REKLAMA

Popularny model Volkswagena jest u nas 2,5 raza droższy niż dwie granice dalej

Cena VW ID.3 w Chinach spadła po raz kolejny, do szokująco niskiego poziomu. Sprawia to, że w zależności od wersji i wykorzystania dofinansowania jest on u nas 2,3-2,7 raza droższy niż na wschodzie. Wszystko dobrze, tak ma być.

niemieckie samochody
REKLAMA
REKLAMA

Cena VW ID.3 w Polsce wynosi – w przeliczeniu na dolary, żeby było łatwiej porównać z rynkiem chińskim – od 47 115 dolarów, a z dofinansowaniem od 40 465 dolarów (191-164 tys. zł). Tymczasem właśnie ogłoszono kolejną obniżkę, ponoć tymczasową, dla ID.3 w Chinach. Tym razem cena spada do poziomu 17 430 dolarów. Wszystko to dlatego, że Volkswagen ma zbyt mały udział w chińskim rynku jeśli chodzi o samochody elektryczne. Z łatwością wyprzedzają go BYD i Tesla. BYD przebija Volkswagena 3-krotnie, a Tesla aż 8-krotnie, więc niemiecki producent chwyta się różnych sposobów, by zachęcić Chińczyków do swoich samochodów elektrycznych. Oczywiście najpierw musiał dostosować cenę do konkurencji. Przy czym ID.3 mimo obniżek nadal jest nieznacznie droższy (ale też i nieznacznie większy) niż bestseller BYD-a – model Dolphin.

W tym momencie jest czas na wyrażanie świętego oburzenia

Skoro w Chinach Volkswagen może sprzedawać swój pojazd za 17,4 tysiąca, dlaczego w Polsce sprzedaje go za minimum 40 tysięcy? To skandal tyle zarabiać, coś tam coś tam, dlaczego oni majo lepiej a my gorzej, hurr durr. Z jednej strony to prawda. Z drugiej jednak trudno porównać nasze rynki i te sytuacje. Owszem, produkt jest taki sam, ale w Chinach wytwarza się go lokalnie (zajmuje się tym koncern SAIC Motor), z użyciem znacznie tańszej siły roboczej niż w Niemczech, gdzie ID.3 jest produkowany na rynek europejski. Poza tym trzeba brać jeszcze pod uwagę siłę nabywczą klienta chińskiego oraz niespotykaną na innych rynkach szaloną konkurencję. W Europie wybieramy wśród może 20-25 aut elektrycznych, w Chinach jest ich ok. 250. Przekonanie klienta, że musi skierować swoje kroki akurat do salonu VW, naprawdę nie jest łatwe. Chińscy producenci wspomagani przez rząd operują na minimalnych marżach, prują stale nowe modele i absolutnie nie mają zamiaru odpuścić swojego własnego rynku na rzecz niemieckiego hegemona. Powiedzieć, że Volkswagen ma w Chinach kłopoty, to nie powiedzieć nic. Przez lata rządził, a teraz jest bezlitośnie wygryzany.

Tymczasem w Europie sprzedaż VW ID.3 i ID.4 idzie świetnie. A już ID.Buzz to przebój, na którego czeka się nawet do... półtora roku. Czyli cena jest dobra.

tesla w niemczech

Ostatecznie wypada więc odwrócić pytanie

Skoro w Europie Volkswagen może sprzedawać ID.3 2,5 raza drożej niż w Chinach, to czemu miałby tego nie robić? W końcu wszystkie firmy powstały, żeby zarabiać pieniądze. A najlepiej bardzo dużo pieniędzy, oraz nie tylko bardzo dużo pieniędzy, ale również co roku o bardzo dużo pieniędzy więcej niż w roku poprzednim. Jedyne na co można (i należy) się oburzać, to to, że nie ma górnego limitu zarobków dla wielkich koncernów, a zwykli ludzie nijak na tym nie zyskują. Oraz na to, że wagony pieniędzy zarabiane przez koncerny nie służą niczemu innemu niż zarobienie jeszcze większych wagonów pieniędzy.

REKLAMA

Niska cena VW ID.3 w Chinach sprawia, że opłacalna mogłaby być taka akcja:

Lot samolotem do Pekinu, tam zakup nowego ID.3 i wyeksportowanie go z Chin do Europy drogą kolejową. Teoretycznie jest to wykonalne, tzn. pojazd musiałby kupić Chińczyk i sprzedać go cudzoziemcowi, a ten by go wysłał na stary kontynent. Zapewne związane z tym opłaty podniosłyby cenę do takiego stopnia, że lepiej byłoby kupić sobie ten samochód na miejscu, o kwestii gwarancji nawet nie wspominając. Ale nadal fascynujące jest, że tak skomplikowany produkt jak samochód w jednym miejscu świata może kosztować 250 proc. ceny z innego miejsca świata i żaden państwowy urząd nie każe się koncernowi tłumaczyć z takiej polityki cenowej.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA