Oto nowe Chevrolety Tahoe i Suburban. Downsizing? Zły adres
Chevrolet zaprezentował nowe generacje swoich dużych SUV-ów: Tahoe i Suburbana. Będą większe, ale i jeszcze bardziej... cóż... SUV-owate.
Tahoe i Suburban to jedne z najbardziej znanych modeli Chevroleta. Szczególnie ten drugi, bowiem jego nazwa była w użyciu już w latach 30. XX w. - Tahoe dołączył do gamy modelowej dopiero w 1991 r. Od tego czasu obowiązuje dość prosty podział - auta są praktycznie identyczne pod względem konstrukcyjnym, ale Suburban ma dłuższy rozstaw osi, czyniąc go - jak na europejskie warunki - autem wręcz olbrzymim.
Część z was jest zapewne zaintrygowana tym, w jaki sposób tak wielkie SUV-y można jeszcze bardziej uSUV-owić. Cóż, sprawa jest w tym przypadku prosta: jak dotąd oba te Chevrolety (jak i inne modele bazujące na nich, np. GMC Yukon czy Cadillac Escalade) nadal korzystały ze sztywnej tylnej osi. Jej dni są już policzone.
Nowa generacja, zbudowana na bazie platformy T1, otrzymała całkowicie niezależne zawieszenie.
Nie jestem przekonany, czy nabywcy uterenowionych odmian Z71 będą z tego zadowoleni, ale cała reszta powinna się ucieszyć. Stawiam dolary przeciwko orzechom, że dzięki tej zmianie SUV-y General Motors zaczną się zauważalnie lepiej prowadzić, niekoniecznie przy tym tracąc na komforcie. Tym bardziej, że wzrosły też wszystkie wymiary obu aut - mniejszy Tahoe będzie teraz mierzyć 5351 mm długości (przy rozstawie osi wynoszącym 3070 mm, dłuższym o 124 mm niż do tej pory), a Suburban aż 5732 mm (z rozstawem osi 3406 mm, wydłużonym o 104 mm w stosunku do dotychczasowego modelu).
Jeśli w tym momencie z niepokojem oczekujecie już informacji o usunięciu z gamy silników V8 i zastąpieniu ich czymś 2-litrowym i turbodoładowanym - mam dobrą informację.
Tak się nie stanie. Downsizing musi sobie poszukać miejsca gdzieś indziej.
Oznacza to, że pod maskami obu aut nadal królować będą wolnossące silniki 5.3 i 6.2 V8 (wiedzieliście, że mają one handlową nazwę EcoTec3?). Oczywiście nie ma cudów - mamy 2019 rok, nie obejdzie się bez kilku sztuczek służących oszczędzaniu paliwa. Będziemy więc mieć do czynienia z bezpośrednim wtryskiem paliwa i układem odłączania cylindrów (i to na... 12 różnych sposobów). Ale nie martwcie się - to nadal są te klasyczne, 16-zaworowe silniki OHV, które tak uwielbiamy. Mocy i momentu obrotowego też nie zabraknie. Mniejszy motor ma oferować 360 KM i 519 Nm, a większy - 426 KM i 623 Nm. Oba silniki będą standardowo łączone z automatyczną skrzynią biegów o 10 przełożeniach. Do wyboru będzie napęd na tylną lub na obie osie (ten drugi będzie seryjny w Z71).
Ale w gamie silnikowej jest i nowość. Diesel!
Jeśli zatem ktoś z jakiegoś powodu nie chciałby co miesiąc wlewać równowartości swoich zarobków do baku pod postacią benzyny bezołowiowej, będzie mógł wybrać wariant wysokoprężny. Mowa o 6-cylindrowej, rzędowej jednostce Duramax, która na tle ww. EcoTeców dzięki dwóm wałkom rozrządu w głowicy (DOHC) wygląda jak napęd ze statku kosmicznego. Ten 3-litrowy diesel zaoferuje 281 KM i 623 Nm i będzie współpracować z tą samą przekładnią co wersje benzynowe. Jedyną wersją wyposażeniową, w której nie będzie on dostępny, będzie wspomniana uterenowiona Z71 (co swoją drogą jest dość ciekawe).
Oprócz wariantu Z71, w gamie pojawią się także podstawowe LS i LT, usportowiony RST oraz 2 topowe: Premier i Prezydent High Country.
We wnętrzu oczywiście znalazł się ekran dotykowy, ale i dla przycisków jest miejsce.
Nie jest ich za wiele, ale podstawowe funkcje uda się obsłużyć bez odrywania wzroku od drogi i bez korzystania z komunikacji głosowej. Ogólnie całość nie wygląda źle, jeśli tylko człowiek się przyzwyczai do gargantuicznego podłokietnika.
Z ciekawszych elementów wyposażenia (standardowego i opcjonalnego) warto wspomnieć choćby o... 15-calowym wyświetlaczu przeziernym (HUD). Poza tym Chevrolety Tahoe i Suburban będą mogły być wyposażone m.in. w ładowarkę indukcyjną, szereg portów USB, hotspot WiFi oraz system wykrywania ruchu poprzecznego z tyłu pojazdu, obejmującego także pieszych. Będzie też dostępny pakiet dla osób zamierzających ciągnąć przyczepę. Oprócz standardowych elementów w rodzaju systemu ułatwiającego podpięcie przyczepy, będzie on też obejmować... większą chłodnicę i jej wentylator.
Opcjonalne w topowych wariantach adaptacyjne zawieszenie pneumatyczne nie tylko będzie samoczynnie zmniejszać prześwit podczas szybszej jazdy, ale będzie też oczywiście mogło zwiększyć go o maksymalnie 5 cm podczas jazdy w terenie (jeśli użyjemy reduktora; w zwykłym trybie 4WD zawieszenie podwyższy się o 2,5 cm). Auto będzie mogło się też obniżyć o 5 cm, żeby ułatwić wsiadanie.
Problem w tym, że żeby wsiąść do nowego Tahoe lub Suburbana, trzeba będzie wybrać się do Stanów Zjednoczonych.
Lub sprowadzić sobie takie auto do Europy, oczywiście. Tak czy owak i z tym trzeba będzie nieco poczekać, ponieważ nowa generacja SUV-ów Chevroleta wejdzie do sprzedaży dopiero w połowie przyszłego roku. Ceny nie są jeszcze znane. Za obecne modele trzeba zapłacić co najmniej 49 tys. (Tahoe) lub 51,7 tys. dol. (Suburban), co przekłada się na jakieś 190-200 tys. zł za bazowe wersje. Tak, to jest ten moment w którym możemy ponarzekać na europejskie ceny.