Oto następca hipersamochodu, który nigdy nie powstał. Ma mieć 5221 KM i pojechać 568 km/h
24 silniki elektryczne, silniki odrzutowe, wygląd inspirowany Lamborghini, szybkie ładowanie z mocą 2700 kW i cena na poziomie 21 mln zł. Ktoś chyba właśnie uruchomił generator specyfikacji hipersamochodów i odgraża się, że faktycznie coś takiego zrobi.

Tym kimś jest Ahmed Merchev i jego bułgarska firma Alieno, o której robi się głośno już nie pierwszy raz. Wcześniej zapowiedzieli, że stworzą samochód o mocy 5221 KM, ale najwyraźniej tego było mało, bo teraz zaprezentowany został następca. I nie, to nie żart - Alieno w swoim komunikacie prasowym naprawdę nazywa nieistniejący poza grafikami model Arcanum poprzednikiem nowego auta. A tym nowym autem jest Alieno Unum.
Ale zanim o Alieno Unum, przyjrzyjmy się samemu Alieno.
Co wiadomo o jej założycielu? Właściwie nic, poza tym, że urodził się w Bułgarii, ma obecnie 37 lat i ukończył Uniwersytet Techniczny w Sofii. Firmę Alieno założył natomiast 7 lat temu, czyli w 2015 r., niedawno obiecując, że do końca 2021 r. zobaczymy działający prototyp Arcanum. Żadne źródło niestety nie potwierdza, że do takiego czegoś doszło.
Wcześniej założył jeszcze dwie inne firmy - Kibertron oraz Blisstool. Ta druga ma tworzyć hobbystyczne wykrywacze metalu, natomiast ta pierwsza jest ciekawsza, bo ma tworzyć robotyczne urządzenia i systemy, wliczając w to... humanoidalnego robota o takiej samej nazwie jak produkująca go firma. Kibertron działa od 2002 r., natomiast Blistool - od 2007. Obie podobno nadal funkcjonują, ale ich strony internetowe raczej temu przeczą. Facebookowy profil Kibertronu wyświetla natomiast ostatnią aktualizację z 2015 r. Najwyraźniej praca nad hipersamochodami pochłonęła Mercheva całkowicie i nie planuje już budować robotów.
Czym zajmuje się natomiast Alieno? Poza "produkcją samochodów" - kryptowalutami. Ma nawet swój własny token i swój własny superkomputer, który podobno generuje podczas pracy tyle ciepła, że służy do ogrzewania biura. Nie, nie zmyśliłem tego.
Poza tym Alieno, a raczej CEO Alieno, ma słabość do Lamborghini. Do tego stopnia, że otwarcie przyznaje, że projekty samochodów jego firmy są wzorowane na włoskiej marce, a gdyby Lambo miało elektryczny supersamochód, to nie zakładałby Alieno, tylko poszedł i kupił Lambo. Przy okazji stwierdza też, że kto wie, może w przyszłości jego firma kupi kiedyś Lamborghini. Nie, nie jeden samochód - całą firmę. W sumie Rimac kupił Bugatti, więc może nie śmiejmy się tak głośno, choć sytuacja jest trochę inna.
Fabryka Alieno wciąż chyba powstaje. Firma póki co wrzuca w media społecznościowe filmy przedstawiające jeżdżące przez 30 minut koparki. Obejrzałem całość z zapartym tchem.
To teraz, skoro mamy już tło, możemy przejść do obietnic.
Wyglądają one tak:
I tak, oczywiście są tylko grafikami. Na prawdziwe auto mamy poczekać jeszcze do 2024 albo 2027 roku - zobaczymy, jak wyjdzie.
To, co jest jednak najpiękniejsze, to fakt, że przygotowano render, który udaje sesję zdjęciową na potrzeby materiałów prasowych. Nie wpadłbym na to, ale może dlatego jestem biedny:
To wszystko jednak wciąż nie jest najlepsze. Najlepsze jest to, jaką specyfikację ma mieć ten pojazd. Po pierwsze - jego maksymalna prędkość ma wynosić 584 km/h (?!), czyli będzie szybszy niż poprzednik (568 km/h), który nigdy nie powstał. Jest progres, gratuluję.
Powstaną też dwie wersje - Alieno Unum THF oraz Alieno Unum TRS. Ten pierwszy będzie napędzany elektrycznością i maksymalnie dostarczy 5221 KM, czyli tyle samo, co Arcanum. Trochę nuda, ale 24 silniki elektryczne (?!) i 8800 Nm robią już wrażenie. Głównie wrażenie, że kogoś tutaj delikatnie ponosi fantazja.
Na tym się jednak nie kończy, bo auto ma być wyposażone maksymalnie w akumulator o pojemności 180 kWh (wersja wyścigowa - 60 kWh), który można ładować ze stacji ładowania z mocą 350 kW, a w przyszłości też ze specjalnych stacji ładowania Alieno, których moc będzie wynosić 2700 kW. Nie, serio, tak napisali. Ładowanie od 0 do 80 proc. - 3,2 minuty. Tak też napisali, więc taka musi być prawda.
Ta druga wersja to Alieno Unum TRS, czyli napędzana trochę prądem, a trochę nie.
Teraz uważajcie, bo drugi raz to mi przez klawiaturę nie przejdzie. Alieno Unum TRS wygląda na próbę realizacji zapowiedzi Elona Muska (to się dobrali), czyli stworzenie samochodu elektrycznego, który dodatkowo będzie zasilany silnikami rakietowymi na sprężone powietrze. I to nawet jeszcze nie koniec, bo te silniki mają służyć nie tylko do przyspieszania, ale też hamowania, chłodzenia, a sprężone powietrza ma się też przydać do czyszczenia kamery cofania, odszraniania przedniej szyby, pompowania pneumatycznego zawieszenia (?), a nawet do generowania dźwięku za pomocą specjalnego układu wydechowego (?).
Nikt nie podał niestety parametrów TRS, jeśli chodzi o przyspieszenie. Szkoda, bo co komu szkodziło wpisać na tę listę np. 0,2 s.
Brzmi fantastycznie wiarygodnie. Jeśli też tak uważacie, to w sumie możecie już składać zamówienia, bo i dlaczego nie kupić takiego samochodu w ciemno? W końcu najtańsza wersja kosztuje tylko 1,8 mln euro, ale jeśli chcecie polatać z silnikami odrzutowymi, to musicie już wyłożyć od 2,8 mln euro do 4,3 mln euro, jeśli poszalejecie ze specyfikacją. Czas oczekiwania wynosi od 18 do 30 miesięcy. Dajcie znać, w jakim kolorze zamówiliście i podzielcie się wrażeniami, kiedy tylko odbierzecie swojego Unuma. W końcu na pewno powstanie.