Wspaniałe BMW z silnikiem Lexusa. Byłoby jeszcze lepsze, gdyby miało z niego również nadwozie
Świat widział już niezliczone przeróbki BMW serii 3 E30, ale ta jest zdecydowanie jedną z najlepszych. W głównej mierze dzięki doładowanemu silnikowi V8 z Lexusa.
Słyszeliście kiedyś, jak można poprawić smak dowolnej, nawet dobrej sałatki? To bardzo proste i wykonalne w dwóch krokach. Po pierwsze, należy dodać bekon. Drugim krokiem jest usunięcie pozostałych składników.
Wspominam o tej sztuczce kulinarnej nieprzypadkowo - nie darzę bowiem BMW 3 E30 jakąś szczególną sympatią i porównałbym je z taką sałatką. Doceniam wersję M3 i osiągnięcia w sporcie, ale po prostu nie chwyta mnie to auto za serce - ani od strony techniki, ani tym bardziej stylistyki. Szczerze mówiąc, wolę sobie popatrzeć na późniejsze egzemplarze na szerokiej lampie i po prostu modele w wersji kombi, niż na jakieś auta z początku produkcji tej generacji (tymczasem żona Pawła Grabowskiego gotuje mu już na uspokojenie bigos).
Ale z tym egzemplarzem jakoś bym się dogadał. To BMW serii 3 E30 ma japoński silnik V8
I to nie byle jaki, bo mówimy o pancernej jednostce 1UZ-FE, po raz pierwszy zastosowanej w Lexusie LS 400. Seryjny silnik początkowo osiągał 260 KM, późniejsze warianty osiągały maksymalnie 305 KM. Na tyle można było liczyć prosto z fabryki, ale nikogo chyba nie zdziwi jak dopowiem, że BMW doczekało się nie tylko wymiany serca, ale i wzmocnienia go przy pomocy sprężarki mechanicznej. Auto w postaci niedokończonego projektu trafiło do warsztatu Ace Customs w Republice Południowej Afryki.
„Niedokończony projekt” to w zasadzie spore niedopowiedzenie - auto było nie tylko niedokończone, ale także w niezadowalającym stanie technicznym. Tu i ówdzie wkradała się już rdza, a np. instalacja elektryczna była wykonana tak podle, że po prostu ją wyrzucono i zrobiono od nowa. Wcześniej całe auto rozebrano, oczyszczono z rdzy i pomalowano.
Zmian jest więcej. Seryjna deska rozdzielcza znalazła swoje miejsce gdzieś indziej (liczę, że na śmietniku), w zamian mamy tylko odpowiednio ukształtowany metal. Plus cyfrowe wskaźniki i kilka przycisków. Nie oszczędzono także boczków drzwiowych - żeby zamknąć drzwi, trzeba pociągnąć za uchwyt (czy raczej tasiemkę) Sparco. Z Japonii sprowadzono nowe felgi, w bagażniku zamontowano bezpieczny, wyścigowy zbiornik paliwa, a jakby jeszcze było wam mało - jest tu także do dyspozycji instalacja nitro.
Jak na BMW 3 E30, całość robi doskonałe wrażenie
Ale to i tak nadal jest sałatka. Już z bekonem, więc jest nieźle (czy wręcz bardzo dobrze), ale widziałbym tu jeszcze więcej mięcha - i mniej warzyw. A to oznacza jedno: proszę wrzucić ten układ napędowy z powrotem do Lexusa. Co prowadzi mnie do ważnego pytania na koniec: