BMW wymyśliło coś bardzo fajnego, ale nie ma odwagi tego wyprodukować
Trójkołowy, elektryczny rower cargo, ale z rozwiązaniem problemu zachowania stabilności w zakrętach. Brzmi świetnie, ale Bawarczycy chyba sami nie wierzą, że to się może biznesowo spiąć.

Hej, słuchajcie, jesteśmy wielkim koncernem o ogromnym doświadczeniu. Produkujemy samochody, motocykle, rowery zwykłe, składaki i hulajnogi. Wymyśliliśmy nawet high performance'owy M-rower. Mamy w portfolio elektryczne samochody, skutery i nawet rowery. Nie ma dla nas rzeczy niemożliwych, więc wymyślamy kolejne genialne produkty.
Zbudowaliśmy trójkołowy rower elektryczny, ale bez największej wady trójkołowych rowerów
Chodzi o to, że trójkołowe rowery cargo są super, o ile nie muszą skręcać. Naturalny skręt na rowerze czy motocyklu wiąże się z przechyleniem ciała w kierunku skrętu. A jak tu się przechylić, jeśli z tyłu ma się dwukołową platformę wyładowaną towarem? Tak jak w naszym koncepcie DYNAMIC CARGO. Wystarczy część „rowerową” połączyć z częścią „towarową” tak, by ta pierwsza mogła się przechylać, a druga pozostawała równoległa do podłoża. Nie możemy pokazać żadnego materiału wideo, który wyjaśni jak to działa. I w sumie na zdjęciach też nie, za to pochwalimy się wieloma możliwościami adaptacji części cargo. Oto one:




Oczywiście całość wspierana jest przez napęd elektryczny, zgodnie z przepisami uruchamiany za pomocą pedałów. Dzięki takiej konstrukcji każdy będzie mógł łatwo przemieszczać się po mieście, rower jest wygodniejszy, prowadzi się go równie łatwo co zwykły – to rozwiązanie ma same zalety.
To jeszcze nie wszystko, bo zbudowaliśmy nawet hulajnogę elektryczną
Jasne, tak jak rowery cargo, hulajnogi elektryczne istniały już wcześniej, ale takiej jak nasza to jeszcze nie było. Zwykłe hulajnogi elektryczne są albo duże i nieporęczne, przez co trudno je np. zabrać do pracy, czy zmieścić do bagażnika, albo malutkie i przenośne, ale za to mają problemy ze stabilnością i przestają być wygodne. Dlatego wymyśliliśmy CLEVER COMMUTE.

Hulajnogę, która jest duża i wygodna, gdy się na niej jeździ oraz mała i przenośna, gdy trzeba ją schować do bagażnika, czy wziąć pod pachę i wsiąść do windy, czy autobusu.
To dwa nowe, wspaniałe rozwiązania, które rozwiążą wiele problemów trapiących współczesne społeczeństwo. Jesteśmy z nich bardzo dumni, ale nie zamierzamy ich produkować. Może ktoś z państwa byłby zainteresowany?
Tak mógłby wyglądać najnowszy komunikat prasowy BMW na temat dwóch najnowszych projektów. Faktycznie wygląda trochę inaczej, jest napisany po korporacyjnemu, ale sprowadza się do tego samego wniosku: BMW wymyśliło coś naprawdę fajnego i nie chce tego produkować. Woli znaleźć licencjobiorców, którzy wyprodukują to sami. Biorąc pod uwagę szerokie portfolio produktów marki i dotychczasowe koszty poniesione na rozwój tych nowych projektów, trochę to dziwi. Czyżby ktoś wyliczył, że w przeciwieństwie do składaków, zwykłych hulajnóg, spinek do krawatów oraz klipsów na pieniądze, na takim sprzęcie nie da się zarobić i lepiej poszukać kogoś, kto się na to nabierze i zgodzi się zapłacić za licencję? Hej, BMW, odwagi, to naprawdę fajne pomysły!