnicą, że stosunki na linii Nissan-Renault nie są zbyt ciepłe, a japońska firma usilnie stara się wykupić od Francuzów. Teoretycznie mamy więc sytuację, w której oba koncerny motoryzacyjne z korzeniami we Francji mogą być zainteresowane współpracą. 

REKLAMA

Ptaszki ćwierkają, że wielcy bossowie rozważają połączenie się Stellantis oraz Renault

Podobno nawet francuski rząd z prezydentem Macronem na czele byłby za takim posunięciem. Wyobrażam sobie, jak pytano polityków o zdanie na ten temat. Ktoś zagaił: „Zaraz, zaraz, a monopol?” I w odpowiedzi usłyszał: "Qui Qui, sklep z winami jest za rogiem”.

Oczywiście na chwilę obecną szefostwo obu koncernów stanowczo dementuje doniesienia na ten temat. Wszyscy oficjele twierdzą, że perspektywa, aby dwaj giganci motoryzacyjni mieli połączyć się w superpotęgę motoryzacyjną, to jedynie spekulacje.

A co jeśli ten sojusz dojdzie do skutku?

Jeżeli doszłoby do połączenia się koncernów Stellantis oraz Grupa Renault, to mógłby zrodzić się największy koncern motoryzacyjny świata. Tak wielki, że przyćmiłby swą potęgą Grupę Volkswagen w Europie, a na świecie potencjalnie nawet zagroził Toyocie. Ale to wciąż nie wszystko...

Media spekulują, że nie w rozmowach biorą udział nie tylko Stellantis i Renault

Do stołu podobno siada również niemieckie BMW. Te trzy filary mogłyby połączyć się w coś na kształt „Airbusa” branży motoryzacyjnej. Przyznam szczerze, że nie rozumiem BMW, bo przez ostatnie lata niemiecka korporacja podejmowała świetne decyzje biznesowe. Po co im taki problem?

Co dalej?

Tak jak napisałem wcześniej - wszyscy stanowczo zaprzeczają, że jakiekolwiek rozmowy mają miejsce. Nic nie chcę sugerować, ale zaprzeczanie wszystkiemu to rutynowe działanie w obawie np. przed reakcją światowych giełd. Tymczasem okazuje się, że osoby z najwyższych stanowisk we wszystkich trzech korporacjach już niedługo będą mieli dogodną okazję, żeby porozmawiać na temat fuzji. Na nadchodzącym Paris Motor Show można umówić się za "parawanem stoiska” bez wzbudzania zbędnego szumu medialnego. 

Na koniec dodam, co podała Agencja Reutera. Mianowicie CEO Stellantis Carlos Tavares oraz CEO Grupy Renault Luca de Meo (którego miałem okazję poznać osobiście) mają wziąć niedługo razem udział w imprezie poświęconej sztuce w stolicy Francji. O czym będą rozmawiać? Tego nie wiemy. 

REKLAMA

W każdym razie jeżeli usłyszycie niedługo, że Stellantis wchodzi w fazę rozmów dotyczących fuzji z Renault oraz BMW, to pamiętajcie, że to właśnie nas czytaliście to tym po raz pierwszy.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA