Bitwa Mercedesów: Mercedes W124 500D kontra beczka, której nie możesz kupić
Zapraszam na bitwę gratów, w której zmierzą się dwa wspaniałe Mercedesy z najlepszego okresu tej marki: W124 kontra W123.
Mniej więcej raz w miesiącu napada mnie chęć, żeby kupić sobie starego Mercedesa. Niestety, lub może na szczęście, kończy się na niczym. Głównie dlatego, że nie ma czego kupić w moim budżecie – to coś jak Ferduś Kiepski, który mówił że nie ma w tym kraju pracy dla ludzi z jego wykształceniem. Znaczy ostatnio pojawił się jeden fajny wóz, ale... no dobra, nieważne, bo znowu się niezdrowo zainteresuję. Przejdźmy do dzisiejszych kandydatów w bitwie zł... to znaczy, bitwie klasycznych Mercedesów z ogłoszeń.
W lewym narożniku...
Mercedes 500 D – to by było idealne określenie dla tego wozu. Jest to oczywiście typowy baleron sedan z 5-cylindrowym dieslem pod maską, do którego ktoś dołożył BARDZO DUŻE TURBO o ogromnym ciśnieniu doładowania. Ten turbopotwór z MEGAGIGANTYCZNĄ turbosprężarką osiąga podobno 3 bary doładowania, wartość z zupełnie innej planety. 3 bary, inaczej 45 psi (pounds per square inch) to wartość raczej z wyczynowych pojazdów startujących na 1/4 mili. Nie ma sensu pompować tyle w jeździe ulicznej, bo turbo miałoby gigantycznego laga, a potem następowałaby eksplozja – raczej nie mocy, a silnika. Dlatego też te 3 bary traktuję anegdotycznie, bo sprzedający na wszelki wypadek od razu pisze, że są dwie mapy – normalna na 1,3 bara i „ta wzmocniona” na mocne trzy.
Sprzedawca w tytule napisał coś o mocy 500 KM, nie chciałbym widzieć tego silnika osiągającego 500 KM. Mógłbym tego nie przeżyć, może dostałbym latającym tłokiem w głowę – co nie zmienia faktu, że dłubanie starych diesli, żeby miały dużo mocy, to rozum i godność człowieka. Celują w tym Szwedzi, którzy się nudzą w swoim kraju, wsadzają do starych Merców turba od ciężarówek i potem je upalają po pustych, szwedzkich drogach. Mógłbym uznać to za miejską legendę, ale widziałem to na własne oczy w mieście Arvika.
Nie bardzo tylko wiem, co to jest ta w pełni programowalna skrzynia sekwencyjna. Ale tak naprawdę, to ja we wszystko uwierzę co jest w tym ogłoszeniu – i w tę skrzynię, i w te 3 bary, i w te 500 KM – ale nie w to, że baleron w dieslu ma 220 tys. km przebiegu.
W prawym narożniku...
Jeśli z jakiegoś powodu masz na nazwisko Kowalski – nawet nie otwieraj tego ogłoszenia, nie ma sensu. Chyba, że jesteś nienormalny. Wtedy wszystko jest w porządku, bo sprzedający pisze że samochód nie jest dla normalnych kowalskich. Nowaki mogą sobie popatrzeć na to ogłoszenie, Malinowscy, Wiśniewscy czy Lewandowscy też. Jednak żaden z nich nie może napisać ani zadzwonić do sprzedającego. To wyraźnie zabronione. „Proszę nie pisać ani nie dzwonić”, zaznacza sprzedawca w opisie. A to oznacza, że wreszcie przeszliśmy na ten wyższy poziom, wyższy niż „nie odpisuje na maile sms wiecej info tel”, co do tej pory oznaczało „boję się cokolwiek napisać, bo potem będzie to wykorzystane przeciwko mnie, a przez telefon mogę nakłamać ile wlezie”. Tutaj nawet kontakt telefoniczny nie wchodzi w grę. Jeśli z jakiegoś powodu uda ci się ustalić, gdzie auto stoi, to możesz pójść je zobaczyć. Tylko nie negocjuj ceny. No i sprawdź, czy nie nazywasz się Kowalski. Doskonały marketing. Chyba tam zadzw... a nie, nie można.